W związku z tym, że stracił różową koszulkę, Richard Carapaz (INEOS Grenadiers) nie musiał uczestniczyć w protokole związanym z wizytą na podium. Ekwadorczyk poszedł na kontrolę antydopingową, a następnie udał się do autobusu swojej drużyny – był za bardzo wycieńczony i zawiedziony, by rozmawiać z mediami. Zrobili to z kolei jego koledzy z drużyny, którzy są zaskoczeni, ale jednocześnie pewni, że ich lider dał z siebie wszystko.
Ben Swift ma za sobą wiele dni, podczas których zjednoczony jak cała reszta zespołu wokół celu, jakim było zwycięstwo w klasyfikacji generalnej, mówił portalowi Cyclingnews.com na mecie, że swoisty szok dla organizmu mógł spowodować finisz na bardzo trudnym podjeździe, z jakim kolarze nie mieli do czynienia od wielu dni.
– Takie jest kolarstwo. Richie [Richard Carapaz] jest walczakiem i jestem pewien, że dał z siebie wszystko. Próbowaliśmy, ale jest jak jest. To było dziwne Giro, ponieważ wiele met etapów nie było finiszami na podjeździe, a dzisiaj mieliśmy nagle bardzo trudną końcówkę, gdzie trzeba było walczyć ramię w ramię. Ale cóż, nie mogę powiedzieć nic więcej jak „Chapeau, Jai”
– powiedział Ben Swift.
Z mediami rozmawiał również Paweł Siwakow, który dał ostatnią zmianę na Passo Fedaia, przygotowując Carapaza do walki w samej końcówce. Występujący teraz pod francuską flagą kolarz przyznał, że był zaskoczony widząc, co wydarzyło się dalej.
– Ciężko jest cokolwiek powiedzieć. Próbowaliśmy, ale jest jak jest. Taki jest sport. Gratulacje dla Jaia. Myślałem, że poradziliśmy sobie dobrze z tym dniem. Chcieliśmy pozbyć się Jaia, wiedzieliśmy, że duża wysokość może grać na korzyść Richarda. Jednak musimy po prostu zaakceptować te rozstrzygnięcia.
Z kolei debiutant w wielkim tourze Ben Tulett, który na dwudziestym etapie także pracował na rzecz Richarda Carapaza, podtrzymywał, że ekipa mimo dzisiejszej porażki jest dumna z Ekwadorczyka.
– Nieważne, jaki jest wynik – my i tak jesteśmy z niego dumny. To był bardzo trudny etap po trzech tygodniach ścigania. Możemy być dumni z tego, jak się zaprezentowaliśmy. Daliśmy z siebie sto procent. Richie jest bardzo inspirujący i zawsze walczy
– powiedział Tulett.
Ten etap tylko potwierdził moje obserwacje, że jest to jeden z najsłabszych GT ostatnich lat, tak zarówno pod względem obsady jak i poziomu rywalizacji.
A takie wypowiedzi jak Swifta tylko to potwierdzają. Jeden trudniejszy etap z metą na podjeździe i nie ma lidera.