Podczas wyścigu jazdy indywidualnej na czas elity kobiet Annemiek Van Vleuten zaliczyła shit day, jak określiła to po angielsku. Bardzo doświadczona i utalentowana Holenderka nie była w stanie walczyć o podium. 

Mistrzyni olimpijska oraz dwukrotna mistrzyni świata w tej specjalności powiedziała po wyścigu dziennikarzom, że dość szybko po zjeździe z rampy startowej przekonała się, że to nie będzie jej dzień.

– Miałam poczucie, że zwycięstwo nie będzie dzisiaj możliwe. Na pierwszym pomiarze czasu wiedziałam, że tracę. Miałam g… dzień. Gdy spojrzałam na swoje dane z pomiaru mocy, to tylko utwierdziłam się w tym przekonaniu. Nie mam wiele więcej do powiedzenia

– mówiła Van Vleuten.

Kolarka, która na co dzień reprezentuje barwy drużyny Movistar, ukończyła wyścig na siódmym miejscu, ze stratą minuty i 43 sekund do Ellen van Dijk, która zwyciężyła po raz drugi z rzędu i po raz trzeci w swojej karierze.

Van Vleuten przyzwyczaiła nas do wygrywania i rzadkością jest sytuacja, w której nie jest w stanie nawiązać walki o najwyższe lokaty. W tym sezonie zwyciężyła między innymi w kobiecym Giro d’Italia, Tour de France Femmes oraz Ceratizit Challenge by La Vuelta, czyli trzech najbardziej prestiżowych wyścigach dla kobiet.

Ostatnim startem w tym sezonie będzie dla niej wyścig o mistrzostwa świata ze startu wspólnego (24 września).

Poprzedni artykułWollongong 2022: Tobias Foss sensacyjnym mistrzem świata
Następny artykułWollongong 2022: Tobias Foss i Remco Evenepoel podsumowują jazdę na czas
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments