fot. G.P.Vila-Real

W ten weekend została rozegrana jedna z najstarszych imprez etapowych w Hiszpanii. 75. edycję G.P.Vila-Real wygrał Kacper Krawiec, a osiągnął to w wyjątkowo imponującym stylu.

Hiszpański kalendarz imprez amatorskich jest wyjątkowo bogaty, a poziom tych wyścigów często stoi na całkiem niezłym poziomie. Jednym z takich zmagań było rozgrywane w ten weekend dwuetapowe G.P.Vila-Real, gdzie na zawodników czekały dwie ciekawe próby – najpierw typowo górska z nadmorskiego Vila-real do Morelli, a następnie poprowadzony w drugą stronę odcinek dedykowany raczej szybkim zawodnikom z racji dominacji zjazdów i mety na poziomie morza.

Na pierwszym etapie zgromadzeni przy trasie kibice mogli śledzić istny popis jednego aktora – Kacper Krawiec od początku mocno naciskał na pedały, a od pierwszej przełęczy Culla (18,9km; 3,9%, w środku 3,4km; 10,7%) Polak jechał już samotnie na czele. 21-letni zawodnik Telcom-On Clima-Osés Const nie oglądał się na rywali i metę przeciął przeszło 4 minuty przed drugim Jaume Guardeño z Caja Rural-Alea, a w pierwszej „10” uplasował się także kolega klubowy i rodak zwycięzcy Kacper Smreczek.

Drugi etap zakończył się sprintem z dużego peletonu, a w nim po zwycięstwo sięgnął Francesc Bennassar (High Level-Gsport). Jako 4. metę przeciął Kacper Smreczek (Telcom-On Clima-Osés Const), a w głównej grupie w Villa-real zameldował się Kacper Krawiec, który tym samym wygrał klasyfikację generalną hiszpańskiego wyścigu.

Wyniki 75. G.P.Vila-Real:

Wyniki dostarcza FirstCycling.com

Poprzedni artykułTour de Suisse Women 2023: Marlen Reusser wygrywa „czasówkę” i zostaje liderką
Następny artykułTour du Pays de Montbéliard 2023: Laurens Sweeck z etapem, Marcin Budziński 4.
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
13 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Jan
Jan

W lidzie trzeba napisać:

  1. że to impreza amatorska
  2. że Kacper ma 21 lat

To taki dziennikarski elementarz

Jan
Jan

Ale już czas się trochę podciągnąć i z wyrzyn „felietonów” budować poprawnie teksty informacyjne

charemski
charemski

Panie Jakubie również nie jestem fanem Pana pióra, ale Pana zaangażowanie i umiejętność pozyskiwania ciekawych kolarskich informacji rekompensuje mi to z nawiązką.
Trzymamy kciuki za Kacpra Krawca, żeby dalej się tak rozwijał i znalazł profesjonalną ekipę w przyszłym roku! 🙂
Pozdrawiam serdecznie.

Jan
Jan

lid – pierwszy graficznie wyodrębniony akapit tekstu, przede wszystkim artykułu prasowego, następujący bezpośrednio po tytule lub podtytule. Jego celem jest wprowadzenie czytelnika w zagadnienie, dlatego zazwyczaj podaje w formie skróconej najistotniejsze informacje, a często także i konkluzje, dając czytelnikowi poczucie zrozumienia tematu tekstu. Zazwyczaj podsumowuje najważniejszy wątek tekstu dla tych czytelników, którzy nie chcą wnikać w szczegóły

Jan
Jan

„Ja z kolei polecałbym się podciągnąć z języka polskiego i przestać używać zwrotów typu „w lidzie” czy „wyrzyn”.”
Trudno jest pisać nie znając choćby teorii dziennikarstwa.
Nawet iluzji nie zrozumiałeś jakim były twoje: „wyrzyny felietonów”

Jan
Jan

Czyli jeszcze raz: Budując jakiś tekst o wyścigu w lidzie napisz jakiej to kategorii wyścig i w przypadku młodych kolarzy napisz wstawkę typu: Kacper X, dwudziestolatek……, albo Kacer X (21 lat). Wtedy to

Salazar
Salazar

W firmach „technicznych” pracują często konstruktorzy, którzy są autorami/wynalazcami produkowanych urządzeń. Urządzenia te (nieraz opatentowane) wdrożone do produkcji zarabiają na całą firmę. Od jakiegoś czasu pojawia się coraz większa grupa młodych inżynierów (kształconych zapewne z jakiegoś klucza), którzy jednakże nie potrafią być twórcami, nie potrafią nic od nowa wymyślić. Ich górny limit to odtwarzanie i utrzymanie.
Jednak, o dziwo, ci mają najwięcej do powiedzenia, wszędzie pełno ich chełpliwych, hałaśliwych, robiących z siebie bohaterów, aż sami zaczynają w to wierzyć i próbują podporządkować sobie prawdziwych twórców.
 
W tej sztucznie nakręcanej pustą gadaniną rzeczywistości – oni czują się dowartościowani, na świeczniku, ktoś ich słyszy, czyta, często się nabierze i tylko do nielicznych już dociera, że z tamtych emanuje pustka, a prawdziwy ogrom pracy i piękna pochodzi od twórców – ludzi o pięknym, dopracowanym wnętrzu.
 
Panie Janie – wszędzie Pana pełno ze swoimi krytycznymi uwagami.

Salazar
Salazar

Na youtube jest grupa tzw. spotterów, którzy dniami kręcą filmy o lądujących samolotach. Najbardziej finezyjni ustawiają się w osi pasa startowego i widać wtedy jak lekko, niczym piórko ląduje duży samolot. A przy starcie aż poraża jaką moc ma samolot gdy po oderwaniu od pasa wystrzeliwuje wprost w górę jakby umiał usunąć wszelką grawitację. To jest sedno fascynacji – codziennie Ty i ja jesteśmy przybijani do ziemi grawitacją. Tysiące, miliony razy po ruchu w górę coś nas i tak ściągnie w dół, nie ma na to rady. Ale spójrz na samolot – on potrafi to przezwyciężyć, nasze globalne ograniczenie grawitacją – zostaje przezwyciężone, niemożliwe staje się możliwym, a jednak da się… Ci co to czują i rozumieją patrzą zafascynowani. Latami – to nie przemija.
 
My jesteśmy spotterami kolarstwa.
W ogólnym mniemaniu człowiek o swoich siłach jest w stanie przemieścić się o 8 maksymalnie 15 km. Powyżej tej granicy każdy rozsądny wsiada w samochód czy pociąg, bo kilkanaście kilometrów jest poza limitem przeciętnego człowieka, nie da się.
Nieopodal domu mojej prababci był podjazd pod wielką górę. Ona mówiła, że nawet silni, młodzi mężczyźni musieli tam zsiadać z rowera, bo nie da się tam podjechać. Nie zdążyłem Prababci pokazać, że jednak się da, a nawet w sensownym tempie.
Więcej, jednak da się, da się przemieścić o własnych siłach 200 a nawet 300 km. Trzeba wpierw uwierzyć w siebie, a później trenować. Wtedy jesteś zafascynowany swoimi możliwościami. A wtedy jeszcze bardziej docenisz, że ktoś na świecie potrafi to zrobić jeszcze sprawniej, jeszcze lepiej – coś czego się nie dało…..
 
Tu na tym portalu, my fani kolarstwa właśnie to robimy. Tu zeszli się ludzie zafascynowani możliwościami fizycznymi człowieka, podziwiamy to.
Do dziś mam przed oczyma jak Ayuso odjechał innym na 5 etapie, jak filigranowy Remco wygrał czasówkę z wielokrotnym rekordzistą świata Filippo Ganna. Ale w najmniejszym zakamarku mojej fascynacji nie zauważam, aby ktoś źle postawił przecinek, czegoś nie dopisał lub zrobił błąd.
 
Może mógłbym to zauważyć gdybym nie czuł kolarstwa i przyszedł tu szukać dziury w całym, dokładać tym co pracują i po ich plecach wspinać się do swojej śmiesznej chwały.
 
Ci, którzy tu zabierają głos wyłącznie krytyczny nie są z nas, nie fascynuje ich kolarstwo tylko szukanie dziury w całym.
To takim najlepiej powtórzyć za filmem „Uwierz w ducha”: „Weź sobie jakieś łańcuchy, znajdź inny stary zamek i tam idź sobie straszyć ludzi….”
Po wypowiedziach wielu krytykantów atakujących co rusz ten portal widać, że nadawali by się do polityki – tam perfekcyjnie opanowano sztukę niszczenia – więc środowisko wymarzone. Idźcie sobie tam.

Salazar
Salazar

Panowie krytykanci – zauważacie postawiony źle przecinek, jakieś mniej pasujące słówko, informację dodatkową, której zabrakło. Tak wszystko lepiej, przenikliwiej widzicie… A wylewacie dziecko z kąpielą i zdajecie się tego nie widzieć.
 
Teksty są często elementem sztuki
Tekst osoby fascynującej się tematem jest czymś w rodzaju sztuki, stanowi często odzwierciedlenie pozytywnych emocji. I niech tak będzie.
Kuriozalnym byłoby pytanie malarza dlaczego w tym fragmencie obrazu użył smugi zielonej a nie niebieskiej? Po prostu: bo tak czuł. Dobre teksty powstają gdy same wychodzą z Twojego wnętrza . Nie myślisz już nawet o technikaliach, ale odtwarzasz treść, która jest już w Tobie. Czujesz tę „muzykę”. Każda wtrącona poprawka może zrobić tylko gorzej.
 
Fajnie aby portal „naszosie.pl” długo istniał
Fajnie jest gdy pod koniec dnia po pracy zaglądasz w „naszosie.pl” a tam opisane ciekawe wyścigi, ze zdjęciami, tabelami opisami, inne artykuły gdzie autor przekazuje swoje odczucia, przemyślenia, analizy, wywiady. Wszystko podane na tacy, ktoś nawet w nocy się trudził, abym ja przy herbatce mógł dowiedzieć się o wszystkim.

I wyobraźmy sobie taki dzień, gdzie wchodzisz na portal a tam nie ma już nic. Żadnych wiadomości, żadnych obrazków. Przykro by było, prawda? Niemożliwe? Możliwe, bo każdy człowiek ma ograniczoną wytrzymałość. Jeśli różni krytykanci, również ci życzliwi, będą walić jak w bęben w redaktorów, to Ci w końcu dadzą sobie spokój z zaangażowaniem, bo w imię czego mają się starać, aby ich opluto na koniec?

Zobaczcie historię podobnego portalu rowerowego. Tam też przywalano redaktorom, na koniec z różnych przyczyn wywaliło serwer i teraz już tylko zbiorcze informacje chłopaki piszą, bo w imię czego, żeby ponownie oberwać?

Więc Wy wszyscy krytykanci, co dzielicie włos na czworo: wiedzcie, że Wasze konfrontacyjne (nie przyjacielskie) uwagi mogą zabrać nam fanom kolarstwa i ten fajny portal, na którym na szczęście jest power, jest moc, są chęci i umiejętności, jest fascynacja. Niech tak zostanie.
A my, dla których ten portal jest jedną z nielicznych wysp przyjemnych i ciekawych chwil – wspierajmy redaktorów, aby im się chciało, opisujmy też nasze ciekawsze odczucia i przemyślenia, bo one dodają bogactwa przeżyć związanych z tą ulubioną naszą dyscypliną.