Słowak przechodzi do historii jako pierwszy kolarz, który zdobył trzeci z rzędu tytuł mistrza świata.
Na finałowej wspinaczce i zjazdach wydawało się, że Sagan nie obroni tytułu z Richmond i Doha. Znakomicie w ucieczce jechał Julien Alaphilippe (Francja), a sam Słowak musiał gonić pierwszą część peletonu. Jak się okazało – wszystko „zeszło się” na ostatnim kilometrze i ostatecznie o tytule zdecydował sprint.
To nie jest łatwe! Na ostatnich 5km powiedziałem, że już z głowy, tytuł pojechał. Próbowałem złapać się w ucieczkę, ale Gaviria mnie skasował. Ostatecznie wszystko rozegrało się w sprincie, to niesamowite. Kristoff ścigał się u siebie, przepraszam, za to, że go pokonałem, ale cieszę się z kolejnego triumfu. To niesamowite, to coś specjalnego. Nic się nie zmienia, ale dla mnie to bardzo miłe
– powiedział po wyścigu Sagan.
Sytuacja była bardzo dynamiczna, a emocje podkręcił brak relacji na żywo z ostatnich kilometrów.
Ciężko powiedzieć jak to się zeszło. Na podjeździe widzieliście, że się podzieliliśmy na kilka grup. Chłopaki z tyłu nas złapali, a z przodu była jeszcze ucieczka, do której dojechaliśmy w kilka sekund. Nie można tego przewidzieć. Jestem bardzo szczęśliwy, muszę podziękować wszystkim z reprezentacji i przyjaciołom z peletonu – wciąż mam kilku!
Chciałbym zadedykować ten sukces Michele Scarponiemu, bo on jutro miałby urodziny. To była ogromna tragedia… Ta wygrana idzie też do mojej żony, spodziewamy się dziecka. Mam miłe zakończenie sezonu, jestem bardzo szczęśliwy.