Alejandro Valverde (Movistar) nie mógł powstrzymać łez po przekroczeniu linii mety w stacji narciarskiej Peyragudes. Hiszpan wygrał swój pierwszy etap w Wielkiej Pętli po powrocie z dwuletniego zawieszenia, za udział w Operación Puerto.

32-latek najpierw znalazł się w ucieczce dnia, a później wykorzystał okoliczności i zdecydował się na długi, samotny rajd po etapowe zwycięstwo. Dał radę jako pierwszy dojechać do mety, pomimo że za jego plecami, bardzo mocno pracowali Chris Froome i Bradley Wiggins (Sky Team).

„Gdy jechałem po zwycięstwo, towarzyszyły mi wielkie emocje”, powiedział na mecie. „To był bardzo trudny Tour dla mnie, ale także dla całego zespołu. Gdy przypomnę sobie moje pierwsze zwycięstwo w sezonie, które odniosłem podczas Tour Down Under to pamiętam jak bardzo się wzruszyłem. Dzisiejszy triumf  wywołał we mnie jeszcze większe emocje”, dodał.

 „Znów potwierdziłem, że nie zmarnowałem swojego czasu i ciężko trenowałem przez dwa lata – bez wyścigów. W tym sezonie odniosłem pięć ważnych zwycięstw i jestem bardzo zadowolony z powrotu na trasę Wielkiej Pętli i z tego, że po raz czwarty w karierze udało mi się tutaj wygrać. To wszystko sprawia, że jest to dla mnie bardzo osobiste przeżycie i nagroda za wszystkie poświęcenia, bez których nie było mnie na tym wyścigu”.

Valverde przez kraksy w pierwszym tygodniu, jak również przez defekt w decydujących momentach 7. etapu do La Planche des Belles poniósł dość pokaźne straty w klasyfikacji generalnej. Były one na tyle duże, że w dalszej części rywalizacji były nie do odrobienia.

„Ten Tour de France był dla mnie bardzo surowy. Miałem sporo kraks i defektów. Poniosłem zbyt duże straty w pierwszej części wyścigu”, kontynuował. „Później jechałem już tylko z myślą o etapowym zwycięstwie. Było naprawdę ciężko, ale z pomocną mojego zespołu udało się”.

Wracając do dzisiejszego odcinka, były zwycięzca rankingu ProTour opowiadał m.in o niesprzyjających okolicznościach odjazdu w którym się znajdował. „W ucieczce nikt nie chciał współpracować, ponieważ każdy próbował zachować energię na później”, opowiada zawodnik Movistaru. „Miałem jednak ze sobą Rui Costę oraz Rubena Plazę. Bardzo mi pomogli na podjeździe na którym zaatakowałem. Chciałbym podziękować im, jak i całej drużynie”, zakończył.

 

Foto: bettiniphoto.net

Andrzej

Poprzedni artykułPuchar Fiat Lang Team: „Parami na czas”
Następny artykułBGŻ Proliga: We wtorek rusza 55 Wyścig dookoła Mazowsza!
W redakcji naszosie.pl praktycznie od samego początku. Obecnie większość czasu poświęca na prowadzenie grupy GVT. Weekendy zazwyczaj spędza na szosach całej Polski. Dla naszosie.pl zdobył trzy medale Mistrzostw Polski dziennikarzy w tym dwa złote. W Mistrzostwach Świata dziennikarzy na Krecie wywalczył czwarte miejsce w jeździe indywidualnej na czas.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments