Fair play nie dla wszystkich oznacza to samo. Richie Porte otrzymał dwuminutową karę za „przewinienie techniczne” jakim okazała się zmiana koła, które otrzymał od Simona Clarke’a z Oriki. Oto wypowiedź Tasmańczyka:
„Lepiej, jeśli będę uważał na to co mówię… Nie ma co dyskutować – to jest frustrujące, ale to nie miejsce i czas na narzekanie. To było naruszenie techniczne – był to też ostatnia rzecz o jakiej pomyślałem kiedy cała sytuacja miała miejsce. Jak powiedziałem już wcześniej – chciałem po prostu dotrzeć na metę najszybciej jak to możliwe i zminimalizować straty. Dziwna sprawa, że Simon [Clarke] też dostał dwie minuty kary za to, ale cóż…”
Porte jechał świetnie od początku Giro i do pierwszego dni przerwy tracił tylko 22 sekundy do Alberto Contadora. Biorąc pod uwagę obecną formę Australijczyka i długą czasówkę Porte miał szanse na założenie maglia rosa po raz pierwszy od 2010 roku. Pomimo kary Tasmańczyk się nie poddaje i pobudza swój zespół do dalszej walki.
„Musimy się pozbierać i walczyć dalej. To było fantastyczne jak wiele wsparcia otrzymaliśmy. To wiele dla nas znaczy. Nikt nie powinien wątpić w to, że nadal chce wygrać ten wyścig. Wciąż zostały 2 tygodnie do końca, a póki co to jest świetne Giro dla nas. Zostało jeszcze sporo ścigania przed nami, kilka ciężkich odcinków i razem z drużyną będziemy próbować odrabiać stracony czas.”
Pech Porte wynikał z tego, że miał defekt poza strefą bezpieczeństwa.
„Zanim ktoś z mojej drużyny do mnie dotarł Simon [Clarke] zatrzymał się i zaoferował mi swoje koło.Cała akcja trwała może minutę. Alberto [Contador] podsumował to tak: kiedy dzieje się coś takiego to myślisz tylko o tym, aby stracić jak najmniej czasu. Ja nawet nie zdawałem sobie sprawy, że to może być łamanie zasad. Wszystko działo się bardzo szybko i działałem pod wpływem adrenaliny.”