Marek, serdecznie gratuluję zwycięstwa w arcyważnym wyścigu sezonu. Jak podsumujesz ostatni, królewski etap?
Myśleliśmy, że będzie to dużo łatwiejszy etap. Puściliśmy trzech ludzi, trzymaliśmy ich w miarę blisko, przewaga nie była zbyt wielka. Jednak zaczęli powiększać dystans, na ponad trzy minuty. Od nas pracowali wszyscy ludzie, ja także włączyłem się do pogoni.
Na ostatniej rundzie praktycznie zostaliście we dwóch…
Tak rzeczywiście, wielkie podziękowania dla Bank BGŻ Team, szczególnie dla Łukasza Bodnara i Błażeja Janiaczyka, którzy włączyli się w pogoń. Wyszli z założenia, że lepiej gdyby wygrał Polak niż obcokrajowiec. Także wielkie dzięki dla nich!
Na ostatnim podjeździe jak widzieliśmy, że już dochodzimy czołówkę, do pogoni włączyli się także kolarze Whirpool, NSP, a także Stefan Schumacher. Wcześniej z nim rozmawiałem, mówił że „nie ma nogi” i nie będzie jechał mocno od początku. Ale w końcówce dawał naprawdę mocne zmiany.
Jak przed następnymi wyścigami? „Noga jest”, praktycznie wygrywasz wszystko…
Noga jest, ale „Grody” jechałem ostatkiem sił, na początku sezonu było aż za dobrze. Zaczęliśmy sezon dosyć wcześnie w Portugalii, czuje już mocne ubicie. Przejadę jeszcze Małopolski Wyścig Górski, wyścig jest pode mnie, ale może tym razem pomogę chłopakom z zespołu. Czuję się zmęczony początkiem sezonu, wiem że teraz muszę popuścić, żeby w lipcu dobrze pojechać w Tour de Pologne. To jest impreza docelowa tego sezonu.
Kwalifikujesz się na Igrzyska…
To jest mój cel. Jak na razie idzie dobrze, szóste zwycięstwo w tym sezonie, więc wszystko jest na dobrej drodze.
Jeszcze raz gratuluję i dziękuję za rozmowę.
Dziękuję
Rozmawiał Artur Machnik
