fot. UAE Team Emirates

Dziś rozegrana zostanie 60. edycja Trofeo Laigueglia – wyścigu, który po raz kolejny będzie dla pewnej grupy kibiców otwarciem sezonu. Tak się bowiem składa, że kalendarz UCI nie zaglądał do Włoch przez cały styczeń i luty, a zatem dopiero dzisiaj będzie miała miejsce inauguracja ścigania w tym kraju.

Włoskie wyścigi od lat przyciągają wielu bardzo mocnych kolarzy – niegdyś głównie krajowych, acz ostatnimi czasy coraz częściej także z innych państw. Trofeo Laigueglia nigdy nie miało problemu z brakiem gwiazd, a na liście triumfatorów znajdziemy takie legendy jak Eddy Merckx (dwukrotnie), Freddy Maertens, Roger De Vlaeminck, Giuseppe Saronni, Lance Armstrong, Johan Museeuw, Michele Bartoli, Paolo Savoldelli czy w nowszych czasach Filippo Pozzato (trzykrotnie). Przed rokiem wielką dominację pokazali kolarze UAE Team Emirates, którzy ustrzelili tryplet – wygrał Jan Polanc przed Juanem Ayuso i Alessandro Covim.

Trasa
Od 2018 roku przebieg wyścigu pozostaje praktycznie niezmienny. Oznacza to, że ruszymy na sprawdzone, niełatwe szosy, które jak sama nazwa wskazuje, znajdują się w okolicach Laigueglii – jednego z miast, położonych nad wybrzeżem Morza Liguryjskiego. Kolarze ruszą właśnie z tej miejscowości i po kilkunastu kilometrach przejechanych drogą wzdłuż morza zawodnicy skręcą na zachód i na kilkadziesiąt minut wjadą w głąb lądu. Tam pokonają kilka podjazdów – Bezzo (3,1 km; 6,2%), Vendone (1,8 km; 5,5%) oraz Cima Paravenna (6,7 km; 5,7%). Po zjeździe z tego ostatniego wzniesienia, kolarze wrócą na wybrzeże i udadzą się w stronę Laigueglii. Po pokonaniu znanego z Mediolan-San Remo Capo Mele, ponownie oddalą się od morza. Tym razem przejadą przez wspinaczkę w Testico (7,2 km; 4,5%), a następnie wrócą w okolice Laigueglii.

Losy wyścigu rozstrzygną się na pagórkowatej, 11-kilometrowej rundzie, którą kolarze pokonają czterokrotnie. Ulokowane są na niej dwa podjazdy – Colla Micheri (2 km; 8,2%) oraz wspomniany wcześniej Capo Mele (2 km; 3,4%). Pierwsze z tych wzniesień jest bardzo wymagające – jego gradient nie spada poniżej 7%, a niektóre fragmenty (w pierwszej i końcowej części) mają prawie 10-procentowe nachylenie. Dodatkowo, szczególnie przy początkowych przejazdach przez Colla Micheri, przed podjazdem będzie toczyła się walka o jak najlepsze miejsce w peletonie, bowiem jest on ulokowany na wąskiej, bocznej uliczce.

Po przekroczeniu wierzchołka zawodnicy będą pokonywali wymagający, kręty zjazd, gdzie kolarze z lepszą techniką będą mieli przewagę nad rywalami. Po powrocie na poziom morza, zawodników czeka kilkukilometrowy odcinek wzdłuż wybrzeża, na którym jedyną przeszkodą terenową będzie Capo Mele. Nie jest to trudne do pokonania wzniesienie, lecz po bardzo wymagającej rywalizacji może dać się kolarzom we znaki i posłużyć jako idealne miejsce do odjechania rywalom. Linia mety zlokalizowana będzie za szczytem tej wspinaczki.

Pogoda
Jeśli ktoś po O Gran Camiño bał się, że kolejne wyścigi mogą być przerywane przez śnieg to spokojnie – włoskiemu klasykowi to nie grozi. Kolarzy trapić będą za to inne problemy natury pogodowej – deszcz przy 8-10 stopniach Celsjusza i tak będzie zapewne przeraźliwie zimny w odczuciach, a gdy dodamy do tego praktycznie stały wiatr na poziomie 30-45km/h i porywy sięgające do nawet 70km/h na wybrzeżu to można się spodziewać, że zawodnicy będą tylko marzyli o wjeżdżaniu w nieco bardziej osłonięte odcinki czy w głąb lądu, gdzie podmuchy powinny być znacząco mniejsze.

Faworyci
Z zeszłorocznego podium na starcie tegorocznej edycji stanął tylko jeden kolarz, a jest to Alessandro Covi (UAE Team Emirates). Nie znaczy to jednak, że jego ekipa jest jakoś znacząco słabsza niż przed rokiem, bowiem obok młodego Włocha zaprezentują się zawsze solidny Diego Ulissi, mający za sobą świetne zakończenie poprzedniego sezonu Sjoerd Bax, a w odniesieniu sukcesu pomogą im George Bennett, Ryan Gibbons, Ivo Oliveira czy Michael Vink. Mocny skład UAE Team Emirates powinien mieć kontrolę nad wyścigiem i rozegrać go po swojemu.

Przed rokiem najbliżej pokrzyżowania planów zawodnikom z bliskowschodniego zespołu byli kolarze Intermarché – Circus – Wanty. Lorenzo Rota był wówczas 4., a patrząc na to jak ten rok otworzył 27-letni Włoch to wydaje mi się, że stać go na poprawę tego rezultatu. Największym problemem dla kolarza z Italii mogą być jednak nie rywale… a koledzy z ekipy, bowiem kolejka do liderowania jest długa. Rui Costa w tym sezonie imponuje formą, jakiej nie miał od lat, Georg Zimmermann śmiało sobie poczyna w kolejnych startach, a do tego Lilian Calmejane przypomniał już nieśmiało o sobie. Jeśli zaś dojdzie do finiszu z mniejszej grupy to powalczyć może 20-letni Francesco Busatto. W przypadku większego peletonu (w który szczerze wątpię) w odwodzie pozostaje jeszcze Biniam Girmay. Skład Intermarché robi wrażenie, nieprawdaż?

Kontynuując podróż po zeszłorocznych wynikach znajdziemy 5. kolarza tamtej edycji, a był nim Carlos Rodríguez (INEOS Grenadiers). Brytyjska ekipa przystąpi do rywalizacji w ledwie 5-osobowym składzie, ale Hiszpana i Leo Haytera stać na dobry wynik. Dla Trek-Segafredo, pod nieobecność zawieszonego Antonio Tiberiego, o zwycięstwo powalczy drugi w Volta a la Comunitat Valenciana Giulio Ciccone, zwycięski w Trofeo Laigueglia 2021 Bauke Mollema, a także dynamiczny Natnael Tesfatsion.

Francuskie zespoły posyłają do boju mieszankę młodości i doświadczenia. Groupama – FDJ stawia na Thibaut Pinota oraz Romaina Grégoire i Lenny’ego Martineza, dla AG2R Citroën Team powalczyć powinien Benoît Cosnefroy i Andrea Vendrame, Team Arkéa Samsic to Clément Champoussin i Louis Barré, zaś w Cofidisie największe szanse na dobry wynik daje Victorowi Lafay’owi.

Duże nadzieje na namieszanie w stawce pokładam w kolarzach Lotto Dstny. Spadek do drugiej dywizji nie pogrzebał tej ekipy, a wręcz sprawił, że w pierwszych miesiącach tego roku ogląda się jej zawodników z wielką przyjemnością. Szaleje Arnaud De Lie, wczoraj Le Samyn wygrał Milan Menten, a do swoich dwóch kolegów dołączyć teraz spróbuje mocny podczas klasyków na Majorce Lennert Van Eetvelt i bardzo solidny w Omanie Maxim Van Gils.

Europejski sezon rozpocznie się dziś dla dwójki kolejnych faworytów – po sukcesach w Gabonie, Ghanie i przede wszystkim w Rwandzie na Stary Kontynent przylatuje Henok Mulubrhan (Green Project-Bardiani CSF-Faizanè). Mistrz Afryki dysponuje ogromną dynamiką na takich ściankach jak te, które będziemy oglądać podczas Trofeo Laigueglia. O dobry wynik pokusić może się także ścigający się dotychczas wyłącznie w Australii Alberto Bettiol (EF Education-EasyPost), u którego boku pojedzie m.in. młody Andrea Piccolo.

Na dobry wynik stać także takich kolarzy jak Marco Tizza (Bingoal WB), Valerio Conti (Team Corratec) czy Lorenzo Fortunato (EOLO-Kometa).

Mój typ
Na metę wpadnie 5-osobowa grupa, w której będą kolarze UAE Team Emirates, Intermarché – Circus – Wanty, Trek-Segafredo, Lotto Dstny i jedna niespodzianka. Nie mam jednak odwagi typować dokładnych nazwisk.

Transmisja
Wyścigu nie obejrzymy niestety w języku polskim. Ten znajduje się m.in. w ramówce Rai Sport, a to oznacza, że kolarzom będą towarzyszyły kamery – zostaje polowanie na stream w internecie. Meta zaplanowana jest około godziny 16:05.

Poprzedni artykułKalendarz startowy Voster ATS Team
Następny artykułMilan Menten zwichnął bark podczas celebracji zwycięstwa w Le Samyn 2023
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments