Nowa ekipa WorldTour – GreenEdge bardzo dobrze spisuje się w wyścigach z kalendarza światowego. W styczniu Simon Gerrans wygrał Santos Tour Down Under, a wczoraj dobrze pojechał na etapie Paryż-Nicea. Dziś inny skład drużyny, wygrał czasówkę na Tirreno-Adriatico.
Jako pierwszy linię mety w Donoratico w zwycięskim teamie przejechał Matthew Harley Goss i to on został liderem włoskiej etapówki.
„To początek sezonu marzeń”, powiedział australijski sprinter. „Cały zespół wykonał niesamowitą pracę. Byliśmy maksymalnie skupieni od początku do końca. To zwycięstwo pokazuje, że musimy być poważnie traktowani przez naszych rywali. Pokazaliśmy, że jesteśmy prawdziwym zespołem”, dodał.
„Jestem dumny z tego, że jako pierwszy przekroczyłem linię mety. Kiedy wchodziłem na podium miałem ciarki na plecach. To olbrzymie wyróżnienie”, kontynuował Australijczyk, który skończy w tym roku 26 lat.
Goos podkreśla, że GreenEdge jest widoczne również podczas wyścigu Paryż-Nicea. „We Francji mięliśmy wczoraj pecha. Simon Gerrans był bardzo silny, jednak pokonał go Alejandro Valverde. Jesteśmy wiodącą siłą w dwóch prestiżowych wyścigach, które obecnie są rozgrywane. To bardzo dobre dla naszej ekipy”, zakończył triumfator Mediolan – San Remo 2011.
Foto: bettiniphoto.net
Andrzej