Nieoczekiwanym zwycięzcą prologu Tour de Romandie został Jonathan Castroviejo (Euskaltel-Euskadi). Hiszpan o 27 setnych sekundy wyprzedził Taylora Phinneya (BMC Racing Team) oraz o 73 setne Leigha Howarda (HTC-Highroad).
Kolarze rywalizowali na króciutkim, technicznym prologu w Martigny, który liczył sobie 3,5 kilometra. Niewielu, w zasadzie nikt się nie spodziewał, że nieznany Castroviejo, który jutro świętować będzie swoje 24. urodziny, pokona Mistrza Świata młodzieżowców w jeździe na czas oraz Mistrza USA w czasówce, Taylora Phinney`a.
To był dzień młodych, odważnych zawodników. Zaraz za Castroviejo, Phinneyem zameldował się Leigh Howard (HTC-Highroad). Wśród faworytów do końcowego zwycięstwa, najlepiej wypadł Alexandre Vinokourov (Pro Team Astana). Kazach ze stratą 3,95 s był 9.
Sylwester Szmyd (Liquigas-Cannondale) oraz Rafał Majka (SaxoBank SunGard) do najlepszych czasowców nie należą, zwłaszcza na takich trasach. Polacy zajęli odpowiednio 103. (15 s straty) i 131. (20 s) miejsce.
„To była czasówka dla odważnych. Z dużą ilością zakrętów, które przedzielały proste. Ciągłe rozkręcanie kosztuje bardzo dużo sił”, opowiada młody Hiszpan. „Jestem bardzo szczęśliwy! Jutro są moje urodziny, więc to był niezwykły prezent. Następny dzień będzie podwójnym świętem”, powiedział Castroviejo.