Lider zespołu BMC jest zmotywowany przed niedzielnym „Piekłem Północy”. Amerykanin uważa, że jego wiek nie ma znaczenia i zapowiada walkę o zwycięstwo.
George Hincapie jedzie na tegoroczny Paryż-Roubaix w dobrej formie. W zeszłym tygodniu finiszował na szóstym miejscu w Wyścigu Dookoła Flandrii.
Amerykanin przeżywał wzloty i upadki na trasie z Paryża do Roubaix. Pięciokrotnie przyjeżdżał w pierwszej dziesiątce, a w 2005 roku zajął drugie miejsce, przegrywając na finiszu tylko z Tomem Boonenem.
Drużyna BMC jeszcze nie zanotowała w tym roku żadnego zwycięstwa, chociaż teoretycznie ma jedną z najsilniejszych ekip na wyścigi klasyczne. Z wyjątkiem szóstego miejsca Hincapiego we Flandrii, kolarze BMC tacy jak zeszłoroczny mistrz świata Alessandro Ballan czy Marcus Burghardt nie osiągnęli planowanych rezultatów.
Amerykanin uważa, że zwycięstwo w Roubaix byłoby idealnym wejściem w europejski sezon dla jego drużyny. – Byłoby świetnie, ale i tak drużyna jest zadowolona – powiedział Hincapie. – Obecnie jesteśmy szóstą najlepszą drużyną na świecie, a jesteśmy młodą ekipą. Na wszystkich ważnych wyścigach zawsze jesteśmy widoczni. Potrzebujemy jedynie trochę szczęścia, a to niedługo nastąpi. Może już w najbliższą niedzielę, bo tam potrzeba będzie go naprawdę dużo – stwierdził kolarz BMC.
Szczęście nie sprzyjało Hincapiemu w 2006 roku, kiedy na 45 kilometrów do mety pękła aluminiowa rura sterowa w jego Treku. Kolarz próbował opanować rower, jednak nie udało mu się to i swój udział w „Królowej klasyków” zakończył w rowie.
– Zamierzam pojechać pełnym gazem, ale nie rozmyślam nad moim wiekiem. W Ronde van Vlaanderen byłem przygotowany tak dobrze, jak nigdy wcześniej na tym wyścigu – powiedział Hincapie, który w wieku 36 lat zbliża się do końca swojej kariery. Być może będzie miał jeszcze jedną, dwie szanse na odniesienie swojego upragnionego zwycięstwa w Paryż-Roubaix. Za dobry wzór może mu posłużyć Gilbert Duclos-Lassalle, który w 1993 roku wygrał ten wyścig w wieku 38 lat. Co na ten temat sądzi Hincapie ?
– Mój wiek nie jest istotnym czynnikiem w tym momencie, ale więcej niż prawdopodobnym jest, że przyszłoroczny Paryż-Roubaix będzie moją ostatnią szansą. Chociaż nigdy nic nie wiadomo.
Po wyczerpującej jeździe we Flandrii Amerykanin przyznał, że czuł się nieco zmęczony na starcie wczorajszego wyścigu Scheldeprijs. – Jestem trochę zmęczony. To był ciężki wyścig, ale zamierzam pojechać tak spokojnie jak to tylko możliwie, aby zaoszczędzić siły na niedzielę. To będzie duża rzecz. Dla mnie to najważniejszy moment w sezonie. Mam nadzieję, że moje nogi będą tak samo dobre jak we Flandrii, a może i lepsze – zakończył Hincapie.
Rud