fot. Jaroslav Svoboda – JSPhoto / Tour of the Alps

Simon Carr wygrał ostatni etap Tour of The Alps. Cały wyścig wygrał inny Brytyjczyk – Tao Geoghegan Hart.

Najtrudniejsze jest pierwsze pociągnięcie

Ktoś nieznający profilu trasy ostatniego etapu Tour of The Alps, widząc tylko jego start, z pewnością pomyślał sobie – „to będzie dla kolarzy prawdziwa droga przez mękę”. Tyle że nie byłaby to prawda. Po pierwszym, naprawdę trudnym podjeździe pod Passo Lavaze (10 km – 7,6%) następowały bowiem zjazd, długi, płaski odcinek i tylko jedna górska premia. Znajdowała się ona na szczycie Muhlbach (7,8 km – 8,2%), który znajdował się na około 20 kilometrów przed metą. To oznaczało, że o duże różnice w klasyfikacji generalnej mogło być naprawdę trudno.

Trasa

Tego typu etapy często sprzyjają uciekinierom. Mimo to walka o znalezienie się w pierwszej grupie nie była wyjątkowo zacięta. Już po 4 kilometrach z przodu wyłoniła się bowiem 12-osobowa czołówka, do której później stopniowo dołączali kolejni kolarze. Ostatecznie utworzyli oni 23-osobową grupę, w której znaleźli się m.in. obchodzący dziś 22. urodziny Edoardo Zambanini, aktywny od początku wyścigu Simon Carr, a także Geoffrey Bouchard, Luis Leon Sanchez czy Matteo Fabbro. Wspomnieć należy również o Johannesie Kulsecie, dla którego jest to pierwszy wyścig tej rangi i z którym ukazał się niedawno wywiad na naszej stronie. Skład całej grupy można znaleźć poniżej:

Brak opisu.

Gdy rozpoczynała się transmisja telewizyjna – a więc na ponad 50 km przed metą, przewaga uciekinierów nie była wcale duża – wynosiła niespełna 4 minuty. W dodatku stopniowo malała i po 10 km była już o około 60 sekund mniejsza. Mniej więcej wtedy tendencja zaczęła się jednak nieco odwracać i przewaga zaczęła stopniowo rosnąć – także za sprawą kolarzy Uno-X, którzy zaczęli nadawać naprawdę mocne tempo.

Do trzech razy sztuka

U podnóża podjazdu różnica wynosiła około 3 minut i 10 sekund, a na stromiźnie tylko wzrastała. Głównymi beneficjentami tego stanu rzeczy nie okazali się jednak bynajmniej kolarze norweskiego zespołu, a Simon Carr. To właśnie Brytyjczyk zaatakował już kilkaset metrów po rozpoczęciu podjazdu i stopniowo oddalał się od rywali. Na tych siedmiu kilometrach Muhlbachu i kolejnych kilku na następującym później wypłaszczeniu udało mu się wywalczyć minutową przewagę nad rywalami.

Ostatnia wspinaczka na trasie wyścigu ułożyła się więc wspaniale dla Brytyjczyków, bo daleko z tyłu nikt nie zaatakował pozycji mającego i tak dużą przewagę Tao Geoghegana Harta. Tym samym 28-letni Brytyjczyk był już niemal pewny zwycięstwa w całym wyścigu, a jego o cztery lata młodszy rodak, w końcu po staraniach miał wykonać swój cel. Próbował już na 2. i 4. etapie – wtedy bezskutecznie, teraz w końcu miało mu się udać.

Tym bardziej, że na zjeździe udało mu się jeszcze odjechać goniącej go czteroosobowej grupie, w której składzie znaleźli się: Kulset, Georg Steinhauser, Matteo Fabbro i Florian Lipowitz. Zawodnik EF Education-EasyPost nieco zwolnił przed metą, a mimo to i tak dojechał do mety ponad minutę przed nimi. Drugie miejsce zajął Steinhauser, za którym przyjechali dwaj kolarze BORA-hansgrohe.

Results powered by FirstCycling.com

Poprzedni artykułSzosowy Klasyk Miękinia już 23 kwietnia
Następny artykułBelgrad-Banja Luka 2023: Eduard-Michael Grosu nowym liderem
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments