Wczoraj na naszym portalu ukazał się tekst podsumowujący to, co wydarzyło się w ostatnim tygodniu wyścigu Vuelta a Espana, a dzisiaj czas na kilka słów od dyrektora wyścigu Javiera Guillena, który już tradycyjnie po zakończeniu rywalizacji udzielił wywiadu dziennikowi „AS”.
W niedzielę zakończyła się 77. edycja wyścigu Vuelta a Espana. Zwycięzcą został 22-letni Belg Remco Evenepoel (Quick-Step Alpha Vinyl), na drugim stopniu podium stanął Enric Mas (Movistar), a trzeci był 19-letni Juan Aysuo (UAE Team Emirates). Jaki ogólny pogląd na tę edycję ma dyrektor wyścigu?
– Jesteśmy zadowoleni, ponieważ to była bardzo interesująca edycja. Mieliśmy dobry początek w Holandii i generalnie ludziom podobał się ten wyścig. Myślę, że dzięki temu Vuelta stanie się jeszcze bardziej prestiżowa. Scenariusz został zrealizowany – w pierwszym tygodniu trasa była wymagająca, myślę, że przynajmniej część kolarzy to doceniła. W rezultacie do Sierra de Guadarrama [w ostatnim tygodniu] wyścig był otwarty. Mnie osobiście bardzo podobało się również to, że na wyścig przyszło tak dużo kibiców. Jeśli chodzi o zainteresowanie wyścigiem, to przeżywamy jeden z najlepszych momentów w historii
– powiedział Guillen.
Pojawiały się krytyczne opinie wobec trasy, w związku z tym dziennikarze hiszpańskiej gazety zapytali dyrektora o to, jak się sprawdziła.
– Rzeczywiście trasa ta od początku spotykała się z nieprzychylnymi głosami. Ludzie wbili sobie do głów, że wyścig zawsze musi przejeżdżać przez Pireneje i jeśli ich nie ma, to zaczynają krytykować inne etapy. W każdym tygodniu były góry – Pico Jano, Collado Fancuaya, Piornal… Mówiono, że będzie nudno, a tymczasem na każdym z tych etapów obejrzeliśmy ciekawy spektakl. Ci, którzy nie znali tej trasy mówili, że nic nie będzie się działo
– mówił Javier Guillen.
Dyrektor Vuelty odniósł się również do faktu, że z wyścigu wycofało się aż dwudziestu czterech kolarzy zakażonych Covid-19. To najwięcej ze wszystkich tegorocznych wielkich tourów, pomimo że sytuacja epidemiczna w Hiszpanii nie była w tym czasie taka zła.
– Nie jestem lekarzem i nie potrafię tego wyjaśnić. Jesteśmy tym trochę zaskoczeni, bo w tym czasie sytuacja epidemiczna w Hiszpanii była całkiem dobra. Wiemy, że drużyny często testowały swoich kolarzy, a my jako organizatorzy mogliśmy jedynie wdrożyć protokół stworzony przez UCI. Tylu wycofanych kolarzy z powodu Covid-19 zwróciło naszą uwagę, ale myślę, że w kolarstwie należy rozpocząć debatę na temat tego, aby nauczyć się żyć z tym wirusem
– uważa Guillen.
W tegorocznej edycji hiszpańskiego wyścigu zostały wyjątkowo zaproszone trzy drużyny drugiej dywizji – Burgos-BH, Kern Pharma oraz Euskaltel-Euskadi. W związku z tym Guillen został zapytany, czy w przyszłym roku można się spodziewać takiej samej sytuacji.
– W tym roku mieliśmy w wyścigu dwadzieścia trzy drużyny i z tego miejsca mogę zapewnić, że w przyszłym roku będą dwadzieścia dwie. To był wyjątek, o który poprosiła UCI i zaakceptowaliśmy go. Istnieje przekonanie, że dzikie karty na Vueltę będą otrzymywały tylko hiszpańskie drużyny, ale nigdzie nie jest tak powiedziane. Vuelta jest otwarta na inne kraje
– deklaruje Javier Guillen.
Jeśli zaś chodzi o kolejną edycję, to Hiszpan zapowiada zmiany i niespodzianki. Miejscowe media piszą między innymi o prawdopodobnym starcie na Wyspach Kanaryjskich.
– Edycja 2023 będzie inna, chociaż oczywiście Vuelta zachowa swój charakter. Myślę, że bardzo się spodoba. Postaramy się zaproponować coś dobrego i zobaczymy, jak odbiorą to kolarze
– dodał na zakończenie dyrektor wyścigu Vuelta a Espana.