Pierwszy etap Tour de Pologne był niezwykle niebezpieczny dla kolarzy. Kręta końcówka oraz trudne warunki atmosferyczne, przyczyniły się do dużej ilości kraks. Mocno odczuli to kolarze Belkin Pro Cycling.
Praktycznie każdy z kolarzy holenderskiej ekipy, znalazł się wczoraj na asfalcie. „Rekordzistą” okazał się Rick Flens, który w trakcie rywalizacji, trzykrotnie musiał wsiadać na rower. Lider ekipy – Robert Gesnik uważa, że komisarze UCI powinni zareagować na to, co działo się na wczorajszym etapie do Bydgoszczy.
„Prognozy zapowiadały słońce, więc myślałem, że pierwszy etap będzie bardzo spokojny. Okazało się jednak, że wyścig rozpoczął się na 100 %. Mimo tego, dalej czuje się świeży”, napisał w komunikacie prasowym ekipy. „Po każdym wyjściu z zakrętu i ponownym rozkręcaniu, tylne koło latało w każdą stronę. Celowo jechałem na czele peletonu, by nie zaplątać się w ten bałagan. Myślę, że UCI powinna interweniować w takich warunkach. Komisarze widzieli, że jest bardzo niebezpiecznie. Nie można oczekiwać, że zawodnicy sami o to zadbają, bo każda z drużyn ma różne interesy”, zakończył.
Foto: Szymon Gruchalski/tourdepologne.pl
Andrzej Gucwa
Zamiast narzekać kolarze Belkinu powinni poćwiczyć jazdę driftem (wszak mają tylny napęd). Zapomniał już co się działo na Giro i tegorocznym TdF? Polski asfalt wcale nie jest bardziej śliski, niż włoski czy we Francji. A w sprawie zjawisk pogodowych, takich samych dla wszystkich, to niby u kogo mieli interweniować?
Bo jedni mają interes żeby jechać w takich warunkach jakie są, a inni tylko w laboratoryjnych