fot. ASO / Charly Lopez

Mads Pedersen z drużyny Trek-Segafredo odniósł w piątek pierwsze etapowe zwycięstwo w Tour de France. Duńczyk wygrał trójkowy finisz z kompanami z ucieczki dnia, który został rozegrany w Saint-Etienne.

Grand Départ w Danii nie powiódł się Pedersenowi tak, jak planował. Po dwunastu etapach tegorocznej Wielkiej Pętli wciąż pozostawał bez zwycięstwa, w które celował. Przy ogłoszeniu przedłużenia kontraktu z drużyną Trek-Segafredo, które nastąpiło w pierwszym dniu przerwy, drużyna zapewniała, że przed nim jeszcze wiele wspaniałych zwycięstw, tylko potrzebuje trochę szczęścia.

To szczęście, ale przede wszystkim dobra dyspozycja i świetne rozegranie taktyczne towarzyszyły wreszcie Pedersenowi na trzynastym odcinku do Saint-Etienne, gdzie wielokrotnie w historii wyścigu Tour de France wygrywali bardzo mocni kolarze, z dorobkiem i nazwiskiem.

– To jest niesamowite, że wreszcie udało mi się zwyciężyć. Wiedziałem, że forma jest dobra, ale w trakcie ostatnich dwóch tygodni nie było zbyt wielu szans dla kolarza takiego jak ja. Dzisiaj dostałem swoją szansę i z niej skorzystałem. To bardzo miłe dla mnie, a także dla naszej drużyny. Myślę, że jeszcze to do mnie do końca nie dotarło. To jest krok milowy dla mnie i bardzo się cieszę, chociaż oczywiście chcę więcej. Mam nadzieję, że to tylko początek

– mówił mistrz świata z Yorkshire.

Alberto Contador, były kolarz, a obecnie ekspert Eurosportu, mówił na mecie, że wszyscy kolarze są bardziej zmęczeni niż zwykle ma to miejsce na tym etapie wyścigu. W podobnym tonie wypowiedział się Mads Pedersen, który wyjaśniał swoją strategię zastosowaną na tym etapie.

– To był bardzo ciężki dzień dla wszystkich, bo było bardzo ciepło. Każdy jechał na limicie. 10 kilometrów przed metą nie chciałem finiszować z sześcioma kolarzami, bo mogłoby to być zbyt wielu kolarzy do kontrolowania. Spróbowałem więc ataku i na szczęście udało mi się porwać ucieczkę. Zostało nas trzech. Później zależało mi na tym, żeby nasza przewaga była jak największa, bo wiedziałem, że na ostatnich kilkuset metrach będziemy się czarować. Poczułem wielką ulgę, gdy pozbyłem się Ganny i Kunga na ostatnim podjeździe. Dojechanie do mety z tymi dwoma kolarzami byłoby bardzo niebezpieczne

– wyjaśniał zawiłości taktyczne Pedersen.

Wcześniej w tym sezonie kolarz Trek-Segafredo odniósł pięć zwycięstw – między innymi w Paryż-Nicea i Baloise Belgium Tour.

Poprzedni artykułKryterium Asów 2022: Patrycja Lorkowska i Adam Kuś triumfują w Katowicach
Następny artykułOksytański tryptyk – zapowiedź 14. etapu Tour de France 2022
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments