fot. INEOS Grenadiers

Są takie wyścigi, na które posyła się głównie swoje drugie noże. Jednym z nich jest właśnie Settimana Internazionale Coppi e Bartali, na liście triumfatorów którego można znaleźć wielu kolarzy, którzy to chwilę później zaczęli odnosić sukcesy. Kto zapuka do wielkiego świata w tym roku?

Oczywiście sprowadzanie włoskiej imprezy tylko do młodych zawodników byłoby gigantycznym uproszczeniem i błędem – Settimana Internazionale Coppi e Bartali cieszy się bowiem od lat dużą renomą i jak na wyścig pierwszej kategorii zawsze ma bardzo mocne listy startowe. Nietrudno jednak zauważyć, że średnia wieku na podium ostatnimi laty mocno spadła i tak top10 w 2018 miało przeciętnie 24,5 roku, rok później już udało się, że i top3 miało podobny poziom, a później było jeszcze młodziej – gdy wygrywał w 2020 roku Jhonatan Narváez to podium miało średnio 22 lata, nieco „gorzej” wypadła edycja, gdzie zwyciężył Jonas Vingegaard czy Eddie Dunbar – ale warto pamiętać, że ci kolarze wolniej dochodzili do swoich sukcesów.

Polscy kibice mogą zwłaszcza wspominać edycje sprzed kilkunastu lat – w 2010 roku 2. miejsce w klasyfikacji generalnej zajął Przemysław Niemiec, a 2 sezony później powtórzył to Bartosz Huzarski. W pierwszej dziesiątce wówczas regularnie przewijał się także Sylwester Szmyd. Dwójka panów z podium zgarnęła także po etapie w edycji z 2010 roku.

Trasa
Włoski wyścig klasycznie dla siebie nie proponuje żadnego kompletnie płaskiego etapu, ale jednak puszcza małe oczko w stronę sprinterów i choć jeden z nich prowadzi po na tyle małych pagórkach by najszybsi mieli szansę powalczyć o triumf etapowy. Kolarze dwukrotnie pokonają Mondaino (3,4km; 7,6%), a następnie tyleż samo razy Montescudo (6,6km; 3,7%). Do mety w Riccione poprowadzi głównie zjazd – w ostatnich latach w tym mieście triumfowali Mauro Schmid (na solo), Ethan Hayter czy Jhonatan Narváez.

Drugiego dnia rywalizacja wjedzie już na nieco większe podjazdy, a konkretnie kolarze aż 5-krotnie przemierzą Roncofreddo (6,8km; 3,8%) i poprawkę pod Bivio Monreleone (2,1km; 6,9%). Meta została ulokowana na Muro del Belvedere – to 900-metrowa ścianka o nachyleniu przeszło 10%.

Środkowy, trzeci etap będzie miał miejsce w okolicach Forlì, gdzie zlokalizowano zarówno start, jak i metę. Od razu po starcie trzeba się będzie wspiąć na Rocca delle Caminate (5,8km; 4,6%), a następnie trzykrotnie pokonać zawierające szutrowy sektor Monte Cavallo (4,7km; 7,1%). Po zjeździe z rund na kolarzy czeka jeszcze Tessello (1,7km; 10,8%) – tu również część jest gravelowa. Do mety poprowadzi jednak zjazd i około 10-kilometrowy płaski dojazd.

Czwartego dnia, czyli w piątek, kolarze najpierw ruszą, a następnie zakończą zmagania w Fiorano Modenese. Na trasie jest cała masa podjazdów, ale najciekawiej wyglądają ścianki już na lokalnej rundzie niedługo przed metą – to 1800 metrów o średnim gradiencie 8,3%, a maksymalnym wynoszącym nawet 15%. Z pewnością będzie gdzie atakować.

Niegdyś charakterystycznym punktem rywalizacji w Settimana Internazionale Coppi e Bartali była jazda drużynowa na czas – często rozgrywana w ciekawym formacie, gdzie ekipy dzielone były na dwie trójki. Ostatnimi czasy organizatorzy od tego odeszli, acz na zakończenie tegorocznych zmagań przygotowano dla kolarzy indywidualną próbę – 18,6km w Carpi i okolicach. Na trasie naliczyłem się 27 zakrętów pod kątem około 90-stopni – szczególnie dużo jest ich na początku i końcu rywalizacji. Zdecydowanie będzie to zatem czasówka dla kolarzy lubiących rozkręcać i dobrze znoszących zmiany tempa. To tu rozstrzygnie się klasyfikacja generalna.

Faworyci
Na starcie zamelduje się 8 World Teamów, tyle samo ekip drugiej dywizji, a także 7 drużyn kontynentalnych. Kandydatów do końcowego triumfu co oczywiste należy upatrywać głównie w tych pierwszych, choć część składów wygląda na mocny drugi, trzeci czy nawet czwarty garnitur jak na możliwości zespołów z światowej czołówki.

Najniższe numery startowe otrzymali świetnie poczynający sobie w ostatnich latach kolarze INEOS Grenadiers. Brytyjska ekipa wysyła jednak dość eksperymentalne zestawienie, na czele którego powinien znaleźć się Leo Hayter – triumfator m.in. Giro Ciclistico d’Italia 2022. Czy 21-latek zanotuje za kilka dni swój pierwszy zawodowy triumf w elicie? Jest na to niemała szansa.

BORA – hansgrohe do boju posyła Giovanniego Aleottiego i jednego z najstarszych faworytów tej imprezy – niepozornego Bena Zwiehoffa. 29-letni Niemiec był w tym roku 8. w klasyfikacji generalnej UAE Tour, a to chyba wystarczająco dobra referencja.

Kończąca zmagania czasówka sprawia, że warto postawić na Stefana De Boda (EF Education-EasyPost). Kolarz z RPA potrafi utrzymać się w grupie na podjazdach, a finałowy etap powinien dać mu szansę na odrobienie minuty czy dwóch do najgroźniejszych rywali. Dużo jednak dla niego zależy od tego jakie tempo narzucać na wcześniejszych odcinkach będą kolarze Jumbo-Visma – tu na starcie pojawią się utalentowani Thomas Gloag, Johannes Staune-Mittet i Gijs Leemreize – każdego z nich stać na triumf.

Smak etapowego zwycięstwa w tej imprezie zna już Mauro Schmid (Soudal – Quick Step). Szwajcar nieźle jeździ na czas, co może sprawiać, że ekipa na niego postawi, acz w odwodzie jest jeszcze 20-letni William Junior Lecerf – trzeci kolarz tegorocznego Tour du Rwanda.

Mniejsze szanse z World Teamów daje kolarzom Astana Qazaqstan Team, Team Jayco AlUla i Trek – Segafredo, choć w tym drugim pojadą Rudy Porter i Felix Engelhardt, a amerykańską ekipę reprezentować będą Mathias Vacek i Natnael Tesfatsion.

Jeśli chodzi o ekipy niższej dywizji to zapewne aktywnie pojadą zawodnicy Bingoal WB – o top10 powalczyć mogą Marco Tizza i Alexis Guerin. Bardzo fajnym kolarzem jest także Mark Stewart (Bolton Equities Black Spoke) – Brytyjczyk jeździ szalenie aktywnie, a to może być klucz do sukcesu na tak pofałdowanych trasach. Triumf w Tour du Rwanda sprawia, że kandydatem do dobrego miejsca jest także Henok Mulubrhan (Green Project-Bardiani CSF-Faizanè) – obawiam się jednak, że czasówka może być dla niego za duża przeszkodą.

Idąc dalej po liście startowej natrafimy na Israel – Premier Tech – tu debiut zaliczy 40-letni Domenico Pozzovivo, a w składzie jest także niewiele młodszy Ben Hermans. Przeciwieństwem siły doświadczenia jest 21-letni Walter Calzoni (Q36.5 Pro Cycling Team) – jedna z najjaśniejszych twarzy tej nowopowstałej grupy. Na niezły wynik stać także takich kolarzy jak Aloïs Charrin (Tudor Pro Cycling Team) czy Thomas Pesenti (Beltrami TSA – Tre Colli).

Mój typ
Thomas Gloag odniesie tu swój pierwszy i zdecydowanie nie ostatni zawodowy triumf w karierze.

Transmisja
Settimana Internazionale Coppi e Bartali choć jest wyścigiem dość znanym i prestiżowym to ma jeden problem – śledzenie tych zmagań jest niezwykle trudne. Nie można wykluczyć, że przy kolarzach pojadą kamery, a wówczas postaram się edytować ten tekst i dorzucić link do jakiejś transmisji online.

Poprzedni artykułPrawie 2,5 mln zł kary dla spółki Merida Polska
Następny artykułVolta a Catalunya 2023: Masa złamań u Dario Cataldo
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments