fot. Team dsm-firmenich PostNL

Sprinterską potyczką zakończył się 3. etap Santos Tour Down Under. Najlepszym na ulicach miasta Campbelltown okazał się być Sam Welsford, a prowadzenie w klasyfikacji generalnej utrzymał Isaac del Toro.

Czwartkowy odcinek prowadził z Tea Tree Gully do Campbelltown i choć na profilu wyglądał na pofałdowany to nie zanosiło się na inne rozstrzygnięcie niż sprinterska potyczka. To właśnie najszybsi kolarze obecni w Australii mieli po 145 kilometrach zmierzyć się ze sobą o wygraną etapową.

Równo ze startem do przodu ruszył lider klasyfikacji górskiej Luke Burns, a po chwili dołączył do niego Tristan Saunders (obaj Reprezentacja Australii), a wszystko to miało związek z błyskawicznie ulokowaną na trasie premią Tea Tree Gully Hill (1,9 km; 6%). Panowie zgarnęli punkty na premii, a po chwili dołączyli do nich Axel Mariault (Cofidis) i Stefan de Bod (EF Education – EasyPost) i w ten sposób uformowała się 4-osobowa ucieczka dnia.

Również na drugiej górskiej premii pod Whispering Wall (1,6 km; 2,1%) po komplet punktów sięgnął Luke Burns, który umocnił się tym samym na prowadzeniu w tejże klasyfikacji, a po chwili poczekał na peleton. Na lotnej premii z kolei gospodarzy pokonali dwaj pozostali uciekinierzy – Axel Mariault zgarnął 3 sekundy, a Stefan de Bod dwie. Taką samą kolejność mieliśmy także na drugim tego typu finiszu w Mount Pleasant. Wówczas z uciekania zrezygnowali zarówno Francuz, jak i Afrykaner, a samotnie na czele pozostał tylko Tristan Saunders.

Peleton, kolejny zresztą raz, prowadzony był przez zespół BORA-hansgrohe, a konkretnie do pracy oddelegowany został Filip Maciejuk. Polak długo pokazywał się śledzącym transmisję telewizyjną kibicom, a jego praca skończyła się dopiero na chwilę przed złapaniem Australijczyka, co miało miejsce na 30 kilometrów przed metą.

Peleton kolejne kilometry pokazywał szeroką ławą, a na czele pojawiali się co rusz przedstawiciele innych ekip powoli formujący swoje zalążki pociągów sprinterskich. Zaburzyła to nieco przykra kraksa, w wyniku której spiętrzyli się na sobie trzej kolarze Astana Qazaqstan Team, a także ktoś z Bahrain-Victorious oraz przede wszystkim Luke Plapp (Team Jayco AlUla) – jeden z faworytów całego wyścigu.

Na ostatnich kilometrach mocno podziałać próbowali kolarze INEOS Grenadiers, za którymi zmierzał pociąg Intermarché – Wanty. Na ostatni kilometr na czele wjechali jednak zawodnicy z Soudal – Quick Step, których w idealnym momencie wyprzedził pociąg BORA-hansgrohe. Genialną pracę ponownie wykonał Danny van Poppel i wychodzący z jego koła Sam Welsford miał do wykonania proste zadanie – wystarczyło mu tylko nie wytracić uzyskanej prędkości. Australijczyk zaczął celebrację jeszcze przed linią mety – jego przewaga była na tyle bezpieczna.

Dzisiejsze podium etapowe za plecami Sama Welsforda uzupełnili Elia Viviani (INEOS Grenadiers) i Daniel McLay (Arkéa – B&B Hotels). Obaj mogą mieć powody do zadowolenia, a kolejna i zarazem ostatnia okazja do pokonania Australijczyka już jutro – 4. odcinek również zapowiada się na dedykowany sprinterom.

Wyniki 3. etapu 24. Santos Tour Down Under:

Wyniki dostarcza FirstCycling.com

Poprzedni artykułLa Vuelta a España póki co nie wjedzie na ponad 3000 metrów nad poziom morza
Następny artykułMłodzieżowy mistrz Holandii w Soudal – Quick Step
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments