Był królem Danii, królem gór, a teraz jest królem dziesiątego etapu Tour de France. Magnus Cort okazał się najlepszy z 25-osobowej ucieczki dnia, a na linii mety w Megève wystawił koło Nickowi Schultzowi (BikeExchange-Jayco). Z kolei Tadej Pogačar (UAE Team Emirates) omal nie stracił koszulki lidera na rzecz uciekniera Lennarda Kämny (BORA-hansgrohe). Oto, jak obaj zawodnicy podsumowali wydarzenia na wtorkowym etapie.
Król Magnus Cort I
Losy etapy w dwójkowym finiszu rozstrzygnęli między sobą Nick Schultz oraz bardzo mocny w tegorocznej edycji Wielkiej Pętli Magnus Cort. Duńczyk miał idealny timing i pomimo cierpienia na finałowym podjeździe w odpowiednim momencie wystawił koło Australijczykowi.
– To jest coś niewiarygodnego. Nie mogę uwierzyć w to, co się dzisiaj dzieje. Na tym [ostatnim podjeździe] jechałem na limicie swoich możliwości. Miałem jednak bardzo mocnego [Alberto] Bettiola, który jechał na czele, dzięki czemu mogłem zaoszczędzić trochę energii. Traciłem kontakt z grupą wiele razy, ale ostatecznie wszystko się zjechało i byłem w stanie sięgnąć po zwycięstwo w sprincie
– analizował przebieg końcówki dziesiątego etapu kolarz EF Education-Easy Post.
Duńczyk znał już smak zwycięstwa w Wielkiej Pętli, ponieważ w 2018 roku wygrał etap do Carcassonne.
– Wygrać w Tour de France to jest coś wielkiego, nie ma nic większego. Taki kolarz jak ja może tylko starać się wygrywać etapy. Od tamtej pory [od zwycięstwa w 2018 roku] startowałem w tym wyścigu kilka razy, ale nie udawało mi się zwyciężyć. Jednak bardzo chciałem i nieustannie próbowałem. Zrobić to jeszcze raz jest czymś naprawdę niesamowitym
– dodał Magnus Cort.
Tadej Pogačar
Tymczasem po dziesiątym etapie Tadej Pogačar ma tylko 11 sekund przewagi w „generalce” i kolejnego pomocnika mniej – chorego na Covid-19 George’a Bennetta. Pomimo to Słoweniec był generalnie zadowolony na mecie i prawił komplementy Kämnie.
– Będąc całkowicie szczerym, dzisiejszy etap nie był stresujący. Przez cały czas mieliśmy wszystko pod kontrolą, a ja miałem dobre nogi po dniu odpoczynku. Cieszę się, że przed dwoma najtrudniejszymi etapami tegorocznej edycji Tour de France jestem w żółtej koszulce. Podziwiam Lennarda Kämnę, z roku na rok staje się coraz silniejszy i urasta na jednego z najlepszych specjalistów od ucieczek na świecie. Prawie odebrał mi dzisiaj żółtą koszulkę. Myślę, że byłoby to dla niego bardzo miłe. Jednak na ostatnim podjeździe wiele drużyn zaczęło podkręcać tempo i to pewnie dlatego zdołałem utrzymać żółtą koszulkę
– mówił Słoweniec i zarazem obrońca tytułu w Tour de France.
Krótko odniósł się również do rozprzestrzeniającego się w jego drużynie koronawirusa.
– Jest mi smutno z powodu George’a [Bennetta], bo zawsze przykro jest tracić kolegów z drużyny. Mam nadzieję przetrwać kolejnych kilka dni. Naszą motywacją jest pozostać silnymi i wciąż walczyć o zwycięstwo
– dodał aktualny lider wyścigu Tour de France.