Mistrz siedmiu wielkich tourów przyznał, że w Rekinie z Mesyny widzi faworyta Liege-Bastogne-Liege.
Indurain w latach 1991-1995 aż dziewięciokrotnie stawał na podium Wielkich Tourów – dwa razy wygrał Giro d’Italia, pięć razy Tour de France, a do tego dołożył drugie miejsce w Vuelta a Espana i trzecie w La Corsa Rosa. Znakomite wyniki sprawiły, że organizatorzy Giro d’Italia postanowili uhonorować Hiszpana miejscem w galerii sław. Przy okazji uroczystości Migu przyznał, że jest pod wrażeniem siły Vincenzo Nibalego (Bahrain-Merida).
Jego wyniki mówią same za siebie – to najbardziej kompletny kolarz peletonu. Jest jednym z faworytów, obok Alejandro Valverde i Juliana Alaphilippe’a, na Liege-Bastogne-Liege.
Tegoroczne Giro d’Italia ponownie przyciąga znakomitych górali. Faworytem gospodarzy będzie Fabio Aru (UAE Team Emirates), ponieważ Nibali skupia się na Tour de France. Indurain nieco żałował, że Rekin rezygnuje z walki o różową koszulkę, porównując rywalizację dwóch Włochów do tuz kolarstwa z Półwyspu Apenińskiego.
Włosi lubią dualizm. Nibali i Aru przypominają Mosera i Saronniego czy Bugno i Chiappucciego z moich czasów. Tak wspaniali sportowcy to dobry znak dla kolarstwa. Nibali jest bardziej doświadczony, ale za to Aru ma w sobie więcej werwy. Myślę, że ich największym rywalem jest Tom Dumoulin – w końcu swoim stylem mocno mnie przypomina!
– zakończył Indurain.