fot. ASO/Alex Broadway

Były już eksperymenty, szutry i zazwyczaj pomijane przez wyścig podjazdy, jednak ostatniego dnia rywalizacji w górach Wielka Pętla niemal dosłownie zatoczy koło i zdobędzie koronę Pirenejów, z Col d’Aspin, Col du Tourmalet i Col d’Aubisque jako najjaśniej lśniącymi brylantami. Czy pośród legendarnych przełęczy dojdzie do decydujących ataków i istotnych przetasowań w klasyfikacji generalnej wyścigu?

Nie tylko minione edycje Tour de France, ale rozgrywanych w ostatnich latach pozostałych wielkich tourów przyzwyczaiły, że największe góry zazwyczaj rodzą myszy, a długie górskie odcinki najeżone legendarnymi podjazdami są tymi najłatwiejszymi do kontrolowania przez zainteresowane utrzymaniem status quo drużyny.

Sekwencja wytyczonych na piątek podjazdów nie tworzy wytrawnym góralom idealnych warunków do przepuszczenia ataku z dystansu – najlepiej nadający się do zainaugurowania takiej akcji Tourmalet (17.1 km, śr. 7.3%) wydaje się zbyt oddalony od linii mety w Laruns, a tę dodatkowo poprzedza długi i szybki zjazd z Aubisque.

Zakładając jednak najbardziej optymistyczny wariant, kto miałby się porwać na tego typu akcję? Jeśli Tom Dumoulin cały czas realistycznie wierzy w swoje szanse na odwrócenie losów wyścigu, swoich szans upatrywać będzie nie w samobójczej misji, ale coraz mniej prawdopodobnym kryzysie lidera i postawieniu wszystkiego na jedną kartę podczas rozgrywanej w sobotę jazdy indywidualnej na czas. Odpada.

Jak wyglądają nastroje w Team Sky? Czy Chris Froome rzeczywiście pogodził się z nagłą zamianą ról i zadaniem wspierania Gerainta Thomasa w walce o jego pierwszy tytuł w wyścigu trzytygodniowym? To dość wątpliwe. Jednak jeśli ktokolwiek chciałby potraktować jego wyczyn z szalonego etapu tegorocznego Giro d’Italia jako potwierdzenie, że dziś w życie wejdzie podobny scenariusz, może być dokładnie odwrotnie. Nie tylko ta akcja, ale cały włoski wielki tour odcisnęły na czterokrotnym triumfatorze Tour de France widoczne piętno, dodatkowo pogłębiane mniejszymi i większymi niepowodzeniami na francuskich szosach. W tym kontekście bronienie wyniku nie wydaje się najgorszym pomysłem.

Jednocześnie takim rozwiązaniem najmniej powinna być zainteresowana drużyna Movistar, która w teorii dysponuje dwoma liderami wprost stworzonymi do przeprowadzania długodystansowych ataków w górach. Czy środowe zwycięstwo Nairo Quintany było znakiem niegdyś charakterystycznego dla niego dochodzenia do szczytu formy podczas ostatniego dnia rozgrywania imprezy trzytygodniowej, czy jedynie jej przebłyskiem, który zdołał wykorzystać by jakkolwiek ocalić wyścig dla swojej ekipy? I czy Mikel Landa, zgodnie ze swoimi wczorajszymi deklaracjami lecz niezgodnie ze swoim charakterem, rzeczywiście zamierza przewieźć się przez wszystkie góry podczepiony do pociągu Team Sky? O wszystkim przekonamy się już wkrótce.

Co mówiliśmy przed dzisiejszym etapem zanim wystartowała Wielka Pętla?

Etap 19, 27 lipca: Lourdes  ›  Laruns (200,5 km)

4700 metrów przewyższenia i Pireneje w swojej najlepszej odsłonie – Col d’Aspin, Tourmalet, Col du Soulor i Col d’Aubisque. Biorąc pod uwagę, że to ostatni etap w górach jakiekolwiek słowo komentarza jest zbędne.

Założenie, że jest to jeden z tych etapów, na których w kontekście klasyfikacji generalnej nie wydarzy się nic interesującego nie musi być czymś złym – ostatecznie przyzwyczaiłam już do tego, że potrafię ostentacyjnie nie mieć racji.

Jeśli jednak ta część rywalizacji sprowadzona zostanie do nie tak znowu niespodziewanej procesji (być może start etapu w Lourdes to usprawiedliwia…), do głosu jeszcze raz dojdą harcownicy, co przy założeniu najbardziej optymistycznego scenariusza mogłoby mieć dla nas bardzo radosny finał.

Uwzględniając kaliber koniecznych do pokonania dziś podjazdów, sumę przewyższenia i łączny dystans, Rafał Majka (Bora-hansgrohe) wydaje się murowanym kandydatem do znalezienia się w odjeździe i przynajmniej podjęcia próby walki o etapowy triumf w szczęśliwych dla niego Pirenejach. Fakt, że tak długo zdołał utrzymać koło rewelacyjnego przed dwoma dniami Nairo Quintany nie pozostawia wątpliwości, że jego forma oscyluje już w okolicach optimum.

Ogrom punktów do zdobycia sprawia, że w ucieczce jeszcze raz powinien pojawić się Julian Alaphilippe (Quick-Step Floors), jednak zakładając potencjalny sukces jednego z harcowników, realistyczną walkę z Polakiem o uratowanie wyścigu dla siebie i swoich drużyn powinni podjąć Mikel Nieve, Adam Yates (Mitchelton-Scott), Warren Barguil (Fortuneo), Bauke Mollema (Trek-Segafredo), Ion Izagirre czy Domenico Pozzovivo (Bahrain Marida).

Zakładając atak któregokolwiek z liderów, najbardziej prawdopodobna wydaje się ponowna akcja ze strony Quintany (Movistar), Primoza Roglica (LottoNL-Jumbo) lub Romaina Bardet (Ag2r-La Mondiale). Jeśli natomiast pokonają oni zjazd wspólnie, szybkością powinni popisać się Dan Martin (UAE Team Emirates), Geraint Thomas (Team Sky), Tom Dumoulin (Team Sunweb) i Alejandro Valverde (Movistar).

105. edycja wyścigu Tour de France rozgrywana jest od 7 do 29 lipca.

Oficjalna lista startowa

Szczegółowy plan transmisji telewizyjnych

Poprzedni artykuł„Cienias bez ambicji”! Serio?!
Następny artykułCavendish na starcie Prudential RideLondon-Surrey Classic
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments