Wjeżdżając na metę wyścigu Gandawa-Wevelgem Luca Paolini wykonał gest, który wskazywał na serce oraz głowę. Skąd wzięła się nietypowa celebracja zwycięstwa?
Dwa lata temu w Marina di Ascea sympatyczny Włoch odniósł swoje największe zwycięstwo w karierze – w wieku 36 lat zwyciężył po samotnym rajdzie na trzecim etapie Giro d’Italia, dzięki czemu założył różową koszulkę lidera w swoim pierwszym występie w narodowym tourze. Co łączy to wydarzenie z niedzielnym zwycięstwem w szalenie trudnym wyścigu w Belgii? Gest, jaki wykonał Luca przekraczając metę – lewy palec wskazujący na sercu, prawy na głowie.
„Wykonałem ten sam gest, jak wtedy, gdy przejmowałem różową koszulkę na Giro dwa lata temu, ponieważ uważam, że aby wygrać taki wyścig, w ten sposób, potrzebujesz głowy i serca tak samo jak nóg”
Oba zwycięstwa brodacza z Katushy wyglądały podobnie – ucieczka w małej grupce, potem samotny atak na kilka kilometrów przed metą. Jak mawiają Włosi – del coraggio e dell’astuzia – z odwagą dziecka, bez zahamowań.
Michał Kapusta
Źródło: www.gazzetta.it