Kiedy uciekał tego upalnego dnia na Korsyce, a następnie niespodziewanie włożył żółtą koszulkę lidera Tour de France, wydawało się, że narodził się kolarz, który za sprawą swojej odwagi i uporu na wiele sezonów zagości w sercach kibiców. Niewiele poszło jednak zgodnie z planem, a w ostatnich latach w Jana Bakelantsa (Intermarche-Wanty-Gobert) wierzyła już tylko najbliższa rodzina. W środę 36-letni Belg powrócił, wygrywając ostatni etap Tour de Wallonie.
Środa był dniem powrotów z dalekich podróży: swoje pierwsze zwycięstwa w sezonie wywalczyli Marlen Reusser (SD Worx) i Giacomo Nizzolo (Israel-Premier Tech). Żadne z nich nie musiało jednak czekać na nie tak długo, jak Jan Bakelants (Intermarche-Wanty-Gobert), który ostatni raz podniósł ręce w geście triumfu podczas La Méditerranéenne w 2016 roku.
Byłem pod ogromną presją, dlatego to [zwycięstwo] bardzo mnie uszczęśliwiło,
– powiedział po zakończeniu 5. etapu Tour de Wallonie wzruszony Jan Bakelants (Intermarche-Wanty-Gobert).
Byłem rozczarowany, że nie pojechałem na Tour de France, ale znalazłem dziś na to odpowiedź we własnych nogach.
Doświadczony Belg wyjawił również, że brak miejsca w składzie na największy wyścig etapowy sezonu nie był jedyną przeciwnością, jaka spotkała go w ostatnim czasie. Na szczęście w środę wyśmienita dyspozycja dnia i doskonale odpowiadająca mu trasa złożyły się w perfekcyjną całość.
W ciągu minionych sześciu lat wiele się wydarzyło. Nawet w ostatnim tygodniu napotkałem pewne trudności. Upały odbiły się na wynikach z moich treningów, choć wiedziałem, że jestem w stanie generować większe moce.
Dzisiaj miałem świetną nogę. Mogłem zrobić wszystko. W końcówce miałem problem z łańcuchem i straciłem pozycję, ale ostatni podjazd bardzo mi odpowiadał. Nie pojechałem na nim na 100, ale na 150%,
– relacjonował 36-letni Belg.
Na koniec Bakelants wrócił myślami do Grand Depart Tour de France na Korsyce, gdzie odniósł swoje pierwsze zawodowe zwycięstwo. Ze wzruszeniem mówił też o rodzinie, która nigdy nie przestała w niego wierzyć.
Nic nie może się równać z moim zwycięstwem na Tour de France w Ajaccio, ale zupełnie tak jak wtedy, po pokonaniu linii mety kontrolę przejęły dziś nade mną emocje. Od razu pomyślałem o mojej rodzinie.
Zawsze w to wierzyłem [że powrócę], ale w pewnym momencie wierzyło w to już tylko pięć osób: ja i moja rodzina. A teraz… Świetnie, że wszyscy chcą się pod tym podpisać,
– zakończył Bakelants.
Podczas gdy zawodnik Intermarche-Wanty-Gobert wygrał ostatni etap, zwycięzcą klasyfikacji generalnej 43. edycji Tour de Wallonie został Robert Stannard (Alpecin-Deceuninck), pokonując Loica Vliegena (Intermarche-Wanty-Gobert) i Mattiasa Skjelmose (Trek-Segafredo).