amstel gold race peleton
Amstel Gold Race / Facebook

Za sprawą najmłodszej generacji zawodowych kolarzy, światy specjalistów od północnych klasyków i pretendentów do tytułów w wielkich tourach spotykają się coraz częściej. Jest jednak wyścig, w którym ich ścieżki krzyżują się od wielu lat, gwarantując widzom budzący dreszcze slalom przez najbardziej wymyślne elementy architektury drogowej i tyle podjazdów, że łatwo w nich stracić rachubę. Element przejściowy pomiędzy Ronde van Vlaanderen i Liege-Bastogne-Liege oraz pierwszy akt ardeńskiego tryptyku. To oczywiście Amstel Gold Race, którego 56. edycja zostanie rozegrana w najbliższą niedzielę.

Zwariowani na punkcie sportu Holendrzy mają tak niewiele okazji do podziwiania gwiazd zawodowego peletonu, że zmuszeni byli anektować kilka serpentyn ikonicznego L’Alpe d’Huez. Rozgrywany na styku północnych i ardeńskich klasyków Amstel Gold Race jest jednak na tyle unikalną propozycją w kalendarzu startów, że każdego roku przyciąga kolarzy niemal wszystkich specjalności, a mieszkańcy Królestwa Niderlandów mogą w tę jedną niedzielę robić to, co potrafią najlepiej – ze wszystkich sił kibicować w typowym dla siebie transie, racząc się przy tym sporą ilością piwa. Ku uciesze tytularnego sponsora całej imprezy, oczywiście.

W 56. edycji Amstel Gold Race, rozgrywanej nietypowo pomiędzy monumentami Ronde van Vlaanderen i Paryż-Roubaix, zmierzą się między innymi Mathieu van der Poel, Tom Pidcock, Dylan van Baarle, Christophe Laporte, Matej Mohoric i Michał Kwiatkowski.

Trasa 

Po ubiegłorocznej edycji rozgrywanej na rundach i wyścigu odwołanym przed dwoma laty, Amstel Gold Race w końcu powraca do bardziej klasycznej propozycji podania, która w przeszłości przyczyniła się do sukcesów Philippe Gilberta, Michała Kwiatkowskiego, Enrico Gasparotto, Michaela Valgrena czy Mathieu van der Poela.

Znacznie młodszy od zdecydowanej większości wyścigów jednodniowych, które rozgrywane są w ramach wiosennej kampanii północnych klasyków, Amstel Gold Race z uporem pracuje nad uzyskaniem podobnego poziomu prestiżu. Długo wydawało się, że fundamentem przez lata budowanego mitu będzie Cauberg, gdzie jedne z największych sukcesów w swojej karierze świętował między innymi Philippe Gilbert. Organizatorzy zdecydowali się jednak poświęcić potencjalną ikonę na rzecz wykreowania bardziej otwartej na mnogość scenariuszy końcówki, stopniowo oddalając od siebie szczyt podjazdu i linię mety. 

Dziś dystans ten wzrósł do ponad 20 kilometrów, ale dwa składniki, które czynią Amstel Gold Race unikalną propozycję w kalendarzu startów, od lat pozostają takie same. 

Pierwszym z nich jest sam krajobraz, zaskakująco różny od starych bruków i rustykalnych wiosek, które towarzyszą rozgrywaniu wyścigów jednodniowych we Flandrii. Wysoki stopień urbanizacji Królestwa Niderlandów sprawia bowiem, że trasa wyścigu biegnie w dużej mierze przez wąskie uliczki gęsto zabudowanych przedmieść, zmuszając kolarzy do manewrowania pomiędzy zaparkowanymi na poboczach samochodami i wieloma elementami małej architektury drogowej: rondami, wysepkami, pasami zieleni i progami zwalniającymi. To wymagający egzamin z koncentracji i refleksu, z którego dość łatwo jest wyjść z oceną DNF.

Drugim charakterystycznym elementem wyścigu są krótkie podjazdy, którymi dosłownie naszpikowana jest trasa, nie dając ani momentu wytchnienia. Samodzielnie, żaden z nich nie stanowi dużego wyzwania dla najlepszych specjalistów od pagórkowatych klasyków. O trudności “Piwnego Wyścigu” stanowi natomiast pokonywanie ich w bardzo krótkich sekwencjach i w połączeniu z innymi przeszkodami, którymi usłana jest trasa.

Podczas 56. edycji Amstel Gold Race uczestnicy będą mieli do pokonania 33 wzniesienia rozłożone na dystansie 254 kilometrów, odpowiadające za sumę przewyższenia wynoszącą 3412 metrów. Niewielka odległość dzieląca Maastricht i Valkenburg sprawia, że biegnąca przez Limburgię trasa kreśli nieprawdopodobne wręcz zygzaki, jednak jej decydująca część jak zwykle koncentruje się wokół drugiego z wymienionych miast.

Tam rywalizujący kolarze pokonają trzy różnej długości pętle i trzykrotnie przejadą przez linię mety, zanim dojdzie do decydującej części rozgrywki. Symbolicznie zainauguruje ją Cauberg (0,6 km, śr. 8.8%) na 233. kilometrze, jednak w kontekście ostatecznych rozstrzygnięć ważniejsza powinna się okazać wspinaczka na następujące po nim Guelemerberg (0,9 km, śr. 5.9%) i Bemelerberg (0,7 km, śr. 5.4%). Ten ostatni od linii mety dzieli 9,5 kilometra, co czyni sprint z niewielkiej grupy najbardziej prawdopodobnym scenariuszem na niedzielę w Valkenburgu.

Pogoda

Umiarkowane zachmurzenie i temperatura w zakresie 7-9 stopni Celsjusza to dość chłodne oblicze wiosny, ale w kontekście Amstel Gold Race najważniejszą informacją jest brak prognozowanych opadów. Suche szosy to dobra wiadomość, ponieważ wąskie i kręte drogi, którymi wiedzie wyścig, same w sobie generują dostatecznie dużo nerwowości i chaosu.

Wyścig kobiet

8. edycja Amstel Gold Race Ladies Edition to trasa o nieco mniej skomplikowanym przebiegu, zmuszająca do pokonania 19 podjazdów na dystansie 128,5 kilometra. Aby lepiej zrozumieć, jak skondensowany jest to wysiłek i czym różni się “ardeńska” odmiana północnych klasyków od tej “brukowanej”, wystarczy uświadomić sobie, że jedno wzniesienie mniej liczyła dłuższa o blisko 150 kilometrów edycja Ronde van Vlaanderen mężczyzn, rozegrana w ubiegłą niedzielę.

Po starcie w Maastricht, peleton mniejszymi i większymi zakosami zmierzać będzie na południowy wschód, w początkowej fazie wyścigu pokonując pojedyncze podjazdy w relatywnie długich interwałach. Ich pierwsze zagęszczenie wyznacza zlokalizowany na 40. kilometrze Kruisberg (0,8 km, śr. 6,6%), występujący w sekwencji z Plettenbergiem (0,4 km, śr 5.0%), Eiserbosweg (0,9 km, śr. 9.0%), Frombergiem (1,3 km, śr. 3.8%) i Keutenbergiem (1,1 km, śr. 6,9%). Na papierze to zbyt wcześnie, aby mogły mieć one realny wpływ na ostateczne rozstrzygnięcia, jednak okoliczne drogi – kręte, wąskie i pełne małej architektury drogowej – zawsze wywołują w peletonie ogromną nerwowość, a zacięta walka o pozycje zbiera swoje żniwo.

Po tym odcinku uczestniczki wyścigu skierują się na 19-kilometrową rundę wokół Valkenburga (jej dokładna długość to 18,9 km), która w całości pokonana zostanie trzykrotnie. Za jej wysoką atrakcyjność i decydujący wpływ na losy Amstel Gold Race odpowiadają trzy podjazdy: Cauberg (0,6 km, śr. 8.8%; km: 68,5, 86,5, 104,5, 124), Guelemerberg (0,9 km, śr. 5.9%; km: 73,5, 91,5, 109) i Bemelerberg (0,7 km, śr. 5.4%; km: 80, 98, 116). 

Cztery wspinaczki na jednoznacznie kojarzony z pierwszym aktem “ardeńskiego tryptyku” Cauberg oznacza, że będzie on zarówno pierwszym, jak i ostatnim podjazdem rundy, podczas gdy meta wyścigu zlokalizowana jest 2 kilometry dalej – w Berg en Terblijt. 

Wskutek nieobecności obrończyni tytułu, Marianne Vos, która zdecydowała się w pełni skoncentrować na zbliżającym się starcie w Paryż-Roubaix, ostatnią ze stających na starcie zwyciężczyń Amstel Gold Race Ladies Edition będzie Katarzyna Niewiadoma (Canyon//SRAM Racing). Triumf z 2019 roku pozostaje największym sukcesem w karierze 27-letniej Polki, a bardzo wymagająca trasa wyścigu pozwala mieć nadzieję, że zdoła ona w pełni wykorzystać swoją aktualną dyspozycję. Będzie jej sprzyjał pagórkowaty teren, w którym wysoka forma, waleczność i czujność często warte są więcej, niż taktyczne szachy.

Nie ulega jednak wątpliwości, że wszystkie oczy zwrócone będą na Annemiek van Vleuten (Movistar), która cały czas pozostaje w tym sezonie bez zwycięstwa na poziomie Women’s World Tour. Świadczy to nie tyle o braku formy doświadczonej Holenderki, co dojściu do głosu młodszego pokolenia kolarek z jednej strony, z drugiej zaś cały czas postępującej profesjonalizacji żeńskiego peletonu, która sprawia, że coraz trudniej jest się przeciwstawić kolektywnej mocy najsilniejszych ekip. Po to jednak Van Vleuten przeniosła się do Movistaru, by mieć wyzwania, więc teraz je ma. Amstel Gold Race będzie natomiast niezłą okazją na poprawienie tegorocznych statystyk, bo choć 39-latka nigdy nie triumfowała w tym wyścigu, w dwóch ostatnich edycjach meldowała się na podium. Hiszpańska ekipa ma też w swoim składzie drugą mocną kandydatkę do zajęcia bardzo wysokiego miejsca w osobie Arlenis Sierry, która ukończyła niedzielny Ronde van Vlaanderen na 4. miejscu.

Siłą, z którą trzeba się liczyć, jak zwykle będzie drużyna SD Worx. Niemal na pewno postawi ona na drugą w ubiegłym roku Demi Vollering, która od początku sezonu imponuje równą dyspozycją, nawet jeśli nie jest to ten sam poziom, który prezentowała poprzedniej wiosny. W odwodzie będą również piekielnie mocne Chantal van der Broek-Blaak i Ashleigh Moolman-Pasio.

Czy trudy bardzo pagórkowatej trasy zniesie Elisa Balsamo (Trek-Segafredo), bez wątpienia będzie jednym z ważniejszych pytań 8. edycji Amstel Gold Race Ladies. Młoda Włoszka zdołała finiszować w Valkenburgu na 10. miejscu przed trzema laty, jednak teraz w peletonie znajdzie się znacznie więcej ekip zdeterminowanych, by uczynić wyścig możliwie najtrudniejszym.

Pod nieobecność Cecilie Uttrup Ludvig o dobry wynik dla FDJ Nouvelle-Aquitaine Futuroscope walczyć będą Marta Cavalli i Brodie Chapman, a AE Team ADQ wysyła do boju waleczną Mavi Garcię

W Amstel Gold Race Ladies Edition zobaczymy dwie Polki: Katarzynę Niewiadomą (Canyon//SRAM Racing) i Martę Lach (Ceratizit-WNT Pro Cycling).

Faworyci

Według ekspertów w dziedzinie statystyk wszelakich, lista startowa 56. edycji Amstel Gold Race jest pod względem jakości najgorszą od wielu lat. Trudno to jednak dostrzec gołym okiem, widząc na niej Mathieu van der Poela, Toma Pidcocka, Dylana van Baarle, Michała Kwiatkowskiego, Mateja Mohorica, Tiesja Benoota czy Kaspera Asgrena.

Podobnie jak w niedawnym Ronde van Vlaanderen, z łatką faworyta wyścigu na starcie w Maastricht stanie Mathieu van der Poel (Alpecin-Fenix). Pod nieobecność pauzującego z powodu zakażenia koronawirusem Wouta van Aerta, będzie on jednocześnie ostatnim triumfatorem Amstel Gold Race, który w niedzielę pojawi się na szosie. Pomimo opóźnionego wejścia w sezon i powracającej kontuzji, aktualna forma Holendra nie budzi już żadnych wątpliwości, a rzadka możliwość pokazania się przed własną publicznością z pewnością będzie dla niego źródłem dodatkowej motywacji. Decydująca część trasy, ze stromym podjazdem niecałe 10 kilometrów od linii mety i wypłaszczeniem zwiastującym finisz z małej grupy, pozwala mu wykorzystać swoje największe atuty: atomowe przyspieszenie i umiejętność taktycznego rozgrywania sprintów. 

Już nigdy nie dowiemy się, czy Tom Pidcock rzeczywiście przegrał sprint z Woutem van Aertem podczas ubiegłorocznej edycji Amstel Gold Race, ale w przeciwieństwie do nieobecnego Belga, już w najbliższą niedzielę 22-letni Brytyjczyk otrzyma kolejną szansę na walkę o triumf w tym prestiżowym wyścigu. Dziesiątkujące peleton infekcje wirusowe nie ominęły w ostatnich tygodniach najmłodszego z liderów ekipy INEOS Grenadiers, wraz z zimowymi wysiłkami odciskając piętno na jego formie. Podczas rozgrywanego w ubiegły weekend Ronde van Vlaanderen był on natomiast zmuszony poświęcić swoje własne ambicje na rzecz taktyki i ogólnego dobra drużyny, rezygnując z pogoni za grupą, w której znajdował się van Baarle. Wiele wskazuje jednak na to, że sukcesywnie rosnąca dyspozycja i pagórkowaty teren pozwolą Pidcockowi nawiązać do sukcesów sprzed roku.

Po świetnej pierwszej części kampanii północnych klasyków, których ukoronowaniem było 2. miejsce w Wyścigu Dookoła Flandrii, z dużą pewnością siebie na starcie w Maastricht stanie też wspomniany Dylan van Baarle. 29-letni Holender powszechnie kojarzony jest z rywalizacją na brukach, a dotąd w swojej zawodowej karierze zbyt wiele w Amstel Gold Race nie ugrał (31. miejsce w 2019 roku to jego najlepszy wynik), ale wyścig ze startu wspólnego ubiegłorocznych Mistrzostw Świata może sugerować, że stać go w podobnym terenie na więcej. Van Baarle z pewnością będzie też chciał zrobić dobry użytek z fenomenalnej dyspozycji przed swoją własną publicznością.

Wraz z nimi na starcie „Piwnego Wyścigu” stanie jego zwycięzca z 2015 roku, czyli Michał Kwiatkowski. O tym, że trasa pierwszego aktu „ardeńskiego tryptyku” jest wprost idealna dla 31-letniego Polaka nie musimy już nikogo przekonywać. Pozostaje więc mieć nadzieję, że pomimo wycofania się z Volta a Catalunya w drugiej połowie marca i relatywnie niewielu dni wyścigowych w tym sezonie, będzie on w stanie nawiązać do swoich najlepszych wyników w Amstel Gold Race, podobnie jak próbował tego dokonać na trasie tegorocznego Milano-Sanremo.

Choć wydaje się to nieprawdopodobne, w swoim szalonym programie wiosennych startów na Amstel Gold Race czas znalazł zwycięzca Milano-Sanremo, czyli Matej Mohoric (Bahrain Victorious). W tegorocznym Amstel Gold Race udział weźmie sporo szybszych sprinterów i kilku lepszych górali od 27-letniego Słoweńca, jednak niewielu uczestników niedzielnego klasyku jest w stanie z podobną mu lekkością unikać bliskich spotkań z elementami architektury drogowej, składać się w zakręty i zapominać o zdrowym rozsądku na zjazdach. Choć w Ronde van Vlaanderen niespodziewanie miał z tym kłopot, Mohoric potrafi bardzo skutecznie walczyć o optymalną pozycję w grupie, a co jeszcze ważniejsze, jest na tyle sprytny, by jako pierwszy wykorzystać ewentualny taktyczny impas w końcówce wyścigu.

Triumfator pierwszego monumentu sezonu to jednak jeden z kilku kolarzy Bahrain Victorious, którzy mogą walczyć o bardzo dobry wynik w Amstel Gold Race. W imponująco silnym składzie tej ekipy znajdują się również świetnie dysponowani Jan Tratnik, Dylan Teuns, Fred Wright oraz powracający po chorobie Jack Haig. Kolejny raz szansę na zbieranie doświadczenia w dużym wyścigu otrzymał też Filip Maciejuk.

Skoro już ustaliliśmy, że Valentin Madouas (Groupama-FDJ) nie jest góralem, ale klasycznym puncheurem, możemy pójść o krok dalej i stwierdzić, że na papierze trasa Amstel Gold Race powinna odpowiadać mu bardziej, niż ta Ronde van Vlaanderen. Trzecie miejsce wywalczone w ubiegłą niedzielę nie pozostawia wątpliwości dotyczących formy 25-letniego Francuza, czy jego umiejętności odnalezienia się w skomplikowanym taktycznie wyścigu. Można argumentować, że ostatecznie przegrał on sprinterski pojedynek z Dylanem van Baarle, ale Holender pokonywał już w podobnych warunkach bardziej doświadczonych kolarzy, a samo zachowanie Madouasa było poprawne. W barwach Groupamy wystartuje w niedzielę także imponujący w ostatnich tygodniach Stefan Küng, ale żeby mieć nadzieje na zwycięstwo, Szwajcar będzie musiał pokusić się o kolejny atak w stylu tego z E3 Saxo Bank Classic.

Drugim z Francuzów, których warto obserwować na trasie pierwszego z wyścigów “ardeńskiego tryptyku”, jest Benoit Cosnefroy (AG2R Citroen). Co prawda forma 26-latka nie była dotąd tak wysoka, jak jego rodaka, ale należy on do wyjątkowo sprytnych kolarzy, potrafiących wychodzić obronną ręką ze sprintów przeciwko szybszym od siebie zawodnikom.

Jumbo-Visma daje szansę na pokazanie się przed własną publicznością Tomowi Dumoulinowi, ale pod nieobecność Wouta van Aerta, w rzeczywistości postawią oni na duet Tiesja Benoota i Christopha Laporte. Ten pierwszy powinien relatywnie wcześnie zaatakować, skoro to i tak jego jedyna szansa na sukces, a drugi grzecznie czekać w kołach na sprint i nie rozprowadzać w nim swoich rywali. Proste? Proste. Mam nadzieję, że tym razem zapamiętają.

Nie sposób dłużej unikać tematu ekipy Quick-Step Alpha Vinyl, której liderem kolejny raz będzie Kasper Asgreen. Na papierze Amstel Gold Race powinien być dla niego zbyt trudny, ale występ w tegorocznej edycji Strade Bianche rzucił nowe światło na możliwości Duńczyka. Aby jednak mieć w niedzielę jakiekolwiek szanse na walkę z najlepszymi, Asgreen potrzebuje znacznie wyższej dyspozycji dnia, niż podczas Ronde van Vlaanderen. 

W obliczu ogólnej zapaści drużyny Patricka Lefevere’a, za najlepszą alternatywę uznać trzeba Andreę Bagiolego.

O wysokie miejsca w 56. edycji Amstel Gold Race mogą walczyć również: Soren Kragh Andersen (Team DSM), Marc Hirschi, Juan Ayuso (UAE Team Emirates), Andreas Kron, Tim Wellens (Lotto Soudal), Alberto Bettiol, Michael Valgren (EF Education-EasyPost), Alex Aranburu (Movistar) czy Michael Matthews (BikeExchange-Jayco).

 

Wyścig Amstel Gold Race 2022 rozegrany zostanie w niedzielę, 10 kwietnia.

Transmisja z wyścigu kobiet na kanale Eurosport 1 i w Playerze rozpocznie się o godz. 13.00.

Transmisja z wyścigu mężczyzn na kanale Eurosport 1 i w Playerze rozpocznie się o godz. 14.15.

 

Poprzedni artykułŚlężański Mnich 2022: Monika Brzeźna i Daniel Babor wygrywają w ciężkich warunkach
Następny artykułAmstel Gold Race 2022: Benedetti w składzie BORA-hansgrohe
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Jacek
Jacek

Ech, ten styl – mniam 😋

Jacek
Jacek

Jeeeeeeeeest!