fot. Daniele Molineris / Tour of the Alps

Czy można wygrać górzysty etap nie czując się dobrze? Jak pokazał nam dziś Simon Carr (EF Education-EasyPost) – można, jednak potrzeba do tego trochę szczęścia i wytrwałości. Po licznych próbach, agresywny styl jazdy Brytyjczyka w końcu został nagrodzony zwycięstwem.

Kluczowym momentem ostatniego etapu wyścigu Tour of the Alps miał być podjazd pod Passo Lavazè, wspinający się na ponad 1800 metrów nad poziomem morza. Przebieg rywalizacji mógł utrudnić śnieg, jednak ostatecznie – w porozumieniu z CPA (Stowarzyszeniem Kolarzy Zawodowych) – etap odbył się zgodnie z planem. Pierwsza wspinaczka dnia nie zawiodła – uformowała się na niej duża ucieczka, lecz odjazd był zbyt groźny, by peleton pozwolił mu odjechać.

Po licznych przetasowaniach na czele utworzyła się ponad 20-osobowa ucieczka, w której znalazło się dwóch kolarzy EF Education-EasyPost – Simon Carr, który na drugim etapie Tour of the Alps również próbował swoich sił w odjeździe, a także Georg Steinhauser.

– Było bardzo ciężko, po trudnym tygodniu i ucieczce chciałem spróbować jeszcze raz, co się opłaciło

– mówił na konferencji prasowej Simon Carr.

– Wyścig rozpoczynał się podjazdem, więc chcieliśmy zabrać się w ucieczkę, co się udało – mnie tam nie było, bo nie miałem nóg, ale był tam Georg. Na zjeździe ktoś z czołówki klasyfikacji generalnej do nich doskoczył i INEOS zaczął gonić, wszystko się zjechało. Później było bardzo chaotycznie, ostatecznie znalazłem się w ucieczce praktycznie bez żadnego wysiłku

– dodał.

Zawodnicy EF Education-EasyPost zamierzali wykorzystać fakt, iż w odjeździe znaleźli się we dwójkę – nie wszystko poszło jednak zgodnie z ich planem, choć efekt końcowy może być bardzo zadowalający. Carr odjechał rywalom na podjeździe pod Mühlbach i wypracował sobie ponad minutową przewagę nad grupką pościgową, w której jechał Steinhauser. Brytyjczyk przeciął linię mety na pierwszej pozycji, natomiast Niemiec wygrał finisz o drugie miejsce.

– W przeciwieństwie do Georga nie czułem się najlepiej, więc ustaliliśmy, że będę dyktował mocne tempo od samego podnóża ostatniego podjazdu. Nagle za moimi plecami zrobiła się luka, więc kontynuowałem mocną jazdę i uświadomiłem sobie, że jestem w bardzo dobrej sytuacji

– wyjaśniał Simon Carr, wspominając o trudnych momentach w ostatnich miesiącach.

– Miałem problemy rodzinne – w odstępie 3 tygodni zmarły mi dwie babcie. Nie wierzę, że skądś mnie oglądają, ale na pewno myślałem o nich wygrywając, a także o dziadkach, którym mogłem przynieść radość

– dodał.

fot. Jaroslav Svoboda – JSPhoto / Tour of the Alps
Udany tydzień

Kolarze EF Education-EasyPost opuszczają Alpy w znakomitych nastrojach – ich różowe trykoty wyróżniały się nie tylko ze względu na charakterystyczny kolor, ale i aktywną i agresywną jazdę, którą prezentowali przez cały tydzień. Poza piątkowym, etapowym sukcesem, warto wspomnieć również o występie Hugh Carthyego i Jeffersona Alexandra Cepedy w klasyfikacji generalnej. Zajęli oni odpowiednio drugie i czwarte miejsce.

– Dzieliłem pokój z Jeffersonem, dla niego był to bardzo dobry tydzień, w którym pokazał, że w górach jest niezwykle mocny, szczególnie na stromym. Przed Giro wygląda to bardzo dobrze. Hugh zawsze jest solidny i regularny, przyjechał tu i od samego początku pokazywał wysoki poziom. Ciężko było nam odizolować Tao Geoghegana Harta, więc nie udało nam się wygrać „generalki”, ale jestem przekonany, że w Giro można spodziewać się po nim dużych rzeczy

– mówił Simon Carr.

fot. Jaroslav Svoboda – JSPhoto / Tour of the Alps

Dzisiejszy triumf Simona Carra w Brunecku był czternastym dla ekipy EF Education-EasyPost w tym sezonie. Podopieczni Jonathana Vaughtersa są w tym roku bardzo widoczni, jeżdżą aktywnie i – jak widać – również skutecznie. Co zmieniło się w stosunku do poprzedniego sezonu, kiedy drużyna zanotowała łącznie 9 zwycięstw?

– Na pewno koronawirus bardzo nas dotknął, nie było mnie w zespole na samym początku pandemii, więc widziałem tylko późniejsze skutki. Teraz jest tylko lepiej – tej zimy, podczas obozu treningowego, widziałem, że drużyna robi duży krok do przodu. Wydaje mi się, że budżet również się zwiększa – nasz główny sponsor, EF, w trakcie pandemii miał duże problemy. Wszyscy są bardzo zmotywowani, od początku roku mieliśmy sukcesy, a dobre wyniki napędzają kolejne – dziś było nas dwóch w ucieczce, ja wygrałem, a Georg przyjechał drugi. Widać, że mamy dużą głębię składu i to przynosi efekty

– zakończył Brytyjczyk, powtarzając niejako to, co przed kilkoma dniami mówił nam dyrektor sportowy ekipy, Tejay van Garderen.

Z Tour of the Alps, Kacper Krawczyk

Wszystkie artykuły o włosko-austriackim wyścigu, w tym nasze rozmowy z kolarzami, można przeczytać –> tutaj.

Poprzedni artykułMistrz świata odejdzie z Jumbo-Visma po sezonie?
Następny artykułOdpowiedni ubiór, ustawienie w peletonie, rozgrzewka… – jak kolarze radzą sobie ze startem pod górę? [wypowiedzi]
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments