fot. Tirreno-Adriatico

Dynamiczna trasa szóstego etapu wyścigu Tirreno-Adriatico zapewniła bardzo ciekawe ściganie. Były momenty, w których wydawało się, że ktoś zatrzyma Primoža Rogliča (Jumbo-Visma), ale ostatecznie Słoweniec ustrzelił hat-trick i utrzymał pozycję lidera wyścigu. 

Szósta odsłona rywalizacji w „wyścigu dwóch mórz” to tradycyjnie – jak mawiają Włosi – tappa dei muri, czyli etap z wieloma krótki podjazdami. Kolarze wystartowali i finiszowali w Osimo w regionie Marche, a do pokonania były 194 kilometry. Trasę etapu można podzielić na dwie części – pierwszą, gdzie kolarze musieli zmierzyć się z podjazdami pod Recanati, Santa Maria del Monte, Maceratę Treię i Montefano. Następnie, po przejechaniu 84 kilometrów, wyścig wjechał na rundy w Osimo, gdzie trzeba było zmierzyć się z kolejną porcją podjazdów, a w tym z finałowym w starej części miasta, gdzie usytuowana była linia mety. Był to stromy, liczący kilometr podjazd o średnim nachyleniu 15 proc. i maksymalnym sięgającym 22 proc. Te wszystkie muri złożyły się na 3 tys. metrów przewyższenia i zdecydowały o losach klasyfikacji generalnej.

Ucieczkę dnia stworzyło jedenastu zawodników: Gianni Vermeersch (Alpecin-Deceuninck), Nikias Arndt (Bahrain-Victorious), Davide Bais (EOLO-Kometa), Mike Teunissen, Georg Zimmermann (Intermarche-Circus-Wanty), Krists Neilands (Israel-Premier Tech, Casper Pedersen (Soudal-Quick Step), Clément Russo (Arkea-Samsic), Alessandro De Marchi (Team Jayco Alula), Valentin Ferron (TotalEnergies) oraz Quinn Simmons (Trek-Segafredo).

Pierwsza część etapu należała do uciekinierów, którzy utrzymywali w tym czasie przewagę wynoszącą nieco ponad dwie minuty. Etap kontrolowała drużyna Jumbo-Visma, narzucając stałe i pozwalające kontrolować sytuację tempo. Wszystko to dla Primoža Rogliča, który po pięciu dniach ścigania w Tirreno-Adriatico zajmował pozycję lidera. Tymczasem w drużynie INEOS Grenadiers pracę na czele wykonywał Michał Kwiatkowski, który dla Tao Geoghegana Harta pracował przez imponujące ponad 100 kilometrów.

Nieco ponad 70 kilometrów przed metą, na jednym ze stromych podjazdów, z peletonu postanowił zaatakować Santiago Buitrago z drużyny Bahrain-Victorious. Kolumbijczyk, który przed tym etapem tracił minutę i 20 sekund do lidera, liczył, że połączy siły z Arndtem i ugra coś w ogólnym zestawieniu. Ostatecznie te ruchy nie przyniosły żadnego rezultatu.

W momencie, kiedy peleton wjeżdżał na ostatnie okrążenie, na czele nie było już ucieczki dnia. Na zdjęciach z bliska, którymi obdarzył nas realizator transmisji telewizyjnej, było widać, jak trudna była finałowa ścianka w Osimo. Sprawiała niemałe trudności nawet takim kolarzom jak chociażby dwukrotny mistrz świata Julian Alaphilippe. Tymczasem dwoma pierwszymi kolarzami, którzy przekroczyli przedostatni raz linię mety byli Wout van Aert i Primož Roglič. Mocne tempo kolarzy holenderskiej drużyny sprawiło, że na czele peletonu znajdowało się tylko około 25 zawodników.

28 kilometrów przed metą zaatakował Guillaume Martin. Chwilę później dojechało do niego dwóch kolarzy Movistaru (Carlos Verona i Alex Aranburu) oraz Aleksander Vlasov. W ten sposób stworzyła się nowa czteroosobowa czołówka i po kilku kilometrach miała około pół minuty przewagi nad peletonem, w którym stery objął Tiesj Benoot z drużyny Jumbo-Visma.

Chwilę później do pogoni za czołówką został delegowany Davide Formolo, jednak Włoch nie mógł liczyć na wsparcie. Kolarze Jumbo-Visma mogli być zadowoleni z układu na czele wyścigu i woleli nie ryzykować dowiezienia jakiegoś groźnego dla Rogliča zawodnika do czoła wyścigu. Małe różnice czasowe w czołówce klasyfikacji generalnej sprawiły, że w grupie liderów oglądaliśmy sporo taktycznych rozgrywek.

Pomimo że razem z Rogličem i innymi kolarzami z czołówki jechał dziesiąty w „generalce” Enric Mas, to kolarze Movistaru współpracowali w odjeździe z Vlasovem i Martinem. Być może chcieli w ten sposób wywrzeć presję na Jumbo-Visma albo też zawalczyć o etapowe zwycięstwo dla Alexa Aranburu, któremu na papierze pasowała dzisiejsza końcówka.

Mniej więcej 7 kilometrów przed metą niewidoczni wcześniej kolarze INEOS Grenadiers pojawili się na czele peletonu i dość szybko i znacząco zmniejszyli przewagę prowadzącej czwórki. 5,5 kilometra przed metą, na przedostatnim podjeździe, peleton miał ich już w zasięgu wzroku. I to de facto był już koniec tej akcji.

5 kilometrów przed metą, już na ulicach miasteczka, zaatakował Mikel Landa. Brukowane, kręte i strome uliczki Osimo uaktywniły kolarzy walczących w tym wyścigu. Na ruch Baska bardzo dobrze zareagowali João Almeida, Hugh Carthy, Enric Mas oraz oczywiście Primož Roglič. Landa wyglądał na tym ostatnim podjeździe bardzo mocno – na szczyt wjechał kilka metrów przed Almeidą i resztą rywali. To był bardzo ciekawy i zarazem przełomowy moment na tym etapie.

A zatem do finałowego podjazdu zbliżała się sześcioosobowa czołówka wyścigu, którą powiększyli jeszcze Giulio Ciccone i Michael Woods, który od razu kontratakował. Tuż przed bramą oznaczającą ostatni kilometr Kanadyjczyk został doścignięty i na mocniejsze pociągnięcie zdecydował się Roglič. W międzyczasie do prowadzących kolarzy dojechał jeszcze Tao Geoghegan Hart, ale razem do mety dojechali wszyscy kolarze z czołówki. Lider Movistaru bardzo starał się znaleźć sposób na Słoweńca, ale to on wygrał trzeci etap w tegorocznej edycji Tirreno-Adriatico. Drugi finiszował Tao Geoghegan Hart, a trzeci João Almeida.

W niedzielę odbędzie się ostatni etap wyścigu z płaską jak stół końcówką w San Benedetto del Tronto nad Adriatykiem.

Wyniki:

Results powered by FirstCycling.com

Poprzedni artykułIstrian Spring Trophy 2023: Tijmen Graat triumfuje na królewskim etapie, Marcin Budziński 6.
Następny artykułMiron Ronde van Drenthe 2023: Lorena Wiebes wygrywa po raz trzeci z rzędu
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Virgil
Virgil

A zatem do finałowego podjazdu zbliżała się sześcioosobowa czołówka wyścigu, którą powiększyli jeszcze Giulio Ciccone i Michaela Woodsa

Drugi finiszował Tao Geoghegan Harta.

Wszędzie feminatywy, albo nieumiejętne korzystanie z tłumacza

Virgil
Virgil

A gdzie podziekowania?