La Vuelta

7. etap 77. edycji wyścigu Vuelta a Espana to chwila oddechu, nawet jeśli z jego profilu trudno jednoznacznie wyczytać, dla kogo. W piątek uczestnicy imprezy pokonają trasę z Kantabrii do Kastylii i Leonu, która zawiera tylko jedną, ale zmieniającą wszystko przeszkodę.

W menu dnia znajduje się licząca 190,1 kilometra i 3359 metrów przewyższenia trasa, która łączy położone tuż przy stolicy Kantabrii Camargo z należącą już do Kastylii i Leonu Cistierną. W ramach tego odcinka dojdzie więc do chwilowej zmiany scenografii, która będzie mieć ogromny wpływ na dzisiejszy scenariusz. Długa wspinaczka na otaczający finałowe miasto płaskowyż zmienia bowiem w przeważającej mierze płaski etap w dość nietypową układankę, która przerodzić się może zarówno w ekscytujący spektakl, jak i długi wstęp do popołudniowej siesty.

Wspomniany podjazd to 1. kategorii Puerto de San Glorio (22,4 km, śr. 5,5%), który jak wiele wzniesień w tej części Hiszpanii, nie należy do najbardziej regularnych. Oficjalnie rozpoczynający premię 6-kilometrowy odcinek charakteryzuje się łagodnym nachyleniem, z czego wprost wynika, że pozostała część podjazdu przedstawia nieco większe wyzwanie. Warto również zauważyć, że chociaż podjazd na papierze liczy 22,4 kilometra, droga zaczyna wyraźnie piąć się w górę znacznie wcześniej, bo już za miejscowością Panes (71. kilometr).

Płaski finisz w Cistiernie, pomimo ostatniego zakręty 500 metrów od linii mety, nie należy do technicznych.

Oto, co na temat 7. etapu 77. edycji Vuelta a España napisaliśmy przed rozpoczęciem wyścigu:

Etap 7, 26 sierpnia: Camargo > Cistierna (190,1 km)

Piątek to pierwszy dzień tegorocznego hiszpańskiego wielkiego touru, który z pełną odpowiedzialnością nazwać można dedykowanym uciekinierom. Na dystansie 190,1 kilometra pokonana zostanie tylko jedna premia górska, ale najprawdopodobniej wystarczająca, by uprzykrzyć życie biorącym udział w wyścigu sprinterom: Puerto de San Glorio (22,4 km, śr. 5,5%). Ponieważ szczyt wzniesienia oddalony jest od mety w Cistiernie o 64 płaskie kilometry, a łączne przewyższenie wynosi 3359, nie należy się też spodziewać większej aktywności ze strony pretendentów do wysokich miejsc w klasyfikacji generalnej, co dobrze wróży harcownikom.

Pogoda

Piątek to dwa oblicza Półwyspu Iberyjskiego: chłodna i klasycznie pochmurna Kantabria, a na finałowych 65 kilometrach gorętszy i bardziej słoneczny płaskowyż Kastylii i Leonu. Temperatura będzie się więc kształtować w przedziale 22-27 stopni Celsjusza, niebo rozjaśni się w drugiej części rywalizacji, a wiatr nie powinien odgrywać żadnej roli. Opady deszczu nad Kantabrią są możliwe, ale mało prawdopodobne.

Faworyci

To jeden z dziwniejszych etapów, jakie w ostatnich latach rozgrywane były w ramach wielkich tourów. Na papierze oczywiście dedykowany jest on uciekinierom, ale uformowanie satysfakcjonującego większość drużyn odjazdu w tym terenie będzie bardzo trudne, bo kryteria wyboru do pewnego stopnia wzajemnie się wykluczają.

Wydaje się też, że piątkowy odcinek ma szansę być naprawdę interesującym wyłącznie wtedy, jeśli przewaga harcowników na jedynym kategoryzowanym podjeździe dnia będzie na tyle mała, by prowokować do kontrataków z głównej grupy.

Z perspektywy ucieczki, problem drużyn polega na tym, że chcą w niej umieścić kolarza zdolnego odjechać w płaskim terenie i skutecznie walczyć w finałowym sprincie z małej grupy, a jednocześnie potrafiącego przetrwać 20-kilometrowy podjazd. Większość z nich nie ma takiego nie tylko w swoim składzie na hiszpański wielki tour, ale i całym zespole, dlatego oczywistą alternatywą jest wysłanie w górę szosy dwóch i odpowiedni podział pracy. Z bardzo licznymi odjazdami jest jednak tak, że uformować je trudno, ponieważ każda ekipa chce mieć swój wkład, a koniec końców odjeżdża zupełnie losowych siedmiu zawodników.

Kilku uczestników tegorocznej Vuelty jest na tyle wszechstronnych, że zdolni są sprostać wszystkim wymienionym wyzwaniom, a kontrolujący wydarzenia Quick-Step nie powinien ich uznać za zagrożenie dla czerwonej koszulki. Na myśl przychodzą przede wszystkim Fred Wright (Bahrain Victorious), Ethan Hayter (INEOS Grenadiers), Julian Alaphilippe (Quick-Step Alpha Vinyl), Daryl Impey (Israel-Premier Tech), Nikias Arndt (Team DSM), Andrea Vendrame (AG2R Citroen), Quentin Pacher (Groupama-FDJ), Jan Bakelants (Intermarche-Wanty-Gobert) czy Thomas De Gendt (Lotto Soudal).

Nie wykluczałabym też kolarzy dobrze wspinających się i jeżdżących na czas, którzy mogą pomyśleć o samotnej akcji zainicjowanej na Puerto de San Glorio. Mogliby to być na przykład Dylan van Baarle (INEOS Grenadiers), Bob Jungels (AG2R Citroen) czy Bruno Armirail (Groupama-FDJ).

Jeśli mimo wszystko dojdzie do finiszu z głównej grupy, faworytem wydaje się Mads Pedersen (Trek-Segafredo), choć nie można wykluczyć, że on również spróbuje w piątek swojego szczęścia w odjeździe. Długi podjazd mogą też przetrwać (poza wymienionymi już szybkimi zawodnikami) Bryan Coquard (Cofidis), Mike Teunissen (Jumbo-Visma), Robert Stannard (Alpecin-Deceuninck) czy Jake Stewart (Groupama-FDJ).

 

Vuelta a España 2022: zapowiedź całego wyścigu
Vuelta a España 2022: plan transmisji telewizyjnych

Poprzedni artykułEnric Mas po 6. etapie Vuelta a España: „Świetnie jest wrócić do rywalizacji”
Następny artykuł4000 euro za zamianę samochodu na rower. Gdzie? We Francji
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments