Tegoroczny Tour de France jest wybitnie nieudany, dla Holenderskiego zespołu Rabobank. Mimo, że pomarańczowi przywieźli do Francji swój najmocniejszy skład, to prześladuje ich wielki pech.
Rabobank pojechał w bardzo mocnym składzie, z czterema swoimi najlepszymi góralami, czyli: Robertem Gesinkiem, Bauke Mollemą, Stevenem Krujiswjkiem oraz Laurensem Ten Damem. Wspomagać miał ich Luis Leon Sanchez, a w sprintach walczyć miał Mark Renshaw.
Holendrzy tradycyjnie już liczyli na podium Gesinka, niestety Holender od paru lat ma jeden cel w sezonie i na trasie Wielkiej Pętli często spotyka go pech.
W tegorocznym Turze „pomarańczowi” ewidentnie nie mają szczęścia. Luis Leon Sanchez upadł na trasie pierwszego etapu i przez następne kilka dni, widzieliśmy go z opatrunkiem na obolałym nadgarstku. Już na 4. etapie wyścig opuścić musiał Marten Tjallingii, a dwa odcinki później, żaden z kolarzy Rabobanku nie zameldował się w pierwszej grupie. W kraksie uczestniczył wtedy m.in Robert Gesink.
W ucieczkach na kolejnych etapach widoczny był Luis Leon Sanchez, ale jego harce nie zakończyły się powodzeniem. Na trasie 11 etapu wycofali się Buke Mollema, a do rywalizacji nie przystąpił Mark Renshaw. Na mecie swoje opuszczenie Tour de France zapowiedział Robert Gesink.
Zdziesiątkowany Rabobank, jedzie więc dalej w składzie: Steven Kruijswijk, Bram Tankink, Laurens Ten Dam i Luis Leon Sanchez.
Foto: bettiniphoto.net
Wojtek
Jadą w czwórkę a dzisiaj dwójka z nich ucieka… więc szacunek dla nich za walkę do końca!