fot. Alpecin-Fenix

Przed nami przedostatni z serii jesiennych włoskich klasyków. Giro del Veneto ma w stosunku do wielu krótszą historię, bowiem to „tylko” 85. edycja takowego, ale to nadal impreza organizowana od dekad i mająca swoją duszę. Dla kogo meta w Vicenzy okaże się dziś szczęśliwa?

Legendą wyścigu jest Costante Girardengo – kolarz, który wygrał drugą, trzecią, czwartą i piątą edycję Giro del Veneto. Jak się okazuje ten świętej pamięci zawodnik wyśrubował rekord, którego przez kolejne dziesięciolecia nie pobił nikt. Za jego plecami z trzema triumfami są m.in. Fausto Coppi i Davide Rebellin – dla tego drugiego, 51-letniego kolarza to będzie przedostatni wyścig w zawodowej karierze.

Ostatnim zwycięzcą tej jednodniówki jest Xandro Meurisse, acz przed Belgiem mamy 10-letnią przerwę w historii. Wszystko za sprawą tego, że włoska impreza przez kilka lat nie była organizowana, a jeśli się odbywała to nie jako wyścig UCI. Poprzednim triumfatorem przed kolarzem Alpecin-Deceuninck w rywalizacji zawodowców był w 2010 roku Daniel Oss – czas pokazał, że to jedno z ledwie dwóch zwycięstw Włocha w karierze. Wówczas przeciął on metę w dwuosobowej akcji ze swoim kolegą z Liquigasu Peterem Saganem, z którym pozostaje w bliskiej relacji do dzisiaj, przeszło dekadę później.

Trasa
Pierwsza połowa wyścigu jest zupełnie płaska, ale na 80km przed metą zaczną się schodki. Podjazdy pod Ca’Lerna (2,9km; 5,1%), Bocca d’Ansiesa (1,5km; 6%) i Perarolo (4,3km; 3,5%) mogą wejść zawodnikom w nogi, poprawki pod Arcugnano (2,8km; 4,4%) pokonywane dwukrotnie na rundach będą szansą, by zgubić najszybszych kolarzy bądź zainicjować jakąś akcję.

Gdyby to był etap wielkiego touru to należy przypuszczać, że na metę dojechałby odjazd lub duża grupa, ale jednodniówki rządzą się swoimi prawami – tu może być zainteresowanie ze strony wielu kolarzy na maksymalne utrudnienie rywalizacji swoim konkurentom.

Pogoda
Słońce, łagodne podmuchy wiatru i stabilne 20 stopni Celsjusza przez cały dzień – aura nie wpłynie dziś na zmagania kolarzy.

Faworyci
Na starcie zameldował się Mathieu van der Poel (Alpecin-Deceuninck) i z automatu należy się spodziewać, że oczy wszystkich będą skupione na holenderskiej gwieździe. Nie jest jednak powiedziane, że to 27-latek musi „zrobić” wynik dla swojej ekipy, bowiem dobrą formę prezentował ostatnio jego kolega klubowy Stefano Oldani, któremu taki profil powinien odpowiadać.

Na akcje zaczepne i lekkie zredukowanie grupy liczyć powinni liderzy UAE Team Emirates. W tej ekipie zaprezentują się Matteo Trentin, Marc Hirschi czy Alessandro Covi – każdy dobry, acz żaden nie będzie murowanym faworytem w przypadku walki z dużego peletonu. Na podobny scenariusz liczyć mogą zresztą Andreas Kron (Lotto Soudal), Alexander Kamp (Trek-Segafredo) czy Simone Velasco (Astana Qazaqstan Team).

Jeśli będziemy świadkami sprinterskiej potyczki to na pierwszy plan wysuwają się takie nazwiska jak Bryan Coquard (Cofidis), Luka Mezgec (Team BikeExchange – Jayco), Itamar Einhorn (Israel – Premier Tech) czy Sacha Modolo (Bardiani-CSF-Faizanè). Nie zdziwiłbym się jakby w pierwszej dziesiątce zameldowali się także Mirco Maestri (EOLO-Kometa), Sandy Dujardin (TotalEnergies) czy Sean Flynn (Tudor Pro Cycling Team).

Mój typ
Wydaje mi się, że nie znajdzie się mocny na Mathieu van der Poela.

Transmisja
Wyścig można będzie śledzić w Eurosporcie 1 od 14:20 do 16:00.

Poprzedni artykułTeam Corratec zaaplikował o licencję Pro Team
Następny artykułLe Tour de Langkawi 2022: Craig Wiggins wygrywa po dyskwalifikacji Molano
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments