Chris Froome (Sky Team) imponuje formą podczas Tour de France. Wczoraj na finałowym podjeździe La Toussuire musiał ciągnąć swojego lidera Bradley Wigginsa. Czy to 27-latek urodzony w Kenii był silniejszy czy taka była taktyka? Po przekroczeniu linii mety, Froome odpowiadał na pytania mediów i portalu Cyclism’Actu. Nie widać było po nim większego zmęczenia.

Chris, 3. miejsce po wspinaczce na La Toussuire i 2. pozycja w klasyfikacji generalnej, to duży krok poczyniony na 11. etapie?

Tak, to prawda, jesteśmy teraz w bardzo korzystnej sytuacji, jednak wszystko zaplanowaliśmy już rano. Dyrektor sportowy kazał mi odrobić czas do Evansa. Wiedzieliśmy, że drużyna Sky, ja i Bradley możemy dużo zdziałać w całym Tourze, więc trzeba było zrobić krok do przodu na tym etapie. Byłoby wspaniale stanąć na podium, a idealnie zająć drugie miejsce w tegorocznej Wielkiej Pętli, ale wyścig pozostaje cały czas otwarty.

Czułeś się bardzo dobrze dzisiaj, nawet zaatakowałeś swojego lidera  na górze La Toussuire, to też było zaplanowane?

Raczej nie. W tym momencie właściwie mieliśmy mały problem z radiem i słuchawkami. Musiałem przyspieszyć, ponieważ wiedziałem, że Cadel Evans opadł z sil, a celem było nadrobienie cennych sekund. Jednak przyspieszyłem trochę za bardzo, po chwili usłyszałem w słuchawkach „wolniej, wolniej, Chris!” Zatem zwolniłem i zaczekałem na Bradleya, ale on nie był zbyt daleko z tyłu.

Zdajesz sobie pewnie sprawę z tego, jak wielką pracę wykonujesz dla Wigginsa I że może nawet jesteś mocniejszy od niego?

Nie wiem, czy jestem mocniejszy i myślę, że nie powinno się stawiać tego pytania. Najważniejsze dla ekipy Sky jest, że ma jednego zawodnika na pierwszym miejscu, a drugiego na drugim w klasyfikacji generalnej i tak ma być. To prawda, że jestem teraz bardzo silny.  Mam dobre przeczucia. Moja głowa pracuje, a noga podaje.  Ale Bradley też jest mocny. W końcu to, że jest liderem, nie jest kwestią przypadku. On wie co robi i jak powinien rozłożyć siły.

Na 10 dni przed przybyciem do Paryża na Champs-Élysées,  czy możesz powiedzieć, że Bradley już wygrał Tour de France, a Ty jesteś drugi?

Nie, nie można tak powiedzieć. Rzeczywiście, na razie wszystko doskonale układa się dla naszego zespołu, ale nic nie jest jeszcze przesądzone, ponieważ Tour nadal trwa. Do Paryża długa droga. Nibali jest drugi, tuz za mną, traci tylko niewiele ponad dwie minuty do Bradleya. Evans również ma niewielką stratę do Wigginsa, trochę ponad trzy minuty, tak uważam. Ok, przejechaliśmy już Alpy i przeszliśmy pozytywnie tę próbę. Ale są jeszcze Pireneje przed nami, czasówka i wiele trudnych etapów. Cadel był trochę słabszy na wczorajszym odcinku w Alpach. Ale to nam też się może przydarzyć. Na trasie nic nie jest pewne. Póki co, czujemy się dobrze i wszystko układa się idealnie.

Chris, nie uważasz, że mógłbyś wygrać Tour, kiedy widzisz, że atakujesz na podjeździe, a Bradley zostaje w tyle?

Nie wiem, nie zastanawiałem się nad tym. Jestem tu dla Wigginsa. Tak jak powiedziałem, miałem zaatakować, aby zyskać cenne sekundy w klasyfikacji generalnej. Co do reszty, taki jest wyścig i jest jak jest, trzeba uszanować sytuację.

Magda

Poprzedni artykułBasso pojeździ po brytyjskich szosach
Następny artykułWynants i Terpstra mają się lepiej po kraksach
W redakcji naszosie.pl praktycznie od samego początku. Obecnie większość czasu poświęca na prowadzenie grupy GVT. Weekendy zazwyczaj spędza na szosach całej Polski. Dla naszosie.pl zdobył trzy medale Mistrzostw Polski dziennikarzy w tym dwa złote. W Mistrzostwach Świata dziennikarzy na Krecie wywalczył czwarte miejsce w jeździe indywidualnej na czas.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments