Romain Feillu rozpoczął sezon 2011 od siódmego i czwartego miejsca w dwóch pierwszych etapach Santos Tour Down Under. W ten sposób, potwierdził przewidywania dyrektora wyścigu Mike’a Turtura, który nazwał Francuza jeszcze przed imprezą, jednym z najlepszych sprinterów, którzy zawitają do Południowej Australii.
„Czuję, że moja forma jest bardzo dobra, ale w obu przypadkach mogłem pokusić się o jeszcze lepszy wynik. Trochę źle się ustawiałem, i nie byłem zasłonięty od wiatru”, powiedział Feillu dla Cyclingnews.
To druga wizyta Francuza w Australii w ciągu kilku ostatnich miesięcy. W październiku zajął dziesiąte miejsce w mistrzostwach świata w Geelong.
„Zostałem ojcem 26 listopada, więc czułem pewne zmęczenie i chyba nie trenowałem tak samo jak w poprzednich latach”, powiedział. „Ale miałem udany obóz treningowy w hiszpańskim Benidorm i doszedłem do pierwszego wyścigu z 3500 kilometrami w nogach. Australijscy sprinterzy mają nieco lepszą formę niż kolarze z Europy. Aby ich pokonać, musiałbym od miesiąca trenować ze skuterem. Musze przyznać że lubię ten kraj i wyścigi, ponieważ kibice oklaskują wszystkich. Ludzie nie są tacy nie mili, jak we Francji. Lubią wszystkich sportowców”.
„Mój sezon 2011 będzie podzielony na trzy części: część 1 od Tour Down Under do GP Denain w kwietniu, część 2 od Tour de Picardie do Tour de France, a część 3 rozpocznie GP Châteauroux, lub GP Plouay, a zakończy Giro di Lombardia, gdzie chciałbym mieć taką nogę jak pod koniec ubiegłego sezonu”.