Kilkumiesięczna walka teamu Astana z UCI dobiegła końca. Komisja licencyjna podjęła decyzję o zachowaniu zezwolenia na kazachskiej ekipy w World Tourze.
Cały serial, którym żył kolarski świat rozpoczął się w październiku ubiegłego roku, kiedy to na używaniu niedozwolonych środków przyłapani zostali bracia Maxim i Valentin Iglinscy. Później, choć zespół Alexandra Vinokurova otrzymał licencję na starty w World Tourze, swoje niezadowolenie wyraził Brian Cookson, który zapowiedział, że postara się o to, by Astana została zdegradowana do trzeciej dywizji.
Saga zakończyła się dopiero 23 kwietnia, kiedy to komisja licencyjna UCI uznała, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby drużyna Vincenzo Nibalego nadal walczyła we wszystkich wyścigach z najwyższej półki. Jednocześnie kierownictwo Astany wyraziło chęć dalszej współpracy z Międzynarodową Unią Kolarską, mającą na celu dalsze poprawianie wizerunku kolarstwa.
Dawid Gruntowski
A Aru zlapal wirusa na Teneryfie…
Powinni zrobic z ta ekipą porządek bo za 10 lat znowu wyjdzie na jaw, że wszyscy tam koksowali. Nie można oczekiwać uczciwości od ekipy, którą kieruje były doper. Z resztą wystarczy popatrzeć na historię tej ekipy. To jedna z najbardziej umoczonych w doping ekip we współczesnym peletonie.
Niestety w UCI nadal rządzi kasa, a na jej brak Astana nie może narzekać
Dobrze, że Astana została,bo idąc tym tropem,trzeba by wyrzucić pozostałe zespo ły,i kto by się ścigał.
Nibali (TdF) i Aru (Giro) uratowali tę ekipę… Gdyby ich zdyskwalifikowali, to we Włoszech spadła by niesamowicie oglądalność w tym roku.