fot. Jumbo-Visma

Nie da się ukryć, że jeśli chodzi o walkę w Tour de France dwoma największymi nazwiskami są obecnie Jonas Vingegaard i Tadej Pogačar. Oto, co do powiedzenia na temat zaprezentowanej trasy edycji 2023 mieli do powiedzenia Duńczyk i Słoweniec. 

Jonas Vingegaard

Zwycięzca tegorocznej edycji Wielkiej Pętli nie przyjechał na prezentację przyszłorocznej trasy do Paryża. Prosto z Malediwów, gdzie wraz z rodziną spędzał wakacje, udał się do Japonii, na tradycyjne kryterium po Tour de France.

– Niestety nie mogłem być na prezentacji, ale myślę, że to jest dobra trasa. Zawiera wszystkiego po trochu – długie podjazdy, trochę jazdy na czas. Wydaje się, że jest dobrze zbalansowana. Może wolałbym, żeby było trochę więcej kilometrów jazdy na czas, ale ta czasówka pod koniec wyścigu powinna zagrać na moją korzyść

– powiedział Vingegaard portalowi Cyclingnews.com.

Drużyna Jumbo-Visma nie rozdzieliła jeszcze ról na sezon 2023, ale 25-letni Duńczyk jest prawie pewien, że pojawi się na starcie Wielkiej Pętli w Kraju Basków i tym samym przystąpi do obrony tytułu. Wykluczył tym samym dublet Giro-Tour.

– Chciałbym wygrać wszystkie wielkie toury, ale w przyszłym roku nie będę jeszcze gotowy, aby wystartować zarówno w Giro, jak i w Tour de France. Zobaczymy, jak będzie w przyszłości. Chodzi o to, czego będzie potrzebowała moja drużyna. Jeśli pewnego dnia szefostwo powie mi, że chciałoby, abym powalczył o zwycięstwo w Giro, to zrobię to

– dodał Jonas Vingegaard.

Tadej Pogačar

Słoweniec jest dwukrotnym zwycięzcą wyścigu Tour de France (2020, 2021), ale w tym roku przegrał z Jonasem Vingegaardem. Już kilka tygodni temu potwierdził, że w przyszłym sezonie będzie chciał odzyskać tytuł zwycięzcy. Trasa z trzydziestoma skategoryzowanymi podjazdami bardzo mu się podoba i już nie może doczekać się lipca.

– Już pierwszy tydzień jest ciężki, a trzeci bardzo, bardzo ciężki. Będzie zabawnie. Podoba mi się ta trasa. To będzie ciężka trasa od samego startu, od ścigania w Kraju Basków. Podobają mi się pierwszy i trzeci tydzień z wieloma podjazdami. Do wyścigu pozostaje jeszcze sporo czasu, ale jestem pewien, że to będzie kolejna wspaniała edycja i już teraz jestem podekscytowany

– skomentował „Pog”.

Pogačar zwrócił uwagę na zamykający pierwszy tydzień wyścigu podjazd Puy de Dôme. Jego zdaniem należy się tam spodziewać pierwszej wielkiej batalii w Tour de France.

– Ta góra wygląda naprawdę dobrze i to najprawdopodobniej tam nadejdzie dla mnie pierwsza okazja na pokazanie się

– ocenił Słoweniec i jednocześnie przyznał, że nie wie jeszcze, czy będzie prezentował tak ofensywny styl jazdy jak w 2022 roku, kiedy to wielokrotnie atakował w Alpach.

– Zobaczymy, jak będą jechały inne drużyny. Bardzo chciałbym jechać w ten sposób. Ale w Tour de France trzeba czasami poczekać do samego końca. Zobaczymy

– dodał na zakończenie.

Poprzedni artykułGwiazdy kolarstwa cieszą się wakacyjnym ściganiem w Singapurze
Następny artykułPrudential Singapore Criterium 2022: Jonas Vingegaard najlepszy
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments