Bradley Wiggins zatoczył koło. W 2002 roku, kiedy rozpoczął karierę jako profesjonalista, zajął dwunaste miejsce w jeździe indywidualnej na czas podczas wyścigu De Panne. Dziś, u progu swojej szosowej kariery, odniósł zwycięstwo w koszulce mistrza świata w tej dyscyplinie.
Po roku 2002, w 2009 przyszło zwycięstwo. Dziś znowu stanął na najwyższym stopniu podium.
– To była prawdopodobnie moja ostatnia jazda na czas na tym poziomie. W związku z tym cieszę się, że zwyciężyłem i na pewno ten dzień oraz cały tydzień pozostanie w mojej pamięci. Wygrałem tu w 2009 roku, bardzo lubię tę trasę. Dziś wszyscy wystartowaliśmy bardzo wcześnie rano, więc nikt nie czuł się świeżo, ale każdy walczył. Miłe jest także to, że dzięki tej czasówce wskoczyłem na podium w klasyfikacji generalnej.
Wiggins potwierdził, że właśnie wyleczył się z niewielkiego przeziębienia, ale przygotowania do Paryż-Roubaix nie zostały zakłócone. W niedzielę będzie pomagał Geraintowi Thomasowi wygrać Ronde Van Vlaanderen.
– Byłem na przedzie codziennie, wykazywałem zaangażowanie. Drużyna wykonała świetną pracę, bym się tam znalazł, a ta czasówka była dobrym testem na zakończenie. Jeżeli chodzi o Tour of Flanders, to chciałbym być do końca z Geraintem Thomasem. Przed nami wielki weekend, w którym Brytyjczyk ma realne szanse wygrać „Flandrię”. Od zwycięstwa Tommy`ego Simpsona nikt tego nie dokonał – zakończył.
Foto: Tim De Waele
Marta Wiśniewska