Upłynął już ponad miesiąc, odkąd Tadej Pogačar (UAE Team Emirates) wygrał swój ostatni wyścig. Środowa Fleche Wallonne była też pierwszą imprezą jednodniową od poprzedzających ubiegłoroczną Il Lombardię włoskich klasyków, w której 23-letni Słoweniec wypadł z czołowej dziesiątki. Na szczęście z okolic Alp Julijskich nie napływają jeszcze głosy o jego rychłym końcu, a Pogačar z optymizmem odnosi się do nadchodzącej obrony tytułu w czwartym monumencie sezonu.
Lider ekipy UAE Team Emirates doskonale zdaje sobie sprawę, że stromizna Mur de Huy znajduje się już nieco poza strefą jego optymalnego działania, dlatego na podstawie środowych wyników nie należy wyciągać wniosków na temat zbliżającego się występu w Liege-Bastogne-Liege.
Nie uważam, że to był przejaw mojej słabości czy czegoś podobnego. To wyścig jednodniowy, to się zdarza. Czasami nie da się pokazać z najlepszej strony, innego dnia można być naprawdę mocnym. To nie była słabość,
– powiedział po zakończeniu Fleche Wallonne Tadej Pogačar.
24-latek jest też zadowolony, że do ostatniego zakrętu udało mu się walczyć koło w koło z kolarzami, którzy ostatecznie stanęli na podium Walońskiej Strzały. Nie zdołał on pobić swojego najlepszego wyniku wywalczonego na Mur de Huy przed dwoma laty, ale zdaje sobie sprawę, że okolice czołowej dziesiątki do rezultat odzwierciedlający jego realne możliwości na tego typu podjeździe. Trasa Liege-Bastogne-Liege odpowiada mu natomiast dużo bardziej.
Kiedy się nad tym zastanowić, przed dwoma laty byłem dziewiąty, finisz rozegrany został w podobnym stylu. Później, w końcówce Liege byłem w czołowej grupie. Dlatego pozostaję w pełni zmotywowany przed niedzielą,
– zakończył.