fot. Luca Bettini/SprintCyclingAgency/UAE Team Emirats

Wieczorem polskiego czasu rozegrano drugi z kanadyjskich klasyków – Grand Prix Cycliste de Montréal. Triumfował w nim Adam Yates (UAE Team Emirates), który w dwójkowym finiszu pokonał Pavla Sivakova (INEOS Grenadiers). Świetną pracę na rzecz zwycięzcy wykonał Rafał Majka.

Tegoroczny wyścig Grand Prix Cycliste de Montréal był rozgrywany na znanej, pagórkowatej rundzie wokół Uniwersytetu w Montrealu. Każde okrążenie mierzyło 12,3 kilometra – najtrudniejszą wspinaczką była ścianka Côte de Camilien-Houde (1,8 km; 7,3%), ale do ataków można było wykorzystać również takie podjazdy, jak: Côte de Polytechnique czy Pagnuelo.

Kolarze mieli do pokonania 18 okrążeń, co składało się na ponad 220 kilometrów i prawie 5 tysięcy metrów przewyższenia.

Zawodnicy ruszyli na rundę w Montrealu w rzęsistym deszczu. Takie warunki niewątpliwie sprzyjają Florianowi Vermeerschowi z Lotto Dstny, który ma w swoim dorobku drugie miejsce w deszczowym Paryż-Roubaix. Po kilku kilometrach Belg zdecydował się na atak i powoli powiększał przewagę nad peletonem, który nigdzie się nie spieszył. Za Vermeerschem w pogoń pognał Benjamin Perry z reprezentacji Kanady, jednak nie zdołał dogonić kolarza Lotto Dstny.

Różnica dzieląca samotnego uciekiniera i peleton wynosiła kilkanaście sekund, ale po kilkudziesięciu kilometrach wyścigu wzrosła do ponad dwóch minut. W międzyczasie wielu zawodników – głównie z powodu trudnych warunków atmosferycznych – wycofała się z wyścigu. W tym gronie był między innymi Tim Wellens z UAE Team Emirates i Maxim Van Gils z Lotto Dstny.

Do prowadzącego Vermeerscha starał się dołączyć Matisse Julien (Kanada), a później Manuele Boaro (Astana Qazaqstan Team) i Harrison Wood (Cofidis). Próby nie zakończyły się jednak powodzeniem. Na półmetku rywalizacji zawodnik Lotto Dstny miał niewiele ponad minuty przewagi nad peletonem, który prowadziła ekipa Israel – Premier Tech, na czele z Darylem Impeyem, kończącym dziś karierę.

W międzyczasie Belg spokojnie zdobywał punkty do klasyfikacji górskiej. Ostatecznie został on złapany na 53 kilometry do mety, gdy główna grupa była już nieco przerzedzona. Z wyścigu wycofywali się bowiem kolejni kolarze, w tym Michał Kwiatkowski (INEOS Grenadiers).

Niedługo później inicjatywę w peletonie przejęli zawodnicy Groupama-FDJ, którzy zaczęli dyktować mocne tempo, pracując na Valentina Madouasa. Żaden z zawodników francuskiej formacji nie zdecydował się jednak na atak, co uczynił natomiast Arnaud De Lie (Lotto Dstny). Zwycięzca piątkowego wyścigu w Quebecu ruszył na niespełna 4 rundy do mety i wypracował sobie 12-sekundową przewagę.

Jego akcję zlikwidował Rafał Majka, który wyszedł na czoło peletonu u podnóża podjazdu pod Côte de Camilien-Houde. Wysokie tempo dyktowane przez Polaka doprowadziło nie tylko do złapania Arnauda De Lie, ale także sporej selekcji w głównej grupie, z której odpadli chociażby: Christophe Laporte (Jumbo-Visma), Pello Bilbao (Bahrain Victorious), Michael Matthews (Team Jayco AlUla) czy Julian Alaphilippe (Soudal – Quick-Step).

W dalszej części rundy wielu zawodników zdołało wrócić do czołówki, jednak gdy kolarze ponownie znaleźli się na stokach Côte de Camilien-Houde, znów pożegnali się oni z główną grupą. Na jej czele pracował już nie Rafał Majka, a Brandon McNulty. Scenariusz kolejnych kilku kilometrów był podobny do tego, co oglądaliśmy poprzednio – wielu zawodników wróciło do prowadzącej grupy. W tym gronie byli również: Rafał Majka, Michael Matthews i Arnaud De Lie.

Polak objął prowadzenie w około 30-osobowym peletonie, Australijczyk zdecydował się na atak, a Belg udał się w pogoń za uciekinierem. De Lie nie był jednak w stanie odjechać od peletonu i po chwili zrezygnował z przyspieszenia. Na czele wciąż jechał jednak Michael Matthews, triumfator tego wyścigu z 2018 roku, który rozpoczął ostatnie okrążenie z niewielką przewagą nad czołówką.

Gdy tylko szosa zaczęła się wznosić, Australijczyk został złapany, a z rozciągniętym peletonikiem kontakt tracili kolejni kolarze. Niewiele ponad 10 kilometrów przed metą, atak wyprowadził Adam Yates (UAE Team Emirates), za którym podążył jedynie Pavel Sivakov (INEOS Grenadiers). Francuz nie był jednak w stanie utrzymać tempa trzeciego kolarza Tour de France i w końcówce ostatniej wspinaczki pod Côte de Camilien-Houd tracił kilka sekund do Brytyjczyka.

Tymczasem grupę pościgową, która straciła z pola widzenia prowadzący duet, napędzał brat Adama Yatesa – Simon, ścigający się w barwach Team Jayco AlUla. W pogoni pomagali mu też Valentin Madouas (Groupama-FDJ) i Ion Izagirre (Cofidis), ale żaden z kolarzy nie chciał dać z siebie 100%.

Na zjeździe czołowa dwójka połączyła się i wypracowała 15 sekund nad niezorganizowaną pogonią, w której, oprócz wspomnianych kolarzy, jechali: Mattias Skjelmose (Lidl-Trek), Ben O’Connor (AG2R Citroen Team), Julian Alaphilippe (Soudal – Quick Step), Tiesj Benoot (Team Jumbo-Visma), Simone Velasco (Astana Qazaqstan Team), Marc Hirschi (UAE Team Emirates) i Alex Aranburu (Movistar Team).

Szczególnie aktywni w drugiej grupie byli kolarze eksponujący flagi swoich krajów na koszulkach – Mattias Skjelmose, Simone Velasco i Valentin Madouas. W pewnym momencie przewaga Adama Yatesa i Pavla Sivakova znacznie zmalała, ale po chwili przestoju ponownie wzrosła do kilkunastu sekund.

Niespełna 4 kilometry przed metą mocną kontrę utworzyli: Alex Aranburu, Ben O’Connor i Simone Velasco, którzy oderwali się od rywali i pognali za prowadzącym duetem. Na wspinaczce pod Pagnuelo pozostali kolarze rzucili wszystkie siły, by zlikwidować stratę do czołówki. W samotną pogoń udał się Alex Aranburu, jednak nie zbliżał się on do zgodnie współpracującego duetu.

Ostatni kilometr na prowadzeniu rozpoczął Adam Yates, ale po chwili zmienił go Pavel Sivakov. W końcówce Brytyjczyk pilnował koła Francuza – Yates ruszył na 200 metrów do mety, szybko zyskał przewagę i zdecydowanie pokonał Sivakova. Podium uzupełnił Alex Aranburu, który w sprincie o trzecie miejsce pokonał Valentina Madouas.

Wyniki Grand Prix Cycliste de Montréal 2023:

Results powered by FirstCycling.com

 

Poprzedni artykułTour of South Bohemia 2023: Dobre wyniki Bartłomieja Procia w Czechach
Następny artykułDominika Włodarczyk w World Tourze! Poznaliśmy nową ekipę Polki
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments