fot. Itzulia Basque Country

Sergio Higuita został zwycięzcą 5. etapu Wyścigu Dookoła Kraju Basków. Dla Kolumbijczyka to pierwsze zwycięstwo w sezonie.

Dzień po etapie, którego końcówkę Mikel Landa określił „starciem tytanów„, trasa po raz kolejny umożliwiała faworytom odegranie głównej roli. Choć brakowało na niej podjazdu pokroju La Asturiany, to mnogość mniejszych wzniesień (ostatnie około 5 km przed metą) umożliwiała tworzenie mniejszych bądź większych różnic czasowych.

Trasa 5. etapu Wyścigu Dookoła Kraju Basków:

Etapy tego typu nierzadko kończą się triumfem uciekinierów, ale tu właściwie od początku wszystko wskazywało na to, że tym razem życie przygotuje dla nas inny scenariusz. Od grupy nie oderwała się bowiem żadna większa ucieczka, a dwójka kolarzy – w dodatku kolegów z zespołu – Soudal-Quick Step.

Belgijska ekipa generalnie jest w tegorocznym wyścigu dość widoczna. Choćby na poprzednim etapie napędzała pogoń za Jonasem Vingegaardem i Mikelem Landą. Choć zespół jeździ bardzo solidnie, to jak na razie nie osiągnął wielkich sukcesów. Najlepszym z ich kolarzy w klasyfikacji generalnej jest 10. James Knox, natomiast szybki Mauro Schmid wciąż czeka na zwycięstwo etapowe, choć już dwukrotnie lądował na podium.

Teraz swoją szansę dostali Mattia Cattaneo i Remi Cavagna, którzy zabrali się w odjazd kilkanaście kilometrów po starcie, przed premią górską na Monte Kalbo. I jako że nikt do nich nie dołączył, przez kolejne ponad 100 kilometrów byli zdani tylko na siebie. Ich przewaga nie była duża – zazwyczaj oscylowała w okolicach 3 minut. Zawodnicy ze stajni Patricka Lefevere’a rozdzielali więc między sobą kolejne górskie premie, Mattia Cattaneo przez moment był wirtualnym liderem, ale ich szanse na osiągnięcie czegoś więcej były iluzoryczne.

Na około 25 km przed metą – na podjeździe pod Belarrinagę złapany przez grupę prowadzoną przez INEOS Grenadiers został pierwszy z nich – Cavagna. Jego zespołowy kolega wciąż utrzymywał się na czele, ale na szczyt wzniesienia wjechał z zaledwie kilkunastosekundową przewagą. Włocha pokonała ostatecznie kolejna wspinaczka – Boroa, na 20 kilometrów przed metą.

Dzięki temu, że peleton znów zamienił się w czołową grupę, mogliśmy obserwować rywalizację o sekundy faworytów klasyfikacji generalnej. Tym razem po bonifikaty sięgnęli Romain Gregoire (zespołowy kolega 3. Davide’a Gaudu), Mathias Skjelmose (7. w klasyfikacji generalnej) i lider wyścigu – Jonas Vingegaard.

W tamtym momencie z przodu pozostawała większa grupa – zawodnicy w niej jadący podzielili się nieco dopiero na dwóch ostatnich podjazdach. Zaczęło się od ataku Enrica Masa – Hiszpanowi nie udało się oderwać od pozostałych, ale jego akcja i następujące po niej kontry spowodowały, że z grupki odpadli m.in. tak mocno pracujący wcześniej kolarze INEOS Grenadiers.

Na ostatnim wzniesieniu podobnych ataków już nie było, ale za to dość wysokie tempo narzucili zawodnicy Soudal-Quick Step pracujący na Mauro Schmida. Na finiszu Szwajcar nie ustawił się jednak zbyt dobrze i ostatecznie o zwycięstwo walczył inny kolarz ze stajni Patricka Lefevere’a – Andrea Bagioli. Włoch nie miał jednak żadnych szans z innym dynamicznym kolarzem – Sergio Higuitą. Kolumbijczyk odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w tym sezonie, natomiast Bagioli zajął 2. miejsce, a trzeci był Skjelmose. Ten ostatni dzięki dzisiejszemu świetnemu występowi awansował na 4. pozycję w klasyfikacji generalnej.

Results powered by FirstCycling.com

 

Poprzedni artykułRégion Pays de la Loire Tour 2023: Dversnes z etapem, Alexander Kamp z „generalką”
Następny artykułBez pudru i różu – zapowiedź Paryż-Roubaix kobiet 2023
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments