Drugi kolarz tegorocznej edycji Giro d’Italia Richard Carapaz potwierdził podczas konferencji prasowej, w której uczestniczył już z rodzinnego Ekwadoru, że nie wystartuje w Tour de France. Jego kolejnym większym celem w tym sezonie będzie Vuelta a España, a po drodze nie wyklucza startu w Tour de Pologne.
Carapaz wrócił do Ekwadoru po ściganiu we Włoszech, gdzie spędzi czas do końca lipca, trenując na wysokości.
Kolarz INEOS Grenadiers był drugi w „generalce” Corsa Rosa, a prowadzenie w wyścigu stracił na ostatnim górskim etapie do Marmolady. Odpowiadając na pytanie, czy jest rozczarowany, odpowiedział:
– To Giro stało na bardzo wysokim poziomie, a ja byłem regularny. W niektóre dni byłem lepszy od innych, w inne nie, ale zawsze dawałem z siebie sto procent. Myślę, że moje występy pokazują coś wielkiego. Jest w tej chwili czterech albo pięciu kolarzy, którzy mogą walczyć o zwycięstwo w wielkich tourach i ja do nich należę. Moją największą dumą jest to, że znajduję się w tym gronie
– powiedział.
Richard Carapaz mieszka w regionie Carchi położonym około 3000 tysięcy metrów nad poziomem. To tam kolarz z Ekwadoru przygotowuje się najczęściej do swoich wielkich celów. Tak będzie i tym razem.
– Najbliższy miesiąc spędzę w domu, będę w Carchi. To jest miejsce, które bardzo lubię i zawsze tutaj trenuję. Najbardziej lubię tutaj przebywać
– dodał na zakończenie zwycięzca Giro z 2019 roku.
Kontrakt 29-latka z brytyjską drużyną kończy się wraz z końcem tego sezonu. Wszystko wskazuje na to, że odejdzie spod skrzydeł sir Dave’a Brailsforda i Roda Ellingwortha i przejdzie do Arkei-Samsic lub wróci do Movistaru.