fot. Tour of the Alps

Przez najbliższe pięć dni oczy kolarskich kibiców skierują się na północ Włoch oraz południe Austrii, gdzie rozegra się wyścig Tour of the Alps. Ta pięciodniowa impreza stanowi kluczowy element przygotowania dla wielu zawodników, którzy planują swój udział w Giro d’Italia. Na starcie stanęły takie gwiazdy, jak: Mikel Landa, Miguel Angel Lopez, Richie Porte czy Romain Bardet. 

Trasa

Etap 1, 18 kwietnia: Cles -> Primiero/S. Martino di Castrozza, 160.9 km.

Zmagania otworzy etap o długości niemal 161 kilometrów z miejscowości Cles do miejscowości Primero/S. Martino di Castrozza. Będzie to jeden z najłatwiejszych odcinków nadchodzących pięciu dni. Na trasie znajdują się dwie górskie premie:
drugiej kategorii – Passo Brocon (15 km, 5%) oraz trzeciej kategorii – Pasoo Gobbera (4,2 km, 5,6%), a łączna suma przewyższenia na dystansie wynosi 2950 metrów. Pagórkowata końcówka czyni, iż jednymi z faworytów do założenia pierwszej zielonej koszulki lidera klasyfikacji generalnej tegorocznej edycji wydają się być: Vincenzo Albanese (EOLO-Kometa), Ben Swift (INEOS Grenadiers), Fabio Felline (Astana Qazaqstan Team) lub Pello Bilbao (Bahrain – Victorious).

Etap 2, 19 kwietnia: Primiero/S. Martino di Castrozza -> Lana, 154.1 km.

Drugi dzień rywalizacji to odcinek o długości 154 kilometrów, lecz o wiele trudniejszy niż jego poprzednik. Zaraz po stracie kolarze zmierzą się z bardzo długim i wysokim, bo wznoszącym się na aż 1984 metry nad poziom morza, podjazdem pod Passo Rolle (20,8 km, 6%). Kolejne wzniesienia znajdują się w drugiej fazie etapu, góra pierwszej kategorii Passo del Mendola (15.3 km, 6,5%) oraz ostatnia terenowa trudność Passo delle Palade (13 km, 4%), która znajduje się około 30 kilometrów przed finiszem w Lanie. O etapowy skalp powalczyć powinni najszybsi z górali.

Etap 3, 20 kwietnia: Lana -> Villabassa, 154.6 km.

Etap numer trzy to 149 kilometrów z łącznym przewyższeniem sięgającym wartości niemal 3100 metrów. Odcinek, który swoją charakterystyką bardzo przypomina poprzednie dwa etapy. Do pokonania ponownie są dwa kategoryzowane podjazdy: Terento (6 km, 8%) oraz Passo Furcia (8 km, 7,6%). Wzniesienia nieco krótsze, lecz sztywniejsze. Szczyt ostatniej trudności znajduje się niemal 25 kilometrów przed metą w miejscowości Villabassa, co oznacza, iż ponownie oczekiwać możemy sprintu najszybszych z górali, lub imponującego, solowego odjazdu najlepszego ze wspinaczy.

Etap 4, 21 kwietnia: Villabassa -> Kals am Grossglockner, 142.4 km.

Czwarty dzień zmagań to 142 kilometry, które wreszcie dostarczą kibicom emocje związane z finiszem na szczycie podjazdu, a także przeniosą nas na teren Austrii, lecz zanim to, kolarze pokonają dwa kategoryzowane wzniesienia: Kartitscher Sattel (7,3 km, 6%) oraz Gailberg Sattel (6,3 km, 4,4%). Finisz ulokowany został na szczycie podjazdu Kals Am Grossglockner (12,4 km, 4,3%). Jest to wzniesienie o tyle specyficzne, iż zaczyna się bardzo stromymi kilometrami, otwierające 3000 metrów to niemal nieprzerwanie nachylenie sięgające 9% a momentami nawet więcej. Potem nadchodzi krótki zjazd, by ponownie rozpocząć walkę z terenem, tyle że znacznie łatwiejszym, ostatni kilometr to średnie nachylenie zaledwie 2,7%.

Etap 5, 22 kwietnia: Lienz -> Lienz, 114.5 km.

Etap zamykający Tour of the Alps, czyli 114,5 kilometra ze startem oraz metą w austriackim miasteczku Lienz. Peleton zwiedzi tę okolicę, pokonując po drodze 2300 metrów w pionie, oraz dwa kategoryzowane wzniesienia: Bannberg (5,5 km, 10,2%) oraz Stronach (3 km, 12,4%). Ostatni z nich swój szczyt ulokowany ma zaledwie 10 kilometrów przed linią mety co zdecydowanie sprzyja odważnym wyborom w samej końcówce pięciodniowej rywalizacji w wymagających, alpejskich terenach.

Faworyci

Wyścig Tour of the Alps – jak zresztą sama nazwa wskazuje – rozgrywany będzie w wymagającym, alpejskim terenie, lecz kolarze ominą największe przełęcze. Od lat trasa włosko-austriackiej imprezy jest bardzo nieoczywista – organizatorzy szukają mniej znanych wspinaczek, etapy często kończą się zjazdami, a dodatkowo są krótkie i dynamiczne, co jest zarówno gwarantem emocji, jak i ciężkich do przewidzenia rozstrzygnięć. Każdy odcinek będzie ważny i kluczowy dla losów klasyfikacji generalnej, ale – analizując możliwe scenariusze – największe różnice mogą powstać na dwóch ostatnich etapach, ale nie można wykluczać, że wyścig rozegra się na bonifikaty bądź też o końcowej wygranej zadecyduje odważna, solowa akcja.

Głównego faworyta do zwycięstwa w klasyfikacji generalnej należy upatrywać w Pello Bilbao, który w tym sezonie prezentuje się niesamowicie. Z wyścigu na wyścig pokazuje, że znakomicie czuje się na podjazdach, dodatkowo dysponując przyspieszeniem, pozwalającym mu na walkę z dynamicznymi puncherami. To właśnie dzięki niemu na etapie Itzulia Basque Country pokonał Juliana Alaphilippe’a i niewykluczone, że w Alpach również zdoła ponownie wznieść ręce w geście triumfu. Ekipa Bahrain – Victorious to jednak nie tylko świetny Bask, ale i inni wartościowi zawodnicy, również mogący pokazać się z dobrej strony, a na pewno dołożyć cegiełkę do drużynowego zwycięstwa. Mowa tu o takich kolarzach, jak: Mikel Landa, Santiago Buitrago czy jeden z faworytów gospodarzy, Herman Pernsteiner.

Na liczbach i mnogości znakomitych kolarzy w swoim składzie mogą polegać też INEOS Grenadiers i Groupama – FDJ. Brytyjska formacja zwyciężyła w czterech edycjach z ostatnich sześciu i w tym roku również może mieć apetyt na sukces. W jej szeregach znajdą się byli triumfatorzy alpejskiej rywalizacji – Pavel Sivakov i Richie Porte, którzy w wymagającym terenie czują się bardzo dobrze. Oprócz nich ciekawie może zaprezentować się Eddie Dunbar, który świetną formę potwierdził zwycięstwem w klasyfikacji generalnej Settimana Internazionale Coppi e Bartali.

Z dyspozycją kolarzy Groupama – FDJ w ostatnim czasie było różnie – najlepiej spisywał się Węgier Attila Valter, czwarty kolarz tegorocznego Strade Bianche, który dodatkowo zajął drugą pozycję na finałowym odcinku Volta a Catalunya. Solidny start w Tirreno-Adriatico zanotował natomiast Thibaut Pinot, ale trasa tegorocznej edycji Tour of the Alps raczej nie sprzyja jego charakterystyce i ciężko jest wyobrazić sobie Francuza zakładającego zieloną koszulkę lidera po etapie w Lienz. Można jednak oczekiwać od niego aktywnej jazdy – podobnie jak od Matteo Badilattiego czy Michaela Storera, ubiegłorocznego objawienia.

Agresywnie mogą pojechać też Miguel Angel Lopez (Astana Qazaqstan Team), mający u swojego boku Davida de la Cruza i Joe Dombrowskiego, a także Romain Bardet (Team DSM). Obaj zawodnicy, specjalizujący się w klasyfikacjach generalnych Wielkich Tourów, nie grzeszą dynamiką na finiszu, więc powinni próbować wykorzystać wymagające fragmenty trasy, by spróbować oderwać się od rywali. Szczególnie warto tu zwrócić uwagę na Francuza, bardzo dobrze czującego się na zjazdach i w ciężkich warunkach atmosferycznych.

W solidnym zestawieniu na starcie Tour of the Alps stawili się też kolarze BORA-hansgrohe. O dobry występ i zajęcie solidnego miejsca mogą pokusić się Matteo Fabbro i Lennard Kämna, mający na swoim koncie wiele czołowych pozycji w klasyfikacjach generalnych dobrze obsadzonych wyścigów. Warto skierować też wzrok na Ciana Uijtdebroeksa – młodego Belga, który w tym roku plasował się w najlepszej dziesiątce Per Sempre Alfredo i etapów Settimana Internazionale Coppi e Bartali.

To jednak nie wszyscy faworyci Tour of the Alps – kto jeszcze może powalczyć o wysoką lokatę we włosko-austriackiej etapówce? Nazwisk jest sporo – warto zwrócić uwagę na kolarzy dynamicznych, jak Vincenzo Albanese (EOLO-Kometa), który zaimponował swoją jazdą pod górę w Giro di Sicilia, Abner Gonzalez (Movistar Team), Natnael Tesfatsion (Drone Hopper – Androni Giocattoli) czy Clement Champoussin (AG2R Citroen Team) – dobrze czujący się zarówno na finiszu, jak i w stromym terenie. O miejsca w czołówce mogą powalczyć też Geoffrey Bouchard (AG2R Citroen Team), Thymen Arensman (Team DSM), Filippo Zana (Bardiani-CSF-Faizane), Torstein Træen (Uno-X Pro Cycling Team), Florian Lipowitz (Tirol KTM Cycling Team), a także Esteban Chaves i Hugh Carthy (EF Education-EasyPost), który – choć w pierwszych wyścigach tego sezonu nie radził sobie najlepiej – ma apetyt na solidny występ w Alpach.

Nasz typ

Pello Bilbao wykorzysta swoje umiejętności jazdy pod górę (i w dół też) oraz dynamikę, dzięki czemu sięgnie po zwycięstwo.

Oskar Sasak i Kacper Krawczyk

Poprzedni artykułDominacja HRE Mazowsze Serce Polski, Jakub Kaczmarek wygrał Belgrad-Banja Luka
Następny artykułLIVE: Longo Borghini i Van Baarle z piekła do raju – podsumowanie Paryż-Roubaix
Student III roku prawa Uniwersytety Łódzkiego. Były kandydat na kolarza z przeszłością w kategoriach juniorskich, obecnie kolarz - amator, pasjonujący się kolarskimi zmaganiami na wszystkich poziomach, od juniorów po World Tour.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments