fot. BORA-hansgrohe

11 sekund – tyle zabrakło Lennardowi Kämnie do założenia maillot jaune po dziesiątym etapie wyścigu Tour de France. Niemiecki specjalista od ucieczek zabrał się do dużej ucieczki dnia, ale ostatecznie ani nie wygrał etapu, ani także nie został liderem wyścigu. 

Kämna już nie jeden raz pokazał, że jest nowym, a może nawet lepszym Thomasem De Gendtem. Na etapie-przystawce przed ściganiem w wysokich Alpach również znalazł się w odjeździe dnia, który powalczył o etapowe zwycięstwo. Ponownie jednak na tym Tour de France zabrakło 25-latkowi szczęścia. Finiszował dziesiąty, a żółtą koszulkę przegrał o 11 sekund.

Oto, co miał do powiedzenia po tym, jak otrzymał niezbyt dobrą dla siebie wiadomość.

– Chciałem po prostu powalczyć o etapowe zwycięstwo, ale to nie było łatwe. Miałem wrażenie, że wszyscy jadą przeciwko mnie. Na ostatnim podjeździe nie bawiłem się zbyt dobrze. Miałem dobre nogi, ale musiałem zainwestować w ten etap sporo energii – zwłaszcza w momencie, gdy na ostatnim podjeździe z przodu znajdowała się większa grupa. Na ostatnich trzech kilometrach jechałem na pełen gaz, ale w pewnej chwili zdałem sobie sprawę, że zwycięstwo odjechało. Nie wiedziałem, że żółta koszulka jest tak blisko i oczywiście jest to rozczarowujące, że nie udało mi się jej założyć, bo po raz drugi zostałem z niczym

– mówił Niemiec, który blisko etapowego zwycięstwa był również na La Planche des Belles Filles.

W obozie BORA-hansgrohe zawód. Rolf Aldag, doświadczony dyrektor sportowy, powiedział obecnym na miejscu dziennikarzom, że „było tak blisko i tak daleko”. Oto, jak wyglądała analiza byłego niemieckiego kolarza szosowego.

– Cóż, wszyscy wiedzieliśmy, że Lenni może dzisiaj powalczyć o etapowe zwycięstwo. Jednak jadąc w ucieczce było to dla niego bardzo trudne. Pozostali nie mieli możliwości przejęcia prowadzenia w wyścigu, więc mogli grać trochę w pokera. Ostatecznie właśnie to zrobiło różnicę, ale Lenni po raz kolejny pojechał świetny wyścig. Nie spodziewaliśmy się, że w końcówce tempo w peletonie będzie napędzała drużyna Jumbo-Visma, bo nie musiała. Jednak wiadomo po co to zrobiła. Szkoda dla nas. Jak do tej pory nie mieliśmy zbyt wiele szczęścia w tym Tour de France i miejmy nadzieję, że to się w pewnej chwili zmieni. Przynajmniej Aleks [Aleksandr Vlasov] czuł się dziś lepiej i to jedyny pozytywny aspekt dzisiejszego dnia

– mówił Rolf Aldag.

Na pocieszenie dla Kämny i spółki można odnotować, że dzięki występowi na dziesiątym etapie został wiceliderem wyścigu. W środę wyścig wjeżdża w wysokie góry.

Poprzedni artykułTomas Barta w poszukiwaniu pierwszego zwycięstwa
Następny artykułPoznaliśmy stroje Soudal – Quick Step na sezon 2023
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Marcin
Marcin

Może się mylę ale Pogacar i UAE obrali sprytna strategie na żółta koszulkę. Lidera TDF nie wypada usunąć ot tak z powodu koronawirusa. Wprowadzili jakieś progi zakazeniowe. Jedni mogą jechać dalej, inni nie. Lider zawsze ma pewne przywileje i może panowie z UAE uznali ze katowanie się na każdym etapie byle utrzymać koszulkę lidera jest w ten sposób opłacalne.