fot. INEOS Grenadiers

Choć nie wygrał żadnego etapu, w klasyfikacji całego wyścigu nie było na niego mocnych. Dla Pavela Sivakova zwycięstwo w Vuelta a Burgos było wyjątkowe.

Na taki sukces musiał bowiem czekać od czasu… Tour de Pologne 2019. Wówczas, jako bardzo utalentowany 22-latek, mający za sobą udane, zakończone na 9. miejscu Giro d’Italia pokonał w klasyfikacji generalnej m.in. Jaia Hindleya i Jonasa Vingegaarda, również nie wygrywając po drodze żadnego etapu.

Pierwszy z wymienionych zakończył tamten wyścig na drugim miejscu – teraz, od kilku miesięcy jest zwycięzcą Giro d’Italia. Drugi wygrał wówczas etap, ale dzień później miał kryzys i zakończył wyścig na odległej pozycji – kilka tygodni temu przełamał dominację Tadeja Pogacara podczas Tour de France. Teraz swój sukces, choć wielokrotnie mniejszy, odniósł w końcu kolarz wówczas jeżdżący jako Rosjanin.

– Nie sądziłem, że wygram, choć wiedziałem, że jestem w doskonałej formie. Od mojego ostatniego zwycięstwa minęło mnóstwo czasu, co sprawia, że teraz czuję się wyjątkowo. Naprawdę tego potrzebowałem

– mówił po swoim sukcesie 25-latek, który z optymizmem może podchodzić do nadchodzących startów. Już kilka dni temu zasygnalizował dobrą formę zajmując 2. miejsce w Clasica San Sebastian. Przegrał tam tylko bezkonkurencyjnym Evenepoelem. Teraz Belga nie było – pojawili się inni świetni kolarze – Joao Almeida, Miguel Angel Lopez czy Jai Hindley. On nie dał im szans, pokonując ich w klasyfikacji generalnej o 35 sekund.

Każdego z wymienionych zawodników powinniśmy zobaczyć na trasie Vuelta a Espana. Czy  w Hiszpanii Francuz dostanie kolejną szansę na rywalizowanie z nimi? Nie jest to jeszcze wcale pewne.

Nie wiem jeszcze, jak będzie wyglądał nasz skład na Vuelta a Espana. Mamy na to czas do końca przyszłego tygodnia. Zobaczymy, czy uda mi się w nim znaleźć, jeśli nie, usiądziemy i na spokojnie omówimy mój plan na kolejne tygodnie

– zapowiedział, choć biorąc pod uwagę ostatnie wyniki, jego nieobecność w Hiszpanii byłaby sporą niespodzianką.

Poprzedni artykułIntermarche-Wanty Gobert chce zatrudnić Toma Dumoulina
Następny artykułPostnord Vårgårda WestSweden RR: Audrey Cordon-Ragot wygrywa po dyskwalifikacji Marianne Vos
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments