Jeszcze niecały rok temu Mads Pedersen nie miał na koncie żadnego zwycięstwa etapowego w wielkich tourach. Dziś ma już ich komplet – wygrywał zarówno na trasie Tour de France, Vuelta a Espana i Giro d’Italia. Jak się okazuje, w XXI wieku równie szybko kompletowanie etapowego wielkiego szlema przyszło jedynie pięciu kolarzom.

Święty graal

O ile sięgnięcie po zwycięstwa w trzech różnych wielkich tourach na przestrzeni niespełna 12 miesięcy wydaje się bardzo dużym osiągnięciem, trudno porównać je z dokonaniem tego na przestrzeni jednego sezonu. Od 1935 roku, a więc od czasu powstania ostatniego z wielkich tourów – Vuelta a Espana, sztuka ta udała się tylko trzem kolarzom. W drugiej połowie lat 50. dokonali tego Miguel Poblet i Pierino Baffi, natomiast wiele lat później przyszła pora na ostatniego jak do tej pory Alessandro Petacchiego.

Do 2003 roku Włoch miał na swoim koncie jedynie trzy wielkotourowe zwycięstwa – wszystkie na trasie Vuelta a Espana. W innych wielkich tourach również startował, ale bez większego powodzenia. Jednak w 2003 roku nie miał sobie równych na finiszach. Inni sprinterzy – nawet Mario Cipollini, nie byli w stanie podjąć z nim walki. Oczywiście w sensie meteforycznym, bo na jednym z etapów Giro d’Italia szermierki na pięści próbował z nim zawodnik CCC Polsat Polkowice – Andris Naudużs. Włoch wygrał jednak i na tym froncie, bo nie dość, że koniec końców Łotysz wylądował na ziemi, to jeszcze został wyrzucony z wyścigu.

Włocha sędziowie oszczędzili, ale i tak nie ukończył wyścigu – złapał limit na 18 etapie i opuścił ojczyznę z 6 zwycięstwami etapowymi. Jego występy na kolejnych wielkich tourach nie były już tak imponujące, ale i tak robiły olbrzymie wrażenie. Na trasie Tour de France wygrał 4, a podczas Vuelty 5 etapów. 15 zwycięstw etapowych w wielkich tourach w jednym sezonie – taki wynik dziś wydaje się nie do powtórzenia. I tylko szkoda, że Włoch, podobnie jak wielu innych kolarzy nie przeszedł suchą stopą przez afery dopingowe. Wpadał w 2007 i na koniec kariery – w 2019 roku.

Namiastka wielkości

Wyjątkowość osiągnięcia pozostałych bohaterów tego artykułu nie jest tak oczywista, ale skoro w tenisie mówi się o niekalendarzowym wielkim szlemie, to dlaczego kolarze mieliby być gorsi? Takiego prawdziwego niekalendarzowego wielkiego szlema ustrzelił w latach 2017-18 Chris Froome. Tylko że jego nazwisko do tego artykułu niestety nie pasuje. O ile bowiem w latach 2017-18 wygrywał zarówno etapy Vuelta a Espana, jak i Giro d’Italia (pamiętny etap z metą na Bardonecchi!), to ani w 2017, ani w 2018 nie wygrał żadnego etapu Tour de France.

Podobna sztuka udała się za to jego wielkiemu rywalowi Tomowi Dumoulinowi – zawodnikowi którego profil nie sprzyjał raczej częstemu unoszeniu rąk w geście zwycięstwa. A jednak – nim na dobre zaczął się włączać do walki o zwycięstwa w „generalkach” wielkich tourów, jego niesamowity talent do samotnej walki z czasem zapewnił mu zwycięstwa etapowe na trasach Vuelta a Espana 2015, a także Giro d’Italia i Tour de France 2016.

Pozostali kolarze na liście to sprinterzy. Daniele Benatti pomiędzy Tour de France 2007, a Giro d’Italia 2008 wygrał 7 etapów wielkich tourów. O ile nazwisko Włocha, którego szczyt formy nie trwał szczególnie długo, może na tej liście trochę dziwić, to już z Markiem Cavendishem i Thorem Hushovdem sprawa wygląda inaczej – w końcu obaj to mistrzowie świata i kolarze, którzy przez wiele lat łowili (lub łowią nadal) kolejne etapy wielkich tourów. Obaj wygrywali też nie w trzech, a czterech wielkich tourach z rzędu – passa Cavendisha trwała od Tour de France 2010 do Tour de France 2011 (w tym czasie 15 zwycięstw), a Hushovda od Tour de France 2006 do Tour de France 2007 (skromne 4 zwycięstwa).

 

 

Poprzedni artykułZwycięzca z 2021 roku wycofuje się z Tour de Hongrie
Następny artykułTour de France 2023: Gwiazdorski skład Jumbo-Visma rozpoczyna obóz w Sierra Nevada
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments