Alessandro Petacchi (Lampre-Farnese Vini) przyznał, że każdy dzień oraz każdy etap w obawie traktuje jako ostatni. Włoski sprinter wygrał etap 7. Vuelta a Espada w piątek, ale nadal trwa dochodzenie w jego kraju w sprawie rzekomych praktyk dopingowych.
W czerwcu, Petacchi został włączony do dochodzenia prowadzonego przez policję we Włoszech. Dodatkowo sprintera nęka Włoski Komitet Olimpijski (CONI), który lada dzień ma podjąć decyzję o umorzeniu, lub postawienia zarzutów Petacchiemu.
„Mam nadzieję, że dowiem się czegoś w jak najszybszym terminie,” powiedział Petacchi dla La Gazzetta dello Sport. „I za każdym razem, startuje w wyścigu z myślą jakby to był mój ostatni start i to jest przerażające.”
Petacchi został oskarżony o użycie PFC (Perfluorowęglowodoru), substancji która zwiększa zdolność do przenoszenia tlenu w krwi bez podnoszenia poziomu hematokrytu. Biorąc pod uwagę, że zawodnik był już zawieszony po pozytywnym wyniku testu na Salbutamol w 2007 r., nowa dopingowa afera może oznaczać koniec jego kariery.
„Chciałbym skoncentrować się tylko na wyścigach, ale nie jestem spokojny. Moja głowa jest w innym miejscu, „powiedział Petacchi.
Petacchi chciał podziękować swojemu zespołowi po zwycięstwie etapowym w Vuelcie, w miejscowości Orihuela. „Saronni ma pełnię wiary we mnie i propozycję przedłużenia umowy,” powiedział. „To on chciał abym przyjechał do Hiszpanii,” kończy Włoch, którego obecny kontrakt wygasa z końcem 2011 roku.
czy taka wypowiedź nie jest w pewnym stopniu przyznaniem się do winy?