Na stracie do pierwszego etapu Paryż-Nicea Alejandro Valverde pojawił się w koszulce najlepszego górala, gdyż w prologu, na wzniesieniu Cote de Boursouffle był drugi (lider klasyfikacji górskiej jechał w żółtej koszulce, więc koszulka w grochy przypadła Hiszpanowi). Na mecie w Contres zameldował się jako piąty, wygrał Greg Henderson (Team Sky). Hiszpan w klasyfikacji generalnej awansował na 11. miejsce, tracąc do lidera Larsa Booma 31 sekund.

Chciałem wygrać ten etap”, mówił Valverde zaraz po przejechaniu linii mety, „ale w ucieczce napracowałem się mocno, by utrzymać przewagę nad peletonem i po prostu nie starczyło mi sił. Nie byłem w stanie pokonać takiego świetnego sprintera, jakim jest Henderson. W każdym razie jestem zadowolony z piątej pozycji na dzisiejszym etapie.

Dzisiejszy etap był bardzo szybki i nerwowy, z wieloma kraksami. My byliśmy bardzo ostrożni, cały czas jechaliśmy z przodu. Nasz menager, Yves Ledanois dokładnie wiedział, jak wyglądają ostatnie kilometry tego etapu, gdyż kilka tygodni wcześniej przyjechał tutaj i poznał charakterystykę finiszu. On nam powiedział, że wiatr na etapie będzie pełnił znaczącą rolę, i że powinniśmy być, jak najbliżej czoła peletonu”, podsumowuje Valverde

Wszystko przebiegało według scenariusza naszego menagera. Powiedział nam, kiedy mamy atakować. Na mecie w Contres mieliśmy 17 sekund przewagi nad peletonem. Zachowanie jak największej przewagi było bardzo ważne dla nas, ponieważ w drugiej grupie pozostało wielu groźnych rywali. Dzisiejszy dzień pokazał, że Caisse d’Epragne może być groźna i że będziemy jechać z przodu, gotowi do akcji każdego dnia wyścigu.”

Na dzisiejszym, drugim etapie z Contres do Limoges Valverde finiszował w peletonie, zajął 40 miejsce. W klasyfikacji generalnej utrzymał 11. pozycję. „Drugi etap był spokojniejszy niż pierwszy”, komentował na mecie w Limoges Alejandro Valverde. „Czterech kolarzy zaatakowało bardzo wcześnie, zaraz po starcie i utrzymywali bardzo długo przewagę zanim peleton ich doścignął na ostatnich 18 kilometrach.”

Rozmawiając o pogodzie, hiszpański kolarz wyjaśniał: „Jest ciągle zimno i z każdym dniem jest zimniej, ale już się przyzwyczaiłem do takiej temperatury, więc nie odgrywa już ona takiej roli, jak na początku. Zwycięstwo w Tour of Mediterranean pozwoliło mi zrozumieć, że kiedy jesteś w dobrej formie, pogoda nie ma znaczenia.

Na pytanie, jaki plan na jutrzejszy etap ma Caisse d’Epargne, Hiszpan odpowiada: „Jutro będzie ciężki etap, z Maurs do Mende, liczący 175 kilometrów, będzie kilka górskich premii. Razem z Luisem Leonem Sanchezem będziemy, jak zwykle z przodu peletonu.”

Pytając o podział pozycji lidera z Luisem Leonem Sanchezem, Valverde podkreśla: „Razem z Luisem nie jesteśmy tylko kolegami z zespołu, jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, znamy siebie nawzajem bardzo dobrze. Dwóch liderów w jednym zespole daje przewagę i stwarza więcej możliwości. To przebieg kolejnych  rozstrzygnie, na kogo będziemy jechać w końcowej fazie wyścigu. Nie zapominajmy oczywiście, że jest wielu kolarzy, którzy mogą walczyć o żółtą koszulkę.” I na koniec dodaje: „My nie jesteśmy jedynymi pretendentami do zwycięstwa.”

Galopente

Poprzedni artykułPrezntacja wyścigu Tirreno-Adriatico 2010
Następny artykułSylwester Szmyd trenuje w Polsce
Pomysłodawca, założyciel i właściciel naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments