Zwycięstwo Remco Evenepoela (Quick-Step Alpha Vinyl) w monumencie Liège-Bastogne-Liège sprawiło, że selekcjoner reprezentacji Belgi Sven Vanthourenhout obdarzył go rolą współlidera wraz Woutem van Aertem podczas tegorocznych mistrzostw świata w Australii.
Z pewnością większość naszych czytelników, gdy przeczytała tę informację, zadała sobie pytanie: „Czy obaj panowie się dogodają?” Wątpliwości powstały po tym, jak w ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Leuven Remco Evenepoel wydawał się jechać dla siebie, podczas gdy liderem reprezentacji Belgii był Wout van Aert. Po wyścigu powiedział, że „miał nogi, aby zostać mistrzem świata” i nie wziął udział we wspólnym spotkaniu drużyny narodowej podsumowującym wyścig.
Tymczasem selekcjoner Belgów Sven Vanthourenhout zapowiada, że Evenepoel będzie miał w Australii status lidera, tak samo jak van Aert.
– Nie pojedziemy już na MŚ w Australii z samotnym liderem Woutem van Aertem, tak jak było to w ubiegłym roku. Jeśli Wout i Remco będą we wrześniu w takiej formie jak teraz, to będziemy tam w bardzo mocnym składzie
– powiedział gazecie „Het Laatste Nieuws”, a także odniósł się do pytania, czy nie obawia się wewnętrznej rywalizacji między oboma panami.
– Nie rozmawiałem jeszcze o Australii ani z Woutem, ani z Remco, ale z tego, co udało mi się zauważyć to obaj się wzajemnie szanują.
Podczas konferencji prasowej drużyny Quick-Step Alpha Vinyl Remco Evenepoel został zapytany przez jednego z dziennikarzy o Wouta van Aerta, a konkretnie o to, jak ocenia jego formę. Kolarz „Watahy” absolutnie nie chciał wdawać się w dyskusję i krótko odpowiedział, że go „to nie interesuje i że skupia się na swojej drużynie”, co może mówić nieco o relacjach między dwiema gwiazdami belgijskiego kolarstwa.
Remco Evenepoel ma wrócić do ścigania pod koniec maja w wyścigu Tour of Norway. Ta „etapówka” ma przygotować go do mistrzostw Belgii, a następnie wystartuje on w Tour de Suisse. W trakcie Tour de France ma trenować na wysokości w Livigno i przygotowywać się do wyścigu Vuelta a España.
Przypomnijmy, że „Staruszkę” wygrał po samotnym ataku na Col de la Redoute – 30 kilometrów przed metą. Jest to jego pierwsze w karierze zwycięstwo w wyścigu monumentalnym, i to w dodatku odniesione w debiucie.