Grody, Grody i po Grodach. Najważniejszy (dla naszego zespołu) wyścig początku sezonu za nami. Początek jak zawsze w Legnicy czyli kryterium uliczne na krótkiej rundzie z odcinkiem brukowym, pierwsza próba sił. Ja osobiście bardziej koncentrowałem się na pomocy kolegom niż na sobie. Opłacało się nasz sprinter (Schulze) po walce zajął drugie miejsce.

Pierwszy etap generalnie można powiedzieć, że przejechaliśmy spokojnie do pierwszych Podgorek gdzie była umiejscowiona premia górska. Na każdym z tych podjazdów coś się działo, ale akcje prędzej czy później były zamykane przez peleton i można było się spodziewać finiszu z zasadniczej grupy. Schulze nie czul się najlepiej na tym etapie, więc mogłem pojechać na własne konto. Finisz nie należał do łatwych, miałem dobre nogi w ten dzień i z pomocą zespołu (głownie Tomasza Kiendysia) wywalczyłem drugie miejsce 🙂

Na drugi dzień z rana mieliśmy jazdę indywidualną na czas. Spodziewałem się lepszej pozycji niż 18 miejsce, no ale takie jest kolarstwo. Popołudniowy etap, hmm nie był szczęśliwy dla naszego zespołu Schulze złapał gumę na dwa kilometry do mety. Jak później się dowiedziałem to samo spotkało Rutka, Moraja i Witka, którzy praktycznie na tej samej rundzie złapali gumę. Niestety ten ostatni już nie doszedł, ale oddal koło Rutkowi, tak więc było gorąco.

Ostatni dzień zmagań zapowiadał się trochę nerwowo. Przegrywaliśmy wyścig, ale byliśmy nastawieni bojowo i każdy chciał żeby któryś z nas mógł wygrać Grody. Myślę ze kibice nie zawiedli się naszą postawą na trasie czwartego etapu. Atakowaliśmy lidera od początku. Najpierw Moraj przez długi czas uciekał. Następnie ataki Bodka, Rutka, Mańka sprawiły że lider ze swoim zespołem musiał się ciężko napracować aby się obronić. W dodatku z peletonu zrobiły się małe grupeczki.

Niestety Słoweniec okazał się bardzo mocnym zawodnikiem. Zdołał dowieść koszulkę lidera do końca. Nam pozostało się cieszyć ze zwycięstwa Rutka na etapie. Osobiście jestem zadowolony z mojej jazdy. Moją domeną nie są ataki pod górkę, których było dużo na Grodach. Starałem się jechać w gronie najlepszych zawodników najdłużej jak się da. Ostatecznie przyjechałem trzy minuty za zwycięzcą, ale wciąż w czubie peletonu.

Suma summarum pojechaliśmy naprawdę dobry wyścig. Niestety liczy się końcowy wynik, który po walce do końca przegraliśmy z Vrecerem. ale za to wygraliśmy czwarty etap, klasyfikację drużynową oraz zajęliśmy 2, 3, 11, 14 i 15 miejsce w „generalce” co świadczy o tym, iż nasze przygotowania nie poszły nadaremno. Następny wyścig to Bałtyk-Karkonosze. Pozdrawiam, Błażej.

Źródło: www.blazejjaniaczyk.blogspot.com

Foto: CCC Polsat

Poprzedni artykułPetacchi o finiszu na 6 etapie Giro: „Taki sprint to dla mnie męczarnia”
Następny artykułGrand Prix Częstochowy już w niedzielę
Pomysłodawca, założyciel i właściciel naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments