Kibice i włodarze Jumbo-Visma mogą mieć mocno mieszane uczucia po tegorocznym Giro d’Italia. Z jednej strony klapa w klasyfikacji generalnej, z drugiej zaś Koen Bouwman wygrał dwa etapy i zabiera do domu trykot najlepszego górala. Dla 28-letniego Holendra to był wyścig życia.
Tak, choć wielu mogło to zaskakiwać, to Koen Bouwman urodził się pod koniec 1993 roku. Nie jest młodym talentem, ot przez wiele lat swojej kariery był solidnym pomocnikiem i raczej wyrobnikiem, a nie typem zwycięzcy. Starczy powiedzieć, że jeszcze miesiąc temu miał w swoim dorobku ledwie jedną zawodową wygraną – etap Critérium du Dauphiné z 2017 roku. Teraz może dopisać sobie 2 odcinki Giro d’Italia i jakże cenną, niebieską koszulkę najlepszego górala 105. edycji włoskiego wielkiego touru.
Nigdy nie zapomnę tych trzech tygodni. Cieszyłem się ostatnim dniem tego Giro. Wiele osób krzyczało moje imię. To wywołało u mnie gęsią skórkę. Niesamowicie było się znaleźć na podium obok zwycięzców pozostałych koszulek. Nie śmiem się porównywać z takimi nazwiskami jak Joop Zoetemelk, Steven Rooks i Gert-Jan Theunisse, ale faktem jest, że od teraz będę wymieniany z nimi jednym tchem. Dwa zwycięstwa etapowe były fantastycznie, a wygrana w klasyfikacji górskiej też jest genialna. Szkoda, że to Giro się skończyło, chociaż cieszę się, że znów zobaczę moją rodzinę i przyjaciół. To były trzy fantastyczne tygodnie
— opowiadał w Weronie Koen Bouwman.
Holender nie bez powodu odniósł się do swoich znamienitych rodaków – jest bowiem pierwszym w historii kolarzem ze swojego kraju, który wygrał klasyfikację górską Giro d’Italia. Właśnie ten wyczyn sprawia, że poniekąd dołącza on do najznamienitszych nazwisk w historii tego sportu w Niderlandach.
🇮🇹 #Giro
💙💙💙 pic.twitter.com/DgipmBBBgq
— Team Jumbo-Visma cycling (@JumboVismaRoad) May 29, 2022