Wszystko tak jak miało być przez cały etap, wszystko aż do Giau pod który miałem ciągnąć pierwsze cztery kilometry.

Czułem się dobrze, zmęczenie normalne, właściwe jak na wysokie tempo które podali koledzy z drużyny. Nie przypuszczałem, że zaraz na pierwszych metrach podjazdu skurcze tak mi zblokują nogi, że nie będę mógł przekręcić korbami. Bywa, zdarza się.

Ivan silny, drużyna też tak więc cały czas wierzę, że to Giro jest do wygrania.

Źródło: www.sylwesterszmyd.pl

Poprzedni artykułBałtyk-Karkonosze: Stępniak…Stępniak…Stępniak…!!! (foto)
Następny artykułZapowiedź 18. etapu Giro d`Italia
Pomysłodawca, założyciel i właściciel naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments