fot. Giro d'Italia

Giulio Ciccone wygrał piętnasty etap tegorocznego Giro d’Italia po długiej, solowej akcji. Richard Carapaz (INEOS Grenadiers) utrzymał prowadzenie w klasyfikacji generalnej.

Etap z Rivarolo Canavese do Cogne wieńczył drugi tydzień tegorocznego Giro d’Italia. Pierwsza część 177-kilometrowej trasy była lekko pofałdowana i kończyła się lotną premią w Pollein. Następnie teren zaczął się wznosić, a kolarze mieli do pokonania trzy podjazdy – Pila-Les Fleurs (12,2 km; 6,9%), Verrogne (13,9 km; 7,1%) oraz wspinaczka pod Cogne (22,2 km; 4,3%), która w drugiej części, gdzie ulokowano lotny finisz, znacznie się wypłaszczała.

Walka o odjazd

Podobnie jak w poprzednich dniach, wielu kolarzy miało nadzieję na dojazd ucieczki do mety przed peletonem, przez co od samego początku oglądaliśmy wiele prób oderwania się od głównej grupy. Aktywni byli między innymi Alessandro Covi (UAE Team Emirates), Harm Vanhoucke (Lotto Soudal) i Clement Davy (Groupama-FDJ), którzy wypracowali sobie około 20-sekundową przewagę. W międzyczasie w peletonie doszło do kraksy, w której ucierpieli między innymi lider wyścigu – Richard Carapaz (INEOS Grenadiers), Fernando Gaviria, Diego Ulissi (UAE Team Emirates), Guillaume Martin (Cofidis), Simon Yates (Team BikeExchange – Jayco) czy Giovanni Aleotti (BORA-hansgrohe). Na szczęście wszyscy zawodnicy szybko wsiedli na rowery i wrócili do peletonu, w którym nie ustawały kolejne ataki.

Do czołówki próbowali doskoczyć tacy zawodnicy, jak: Dario Cataldo (Trek-Segafredo) czy Rein Taaramae (Intermarche-Wanty-Gobert Materiaux). Ta sztuka im się nie udała, ale ich przyspieszenia doprowadziły do zlikwidowania odjazdu. Przez kilkadziesiąt kolejnych kilometrów oglądaliśmy liczne przetasowania i przeciąganie liny między peletonem, a zawiązującymi się co chwilę akcjami. Aktywnie jechali między innymi: Lennard Kaemna (BORA-hansgrohe), Hugh Carthy (EF Education-NIPPO) czy Sylvain Moniquet (Lotto Soudal), ale żadnej grupie nie udało się na dobre odjechać od peletonu – dopiero na 105 kilometrów do mety większą przewagę wypracowali sobie: Merhawi Kudus (EF Education-EasyPost), Remy Rochas (Cofidis), Erik Fetter (EOLO-Kometa), Lawson Craddock (Team BikeExchange – Jayco) i Thymen Arensman (Team DSM).

Po kilku kilometrach dołączyli do nich: Mikael Cherel, Nicolas Prodhomme (AG2R Citroen Team), Mathieu van der Poel, Dries De Bondt (Alpecin-Fenix), David de la Cruz, Harold Tejada (Astana Qazaqstan Team), Santiago Buitrago (Bahrain – Victorious), Luca Covili (Bardiani-CSF-Faizane), Natnael Tesfatsion (Drone Hopper – Androni Giocattoli), Hugh Carthy, Julius van den Berg (EF Education-EasyPost), Koen Bouwman, Gijs Leemreize, Sam Oomen (Jumbo-Visma), Antonio Pedrero, Ivan Ramiro Sosa (Movistar Team), Nico Denz, Martijn Tusveld (Team DSM), Giulio Ciccone, Bauke Mollema (Trek-Segafredo), a także Rui Costa i Davide Formolo (UAE Team Emirates).

Wjeżdżamy w góry

Pierwszy podjazd na dzisiejszym etapie – Pila-Les Fleurs – ucieczka rozpoczęła 4,5 minuty przed peletonem, na czele którego kręcił Salvatore Puccio (INEOS Grenadiers). W międzyczasie do czołówki dołączył Jose Joaquin Rojas (Movistar Team), a na lotnej premii jako pierwszy zameldował się Dries De Bondt.

Kolega z drużyny Belga – Mathieu van der Poel – był pierwszym zawodnikiem, który zdecydował się na przyspieszenie z ucieczki. Holender został jednak szybko doścignięty, ale zwiększenie tempa doprowadziło do odpadnięcia Juliusa van den Berga. Niedługo później na atak zdecydował się Koen Bouwman, który pognał na szczyt Pila-Les Fleurs po punkty do klasyfikacji górskiej. Początkowo za Holendrem z Jumbo-Visma ruszył Santiago Buitrago i kilku innych zawodników, jednak nie udało im się zorganizować pogoni, dzięki czemu Bouwman stale powiększał przewagę.

Na zjeździe od grupy pościgowej oderwali się Mathieu van der Poel i Martijn Tusveld, którzy zdołali dojechać do prowadzącego Koena Bouwmana. Trójka liderów u podnóża drugiej wspinaczki – pod Verrogne – miała minutę przewagi nad pogonią, w której wysokie tempo nadawał Merhawi Kudus.

Erytrejczyk doprowadził do znacznego uszczuplenia grupki, w której zostało już tylko dziewięciu zawodników, w tym: Hugh Carthy, Giulio Ciccone oraz Santiago Buitrago. Dwaj ostatni kolarze oderwali się od rywali na 50 kilometrów do mety. Po chwili doskoczył do nich Antonio Pedrero – trójka zawodników zgodnie współpracowała i dość szybko dogoniła czołówkę, z której odpadł Koen Bouwman.

Od razu po dojechaniu do Mathieu van der Poela i Martijna Tusvelda, w czołówce przyspieszył Giulio Ciccone, który „urwał” byłego mistrza Holandii. Po licznych atakach, sytuacja na czele ustabilizowała się – w wyścigu prowadzili Giulio Ciccone, Santiago Buitrago oraz Antonio Pedrero, za którymi, z kilkudziesięciosekundową stratą jechali Hugh Carthy i Rui Costa. Brytyjczyk dołączył do czołówki jeszcze przed górską premią, wygraną przez Giulio Ciccone.

Jednocześnie w peletonie, tracącym do uciekinierów ponad 5 minut, tempo chwilowo podkręcił Diego Ulissi (UAE Team Emirates), a następnie kolarze INEOS Grenadiers, co doprowadziło do znacznego zmniejszenia liczby zawodników w grupie. Prędkość peletonu nie była jednak na tyle duża, by żaden z kolarzy nie był w stanie zaatakować – skorzystał z tego Guillaume Martin (Cofidis), tracący do Richarda Carapaza (INEOS Grenadiers) niespełna 10 minut. Waleczny Francuz szybko nadrobił minutę nad głównymi rywalami w klasyfikacji generalnej, którzy swoją drogą nie wyglądali na zbytnio przejętych sytuacją, i z czasem łapał kolejnych zawodników, wcześniej tworzących ucieczkę dnia.

Szarża Ciccone

Jeszcze przed rozpoczęciem wspinaczki pod Conye, do czołówki dołączyli Rui Costa i Martijn Tusveld, jednak gdy tylko teren zaczął się wznosić – ponownie się z nią pożegnali. Wymagający początek finałowego podjazdu starał się wykorzystać Giulio Ciccone – Włoch zaatakował, a jego tempo byli w stanie utrzymać tylko Santiago Buitrago i Hugh Carthy.

Niedługo później kilka metrów przewagi nad rywalami zyskał Brytyjczyk z EF Education-EasyPost, ale jego atak szybko skontrował Giulio Ciccone, zostawiając go za swoimi plecami. Carthy i Buitrago próbowali połączyć siły, ale Włoch był zdecydowanie lepszy i z każdym kilometrem powiększał swoją przewagę.

Po chwili Kolumbijczyk zgubił Brytyjczyka, ale jego strata do prowadzącego Ciccone cały czas wzrastała. Kolarz Trek-Segafredo gnał po trzecie w karierze zwycięstwo na etapie Giro d’Italia i wyglądało na to, że tylko kataklizm mógłby go przed nim powstrzymać. Na szczęście dla Włocha wszystko potoczyło się zgodnie z planem – wygrał on lotną premię w Cogne, a kilka minut później przeciął linię mety z rękami w górze, charakterystycznie wyrzucając okulary w stronę publiczności. Podium uzupełnili Santiago Buitrago i Antonio Pedrero.

Richard Carapaz bezpiecznie dowiózł koszulkę lidera w okrojonym peletonie.

Wyniki 15. etapu Giro d’Italia 2022:

Poprzedni artykułVuelta a Burgos Feminas 2022: Demi Vollering z etapem, Juliette Labous z „generalką”
Następny artykułGP Gorenjska 2022: Patryk Stosz z pierwszym zwycięstwem w sezonie
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments