Menadżer Omega Pharma-QuickStep wyraził swój sprzeciw wobec planów Marka Cavendisha, który zamierza ścigać się na torze. Belg zaznacza, że jego gwiazdor otrzymuje pensje za ściganie się na szosie, a nie jazdę do welodromach.
Cavendish po Igrzyskach Olimpijskich w Londynie zaczął rozważać na temat startu podczas następnych igrzysk w Rio de Janeiro także w konkurencjach torowych. W celu lepszego przygotowania do brazylijskiej imprezy – Brytyjczyk chciał wystartować w kilku imprezach poprzedzających. Przede wszystkim, musi zdobyć kwalifikację podczas Pucharów Świata. We wrześniu wystartował w kilku międzynarodowych zawodach w Belgii, a teraz przymierzał się do udziału w sześciodniówce w Gandawie. Nie otrzymał jednak na to zgody od swojego zespołu. Powód? Wyjaśnił to Patrick Lefevere.
„Płacimy mu za ściganie się na szosie i za zwycięstwa. On musi w pełni skoncentrować się na swoich zadaniach”, powiedział menadżer OPQS dla Het Nieuwsblad . „Dwóch zawodników odniosło kontuzję w pierwszy dzień zawodów w Gandawie. Co by się stało, jeśli Mark byłby jednym z nich? Co więcej, wyścigi na torze sprawiają, że przygotowania do kolejnego sezonu są trudniejsze. Mogę tolerować to w przypadku Keisse i Terpstry, ale nie z Cavendisha. Nigdy nie mówię nigdy, ale w tym roku tak się nie stało i nie stanie się to w przyszłym sezonie”, powiedział.
„Tak długo, jak płacimy Markowi – nie chcę widzieć go na torze. Będzie miał wystarczająco dużo czasu, aby zrobić to z innym zespołem”, zakończył.
Foto: bettiniphoto.net
Andrzej Gucwa