Cadel Evans był bliski łez, kiedy usiadł na stopniach autobusu swojego zespołu BMC i wraz z właścicielem zespołu Jim`em Ochowiczem oraz John`em Lelangue starał się wyjaśnić, co stało się na dzisiejszym etapie.
Evans miał na sobie żółtą koszulkę, ale przyjechał dziś aż osiem minut za Andy`m Schleckiem oraz Alberto Contadorem i przyznał, że jego szanse na zwycięstwo w Tour de France są marne.
Evans wystartował do etapu ze specjalnym opatrunkiem i ściągaczem na lewej ręce. Po etapie Ochowitz, powiedział że jego zawodnik jechał ze złamanym łokciem.
„Nie jestem na swoim normalnym poziomie, ale kiedy jesteś w żółtej koszulce lidera Tour de France, musisz go mieć,” powiedział.
„Zespół był fantastyczny, ale ta kraksa z przed dwóch dni, dała się we znaki. Myślałem, że jeśli będę miał na sobie koszulkę, wtedy zapomnę o bólu i będę mógł walczyć. Niestety tak się jednak nie stało. Normalnie dzisiaj walczył bym o zwycięstwo etapowe, teraz jestem całkiem pewny, że to koniec marzeń o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej w tym roku. ”
„W tym roku miałem już dwa razy problemy ze zdrowiem, podczas Giro i teraz. Chciałbym podziękować kolegom którzy mnie wspierali, właścicielom zespołu i ogólnie wszystkim, którzy wierzyli w cały ten projekt. Jest mi bardzo przykro. ”
Ochowicz wyjaśnił, że złamany łokieć Evansa został odkryty podczas dnia odpoczynku w poniedziałek, ale zespół nie chciał ujawnić problemu przed dzisiejszym etapem.
„W ciągu dnia odpoczynku, ramię oraz łokieć Cadela dawały się we znaki, dlatego dr Testa zabrał go do kliniki w Morzine, a tam odkryto złamanie kości w łokciu,” powiedział Ochowicz.
„Zdecydowaliśmy całym zespołem, że nikomu o tym nie mówimy i staramy się udawać że jest wszystko w porządku. Nie chcieliśmy informować naszych konkurentów, aby nie atakowali już od pierwszych metrów podjazdu.”